wtorek, 18 kwietnia 2017

Od Holiday C.D Luke'a

Zanim się zorientowałam, straciłam kontakt z rzeczywistością. Nie zwracałam uwagi co się dzieje dookoła. Po raz pierwszy poczułam się bezpiecznie w czyiś ramionach. Powieki stały się ciężkie i zasnęłam.
~*~
Nawet nie pamiętam co mi się śniło. Nie zwracałam na to kompletnie uwagi. Rano obudziłam się w tej samej pozycji, co było dość dziwne, bo miałam denerwujący zwyczaj przekręcania się z boku na bok, albo kopania kołdry. Nie tym razem. Deszcz bębniący o dach być powrotem do rzeczywistości. Spojrzałam w górę, Luke leżał w tej samej pozycji, co wczoraj kiedy zasypiałam. Cicho uwolniłam się z jego uścisku, westchnął cicho przez sen, ale nie poruszył się. Odetchnęłam z ulgą. Jedna część zadania została wykonana.
Stałam chwilę nad blondynem i obserwowałam go, zastanwiając się, co też zrobić. Do głowy wpadł mi kolejny, a raczej dzisiejszego dnia, dopiero pierwszy plan. Cicho, żeby go nie zbudzić, ruszyłam do łazienki. W środku znalazłam 3 zwoje papieru toaletowego. Idealnie. Zamknęłam za sobą bezszelestnie drzwi. W pewnym momencie podłoga zaskrzypiała, wstrzymałam oddech, pewna, że mój plan spali na panewce, ale widocznie Luke miał mocny sen. Wymamrotał coś cicho pod nosem, chyba o krowach, ale co do tego nie byłam do końca pewna. Wypomnę mu to kiedyś. Kiedy się upewniłam, że chłopak nadal śpi, odetchnęłam z ulgą.
Rozwinęłam bezszelestnie papier toaletowy. Zaczęłam od nóg. Poszły najłatwiej. Nie musiałam ich ruszać, żeby owinąć je papierem. Ręce też poszły jak po maśle. Z brzucha musiałam zrezygnować, bo nie dałabym rady przeprowadzić operacji tak, żeby Luke nie zorientował się co jest grane. Głowa było dość trudna. Zrobiłam parę dziurek na oddech, choć mój plan wcale tego nie wymagał. Zdecydowanie byłam zbyt bardzo dla niego łaskawa. Parę razy musiałam robić przerwy, bo chłopak nawet na siedząco był dla mnie wysokości Wieży Eiffla (chociaż budową przypominał bardziej krzywą wieżę w Pizie) Nawet bieganie dookoła kanapy, stało się dla moich krótkich nóżek męczące.
Proces końcowy okazał się być najcięższym. Z komody wyciągnęłam dość solidną linę, o której istnieniu wcześniej nawet nie miałam pojęcia. Gdyby w tym momencie plan się nie powiódł, doszczętnie zniszczyłabym pierwszą lepszą rzecz, która akurat znajdowałaby się w zasięgu mojej ręki. Na moje szczęście, jak i innych biednych przedmiotów, które mogłyby się znaleźć na moim celowniku, związanie chłopaka nie było wcale takie trudne. Ręce, nogi i brzuch. Po skończeniu mojej pracy, zatuszowałam ślady, które mogłyby wskazywać na winowajcę, choć było oczywiste, że pomimo tego, że Luke mózgu nie posiada, będzie w stanie się domyślić. Jak gdyby nigdy nic, weszłam na moje łóżko, oparłam się o miękką poduszkę, ówcześnie zdejmując z regału, pierwszą lepszą książkę, zaczęłam czytać, kątem oka obserwując Luke'a. Chwilę później dołączyła się do mnie także kotka, przeszkadzając mi tym w dalszym czytaniu i pomimo mojego przyzwyczajenia do tej tradycji, nie czułam się z tym dziś zbyt komfortowo. Miałam wrażenie, że chłopak za długo śpi. W tym czasie udało mi się przeczytać pół książki, co jak na mnie było dość mało, ale w ostatnich tygodniach, nie miałam za dużo czasu, żeby czytać cokolwiek. Miałam wrażenie, że minęła cała wieczność, zanim się obudził. Samo budzenie także zajęło mnóstwo czasu. Schowałam się za książką, w oczekiwaniu na dalszy zwrot akcji, kątem oka cały czas obserwowałam Luke'a. Chłopak zaczął się szarpać w 'bandażach', nie do końca wiedząc co się dzieje. Na szczęście blondyn nie mógł zobaczyć mojego podstępnego uśmiechu. Cały czas musiałam się kontrolować, żeby nie zacząć się śmiać. W końcu nie wytrzymałam, dałam upust rozbawieniu. Spadłam z piętrowego łóżka, czemu towarzyszył dość głośny śmiech, ale nie zwracałam uwagi na ból, o nie. Teraz nie było na to czasu. Teraz czas na śmiech. Pierwszy od wczoraj. Luke miał najpierw bardzo poważną minę i chociaż nie mogłam jej zobaczyć wśród papieru toaletowego, byłam pewna, że w tej właśnie chwili walczy ze sobą, aby za wszelką cenę nie pokazać emocji, ale widać było, że zmaganie się z tym przez dłuższy czas nic nie dało, dlatego po chwili sam do mnie dołączył. Zbierałam kurz swoją bluzką, tarzałam się po podłodze ale to też w tej chwili nie miało dla mnie znaczenia. "Śmiech to zdrowie" - kiedyś mówiła mi tak pani psycholog, jak byłam mniejsza, byłam ponurakiem. Do czego ona mnie doprowadziła? Z tego co słyszałam, psychologowie mają pomagać ludziom. W moim przypadku na pewno było odwrotnie. Sraciłam poczucie czasu. Zatraciłam się w rzeczywistości.
Uspokojenie oddechu jak i galopującego serca, było dość trudne. Z tyłu głowy poleciało mi trochę krwi, ale nie bolało.
- Rozwiąż mnie do chole.ry! - krzyknął. Powstrzymując się od kolejnego głupiego napadu śmiechu, wstrzymałam na chwilę oddech.
- Co tak ostro, Luke? - mruknął coś w odpowiedzi pod nosem. Nie zwracałam na to uwagi. Samo rozwiązanie zajęło mi dość sporo czasu. Tyle drzew... Westchnęłam cicho pod nosem. Nie miał za dużo cierpliwości, dlatego, żeby go jeszcze bardziej zdenerwować, robiłam to wolniej, niż przystało. Szarpał się. A ja się śmiałam. Znowu. Po raz kolejny tego nudnego dnia, który dzięki papierowi toaletowemu stał się ciekawszy. Dobra chwila minęła zanim rozwiązałam chłopaka z przebrania mumii. Odeszłam od niego parę kroków, żeby zlustrować go wzrokiem. Nie zostało już prawie nic. Większość papieru leżała na podłodze, albo unosiła się jeszcze lekko gdzieś obok Luke'a. co wyglądało jak ptak, który gubi pióra. W pewnym sensie trochę tak wyglądał. Strzepnął kawałek papieru i rzucił się na mnie. W ułamku sekundy, zeskoczyłam z kanapy i zaczęłam uciekać, jak najszybciej, żeby tylko nie zostać dorwaną przez niebieskookiego. Niestety prędko okazało się, że tamten ma większą przewagę. Jego krok był dłuższy, nie dałabym rady, dlatego położyłam się na kanapie i lekko się skuliłam, czekając na zemstę. Chłopak zacząć mnie łaskotać. Idelalny plan, żeby się na mnie zemścić...
<Luke?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)