- Wybacz – bąknęłam cała czerwona – to może ja wrócę za chwilkę…
Zanim zdążył odpowiedzieć wymknęłam się za drzwi.
Usiadłam na ziemi i oparłam głowę o ścianę. Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi. Zerknęłam do góry. Cas. Tym razem już ubrany.
- Jak chcesz to wchodź – pomógł mi wstać
Weszliśmy do środka
- Przyszłaś po coś konkretnego, czy tak po prostu? – spytał wskazując kanapę
- Mówiłam Ci już: stęskniłam się. A tak w ogóle, to nie mogłam spać – usiadłam na kanapie, a on koło mnie. Objął mnie ramieniem. – W sumie to przed Twoim wyjazdem nie znaliśmy się jakoś strasznie długo, ale było naprawdę… - urwałam
- Wiem, mi też się z Tobą fajnie rozmawia. – uśmiechnął się szeroko
- Na przyszłość najpierw się ubierz, a potem otwieraj drzwi – powiedziałam
- A co? – uśmiechnął się chytrze
Znów zrobiłam się cała czerwona.
- No ten… no wiesz… - wybąkałam
Parsknął śmiechem,
- Tak, tak – odparł
Uśmiechnął się do mnie szeroko. Serce zabiło mi szybciej. Jakiż on miał piękny uśmiech…
<Cas? Trochę krótkie, ale jakoś tak wyszło >.<>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)