Zostawiłem Renee z Alaską i spokojnie ruszyłem do siodlarni. Dziwnie się czułem biorąc czyste, pachnące (kto by się spodziewał) skórą oraz rzucający się w oczy, turkusowy komplet Magic. Klacz zaciekawiona czyjąś obecnością blisko jej boksu wystawiła łeb i powąchała mnie skupiąc kurtkę. Zignorowałem zaczepki z jej strony po czym szybko przeczyściłem jej miękką, śnieżnobiałą sierść. Gdy po pięciu minutach była gotowa wskoczyłem na jej siodło i ruszyłem przez dziedziniec w stronę hali. Nigdy tam nie byłem ponieważ korzystając z wrześniowej pogody wyjeżdżałem często w teren, ale teraz był niestety czas skostniałych dłoni i pary na chłodnym powietrzu. Kiedyś gdy byłem na wakacjach w Europie widziałem śnieg - białe, puszyste kłębki wady które rozpuszczały się w dłoni. Do dziś pamiętam to cudowne zjawisko mimo że miałem wtedy zaledwie dziewięć lat.
Magic ruszała żwamym krokiem na halę a kiedy już się tam dostaliśmy zobaczyłem jak Renee kłusuje Alaską po ścianie. Była tak skupiona że przez pierwsze kilka minut nie zauważyła że do niej dołączyłem. Gdy już się spostrzegła zawołała w moją stronę:
- Co powiesz na mojego autorstwa parkour? - z jej ust nie brzmiało to zachęcająco - nie żebym coś sugerował ... - ale byłem bardzo ciekawy co zrodziło się jej w głowie dlatego zgodziłem się. Dziewczyna zeszła z klaczy i przwiązała ją do słupka od przeszkody. Zaczęła biegać po hali przestawiając drążki aż w końcu powstał: jeden okser, dwa krzyżaki, trzy stacjonaty i jeden mały triple bars.
- No. - powiedziała zadowolona i wsiadła z powrotem na Alaskę. - To kto pierwszy?
- Lepiej ty zacznij. - ponagliłem ją ręką. - Przecież to twoje dzieło, a poza tym ... jakby co to nie będziesz miała na sumieniu mojej śmierci.
- Bardzo zabawne. - mruknęła Renee ale oczy jej się śmiały. Popędziła konia na pierwszego krzyżaka. Skakała tak szybko że nie zdążyłem się zorientować co następuje po czym i aż mi się w głowie zakręciło od tego ciągłego podążania wzrokiem za rozpędzoną dziewczyną.
- Umm ... skakałaś to na hybił trafił prawda? - uniosłem brew.
- Nie ... dlaczego niby? - Renee zatrzymała się i wskazała mi ręką tor. - Zapraszam pana.
- Eh ... gdybym jeszcze to wszystko zapamiętał byłoby całkiem dobrze. - zaśmiałem się przepraszająco i jakbym się cofnął do podstawówki, pokazałem jej język.
<Renee? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)