-Dzięki.-Powiedziałam, kiedy Ryan podał mi zapalniczkę. Podpaliłam końcówkę papierosa i oddałam mu ogień. Zaciągnęłam się dymem, żeby po chwili wypuścić go z płuc.
Odchyliłam lekko głowę do tyłu i wypuszczałam koła z dymu. Po paru minutach rzuciłam na ziemie żarzący się niedopałek, po czym przydeptałam go butem. Ryan zabrał psa do pokoju, a ja skierowałam swoje kroki na stołówkę. Zdążyłam zjeść kanapki, zanim pojawił się chłopak. Na chwile zaszłam do pokoju, żeby się przebrać, a potem ruszyłam do stajni. Wyprowadziłam Severus'a i zaczęłam czyścić jego sierść. Kilkakrotnie przejechałam zgrzebłem po grzbiecie ogiera, następnie zajęłam się jego kopytami. Kiedy był już czysty zaczęłam go powoli siodłać, bo Ryan dopiero czyścił Alaskę. Założyłam na grzbiet kasztana brązowy czaprak, a następnie czarne siodło z podkładką. Zapięłam lekko popręg, a następnie założyłam ogierowi ogłowie i ochraniacze. Wyprowadziłam go ze stajni i po dociągnięciu wszystkich pasków i wyregulowaniu strzemion wsiadłam na niego. Stępowałam po placu do momentu, kiedy Ryan wyprowadził klacz i na nią wsiadł. Uśmiechnęłam się lekko dając ogierowi delikatną łydkę. Skierowaliśmy się do lasu.
-Jest jeszcze dość jasno, może pojechalibyśmy na tor crossowy?-Zaproponował brunet patrząc na niebo.
-No dobra.-Odparłam popędzając Severus'a do kłusa. Po trzydziestu minutach dojechaliśmy na miejsce.
-Pan przodem.-Powiedziałam widząc jak Alaska ma ochotę poskakać. Ryan kiwnął na mnie, po czym dał klaczy łydkę, a ona ruszyła galopem na pierwszą przeszkodę. Po piętnastu skokach brunet zagwizdał, żebym mogła ruszyć. Popędziłam ogiera, który od razu skierował się galopem na pierwszą przeszkodę, którą była kłoda. Cztery przeszkody pokonaliśmy wręcz idealnie, po czym ogier napędził się na rów z wodą. Usiadłam mocniej w siodło i skróciłam wodze. Skróciłam jego krok, po czym sekundę przed wybiciem oddałam mu wodzę pozwalając wyciągnąć się nad przeszkodą. Jechaliśmy dalej utrzymując dość dobre tempo. Nagle ogier stanął jak wryty, a ja poleciałam na jego szyje. Postawił uszy, prychał zdenerwowany i zaczął kręcić się w koło.
-Ciiiii spokojnie. Nic się nie dzieje.-Szeptałam starając się uspokoić konia.
-Wszystko w porządku?-Ryan podjechał do nas.
-Nie wiem co się z nim dzieje.-Przyznałam gładząc kasztana po spoconej szyi.
-Może coś go rozproszyło.-Stwierdził, a Alaska również prychnęła zdenerwowana i wspięła się do góry.
-Okay?-Zapytałam, a ogier zaczął się cofać. Nagle usłyszeliśmy wycie, a konie zaczęły panicznie rżeć.
-Cholera.-Zebrałam wodzę i zawróciłam szybko ogiera w stronę stajni. -Musimy uciekać.
Pogoniłam konia do galopu, chłopak postąpił tak samo. Gnaliśmy do stajni, kiedy na naszej drodze znalazły się cztery wilki. Severus stanął dęba, a ja po sekundzie spotkałam się z podłożem. Konie zaczęły dębować odganiając agresorów.
-Chodź!-Ryan wyciągnął do mnie dłoń, którą złapałam, żeby wciągnąć mnie na konia. Udało nam się jakoś wydostać z tej pułapki i ruszyliśmy dalej. Ogier biegł obok nas spłoszony.
-Musze go złapać.-Powiedziałam, a brunet kiwnął głową.
-Co planujesz?-Zapytał patrząc na mnie kątem oka.
-Jedź jak najbliżej niego, przesiądę się.- Stwierdziłam, a chłopak rzucił mi kpiące spojrzenie.
-Żartujesz.
-A wyglądam jakbym to robiła?-Odparłam sarkastycznie. Ryan westchnął, a ja powoli zaczęłam wstawać na zadzie klaczy. Na początku trzymałam się ramion chłopaka, ale kiedy złapałam rytm puściłam go. Brunet podjechał jak najbliżej ogiera, który na oślep pędził do przodu. Przeżegnałam się w myślach i starałam się przejść. Zrobiłam krok, stajać pewnie w siodle.
-Udało się.-Pokazałam chłopakowi kciuk do góry, kiedy stałam już obiema nogami na grzbiecie ogiera, który nieoczekiwanie bryknął. Straciłam równowagę i zsunęłam się. Złapałam szyje kasztana i starałam się narzucić na jego grzbiet nogę.
-Pośpiesz się!-Krzyknął chłopak kiedy dojeżdżaliśmy do gęstego lasu. Jeszcze moment, jeszcze chwila..... JEST! Wsiadłam w siodło i natychmiast skróciłam wodzę. Severus stanął jak wryty, a ja odetchnęłam. Poklepałam ogiera po szyi i sprowadziłam na ścieżkę prowadzącą do stajni.
-Co cie popiep*rzyło, żeby to robić?!-Wrzasnął Ryan podjeżdżając do nas.
-Możemy pogadać jak dojedziemy na miejsce?-Rzuciłam od niechcenia. Wiedziałam, że będę zdolna do normalnej rozmowy kiedy adrenalina opuści moje ciało. Ogier szedł żwawym stępem do stajni, a my z Ryan'em nie zamieniliśmy ani słowa. Wreszcie koło dwudziestej pierwszej zatrzymaliśmy się przed stadniną. Zsiadłam z ogiera i odprowadziłam go do boksu, po czym rozsiodłałam i odniosłam sprzęt. Wróciłam do boksu, żeby sprawdzić czy Severusem jest wszystko w porządku. Sprawdziłam jego nogi, które na szczęście nie były ciepłe, oraz inne części ciała. W pewnym momencie usiadłam na czystej słomie w kącie boksu przyglądając się ogierowi. W pewnym momencie moje powieki stały się zbyt ciężkie, a ja znalazłam się w krainie Morfeusza.
Ryan
Dostajesz 20 p.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)