środa, 19 kwietnia 2017

Od Adeline C.D Luke'a

- Żałujesz? - Zapytał, bez żadnych uczuć. Czy żałuję? Na pewno nie... Wszystko co się wydarzyło, było dla mnie tak cho***nie ważne. Chciałabym mu wykrzyczeć to co czuję, ale bałam się. Tak. Adeline Carter odczuwała strach przed wypowiedzeniem tych krótkich zdań, które mogły zmienić wszystko. Nie potrafiłam, nie czułam tego już od tak dawna. Jedyne co w tym momencie potrafiłam, to zachować kamienny wyraz twarzy i od tak wpatrywać się w dal, bez określonego punktu.
- Idź się przebierz, bo jeszcze się przeziębisz - usłyszałam z ust chłopaka. W tonie głosu, można było usłyszeć ledwo co wyczuwalną nutkę zmartwienia. Już po chwili usłyszałam ciche kroki, które oznaczały to, że blondyn oddala się ode mnie. Wyrzuciłam skończonego już papierosa do kosza, by przechodzący obok pracownicy akademii nie dodali mi jeszcze czegoś do i tak już dużej kary. Poszłam do pokoju, zastałam go w uporządkowanym wyglądzie, bez żadnych walających się ubrań. Zdjęłam bluzę należącą do Luke'a, powiesiłam ją na wieszaku znajdującym się przy drzwiach, by przy najbliższej okazji oddać ubranie chłopakowi. Wybrałam byle jakie czarne spodnie, a do tego założyłam najluźniejszą koszulkę, która znajdowała się w mojej szafie. Weszłam do toalety, by ktoś zupełnie przypadkowo wszedł do pokoju, i zastał mnie całkowicie nagą. Przebierając się, przypomniałam sobie o psie, który został na dworze.
- Poradzi sobie - westchnęłam, i popatrzyłam w duże, mocno oświetlone lustro. Zmyłam z policzków tusz zmieszany z zaschniętymi łzami, i ponownie nałożyłam na rzęsy tę samą czarną maskarę. Spojrzałam bezradnie na moje odbicie. Malowała się w nim dziewczyna, która miała czarne jak smoła włosy, a jej czekoladowe oczy były zmęczone i nie błyskały energią, tak jak zazwyczaj. Oboje uczu były podkrążone i podpuchnięte, co spowodowane było brakiem snu.
- I co? Myślisz, że wyglądasz mniej żałośnie? - powiedziałam docinając samej sobie. Nienawidziłam strachu, było to uczucie, które nie towarzyszyło mi w życiu zbyt często, a jeżeli już to pojawiało się, i natychmiastowo znikało. Te wszystkie wydarzenia namieszały w mojej głowie stanowczo za mocno, a sama ją w tym momencie miałam ochotę się upić jak mało kiedy. Zrobić coś głupiego, żeby jeszcze bardziej namieszać i zapomnieć o tym wszystkim. Najbardziej pragnęłam obecności mojej rodziny, która czasami mnie nieźle wkurzała, ale jednak była to moja rodzina a, która kochała mnie ponad wszystko. Nie wiedziałam jak mam to wszystko dalej rozegrać. Myślałam raczej nad tym jak unikać Luke'a, unikać rozmowy z byle jaką osobą, która nie miała pojęcia co obecnie czuję, i jaką rozterkę odczuwam. Miałam ochotę na spakowanie się i wrócenie do mojego rodzinnego Londynu, który czekał na mnie z otwartymi ramionami. Nagle usłyszałam ciche pukanie, które wyrwało mnie z mojego zamyślenia. Głęboko odetchnęłam, i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Przekręciłam kluczyk i moim oczom ukazał się Luke. Osoba, o której marzyłam żeby się zobaczyć. W dłoniach trzymał stajenny uwiąz, który prowadził do psiej obroży. Hubby koło wysokiego mężczyzny wydawał się być rozkosznym i pieszczotliwym stworzeniem, który jeszcze niedawno wbijał mi swoje przerośnięte pazury. Podeszłam bliżej Luke'a, i spojrzałam w jego chłodno niebieskie, przenikliwe oczy. Po chwili uniosłam się na palcach, i musnęłam delikatnie jego usta. Chłopak z zaskoczeniem spoglądał na mnie, ale chwilę potem oddaliśmy się serii pocałunków, które były długie i coraz bardziej intensywne. Moje pełne usta stykały się w emocjonalnym tańcu, a języki chwilowo się stykały, lecz trwało to dosłownie chwile. Kątem oka spojrzałam na psa, który z zainteresowaniem wpatrywał się w zaistniałą sytuację. Nikt nie mógł nam przeszkodzić w tej intymnej sytuacji, ponieważ większość znajdowała się w tym momencie w stajni, albo w swoich pokojach. Po chwili oddaliłam się od chłopaka, i podałam mu czarną bluzę.
- Dziękuję za pożyczenie - szepnęłam, a Luke stał nadal w ciszy i bez żadnego ruchu. Słychać było jedynie nasze przyspieszone oddechy i brzękanie szczenięcej obroży, które spowodowane było wierceniem się psa.
- I co? Teraz myślisz, że żałuję? - Spytałam unosząc brew.

Luke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)