środa, 5 października 2016

Od Caleba do ...

Wstałem rano Anand przywitał mnie radośnie. Dałem mu jeść i pić po czym wskoczyłem pod prysznic. Ubrałem od razu strój do jazy i poszedłem karmić konie. Potem na stołówkę zjeść śniadanie.W stajni czekała już na mnie moja Avatari. Wyczyściłem ją a po chwili osiodłałem. Wyglądała cudownie założyłem kapelusz i wsiadłem na nią. Narwana jak zawsze i nie posłuszna nakłoniłem ją do współpracy. Ćwiczyliśmy Barrel racing. Mimo jej temperamentu czuć było i widać,że ma na prawdę potencjał.
Akurat gdy skończyłem minąłem się z siostrą która jechała na parkour skakać. Rozsiodłałem klacz i nakarmiłem po czym poszedłem pod prysznic do pokoju. Przebrałem się wziąłem smycz Ananda i wyszedłem poza teren Akademii. Zapaliłem papierosa i spacerowałem sobie nagle wpadłem na jakąś dziewczynę .. a raczej ona na mnie .. nie byłem pewien czy nie zrobiła tego aby umyślnie spojrzałem na nią tylko
-Przepraszam .. -powiedziała
-Okey .. nic się nie stało ..
-Ale uroczy pies jak się wabi
-Anand
-Cudne imię ..
-Wiem ..

<Dziewczyno >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)