poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Od Noah'a- pisanka trzecia

- Słyszeliście już o wystawie? - Adeline, ciemnowłosa dziewczyna Luke'a, zagadnęła zarówno mnie, jak i chłopaka, gdy staliśmy w sobotni poranek przed stajnią, kończąc palenie swoich papierosów. Luke'owi poszło to dużo sprawniej, bo szatynka zabrała go mu niemalże sprzed nosa, mrucząc coś pod nosem, że zamienia się w smoka.
- Tak - mruknął obruszony blondyn, złowrogo spoglądając na swoją drugą połówkę, która niewinnie teraz trzepotała rzęsami, próbując zamaskować dokonaną chwilę wcześniej zbrodnie. - Ale nie biorę w tym wszystkim udziału, bo jestem na to stanowczo za stary.
- Rzeczywiście, staruszku - zaśmiała się, delikatnie trącając go łokciem między żebra. - A Ty, Noah? - przeniosła swój wzrok na mnie, wtulając się w ramię wysokiego chłopaka.
- Nie wiem - wzruszyłem ramionami, depcząc niedopałek podeszwą swojego buta. - W końcu trzeba mieć tematyczne przebranie, a ja nie bawię się w święta.
- Przecież wcale nie musisz być księdzem, który nawraca niewiernych - zaśmiał się tym razem Luke, w czym zawtórowała mu szatynka.
- Chociaż, przyznacie, że wyglądałbym wtedy ponętnie - prychnąłem pod nosem, idąc wraz z całą zgrają do boksu Catcher'a, widocznie zadowolonego z dnia wolnego od jakiejkolwiek pracy. Jeszcze nie wiedział, że zamierzamy go wymęczyć, szykując jego brudną egzystencję na wystawę.
- Mam nawet pomysł, jak moglibyście wyglądać! - wykrzyknęła nagle Adeline, przerywając głaskanie ogiera, widocznie zainteresowanego jej osobą, jak i należącymi do niej włosami, bo zaczął bez zawahania je żuć. Powstrzymując z chłopakiem śmiech, staraliśmy się wyglądać na skupionych na tym, co uparcie tłumaczyła nam dziewczyna. - W pokoju mam chyba nauszniki z króliczymi uszami, a Tobie wykombinuje się jakiś duży, różowy kostium.
- Chcesz mnie przerobić na gryzonia? - westchnąłem ze zrezygnowaniem, gdy zauważyłem, że dziewczyna jest pewna swoich twierdzeń.
- Mam nadzieję, że nie ugodzi to w Twoje męskie ego - uśmiechnęła się, by już chwilę później pobiec w kierunku swojego lokum, nie zwracając uwagi na nasze protesty.
- Twoja dziewczyna jest szalona do granic możliwości - stwierdziłem, kierując swe słowa w stronę blondyna, czyszczącego odmiany na nogach gniadosza.
- Powiedz mi coś nowego - udał zmęczonego życiem, opierając się o grzbiet konia, lekko skubiącego go po odkrytym karku. Wiedząc, że nie uda już mi się wywinąć od tego całego przedsięwzięcia, chwyciłem za szczotki, by wyczyścić wszystkie sklejki pokrywające Catcher'a.
- Już jestem - usłyszeliśmy po chwili entuzjastycznie nastawiony głos, niewątpliwie należący do Adeline, zakładającej właśnie zdziwionemu koniowi białe, duże nauszniki, imitujące królicze uszy. Gniadosz, choć z początku bał się nowego przedmiotu, w końcu zaakceptował go na sobie, powracając do męczenia szczotkującego go Luke'a. - Wygląda perfekcyjnie!
- Taaak... - mruknęliśmy wraz z chłopakiem w tym samym momencie, na co dziewczyna zgromiła nas wzrokiem. Nie chcąc rozpętać kolejnej wojny, zamilkliśmy, ustępując miejsca potokowi słów, który wkrótce wypłynął z ust ciemnookiej.
- Luke, pojedziesz do miasta po ten kostium? - spytała blondyna, na co choć leniwie, to w końcu zerwał się z miejsca. - Ja tu muszę zostać, żeby mieć pewność, że Catcher nie będzie wyglądał w efekcie końcowym, jakby był ledwo co wyciągnięty z pastwiska.
- Nie słuchaj jej... - szepnąłem konspiracyjnym tonem głosu do ogiera, zdejmując z niego ubliżające mu nauszniki. - Zawsze jesteś piękny, nawet wtedy, gdy wyglądasz jak chodząca masa łajna.
- Czyli tak jak teraz? - przerwała mi, mijając się z Luke'em w drzwiach boksu, który złożył na jej ustach długi pocałunek, którego zdecydowanie nie chciałem oglądać. Szybko zabrała się za to, co chwilę wcześniej robił jej chłopak, mierząc sylwetkę holsztyna krytycznym wzrokiem.
- Nie wyrwiesz mu wszystkich kudłów, kiedy pójdę poszukać owijek, prawda? - spojrzałem błagalnie w jej oczy, na co zaśmiała się, kiwając w aprobacie głową. - Powodzenia, chłopie - rzuciłem jeszcze, klepiąc swojego wierzchowca po potężnej łopatce. Po chwili jednak, biegiem rzuciłem się w stronę siodlarni, gdy Adeline słysząc moje słowa, wymierzyła we mnie cios pełną końskiej sierści szczotką.
Znajdując się już w środku siodlarni, spotkałem się z dużym dylematem, nie wiedząc, który kolor owijek będzie odpowiedni. Zważywszy na to, że w założeniu miałem być w kostiumie różowego królika (co wciąż uważałem za poroniony pomysł), a nauszniki posiadały różowe wypełnienie na ich środku, postanowiłem, że wybór owijek w takim samym kolorze będzie trafny. Licząc na aprobatę ze strony pilnującej wszystkiego szatynki, ruszyłem w stronę odpowiedniego boksu, wypełnionego pełnymi niezadowolenia mruknięciami. Okazało się, że holsztyn jak zwykle był zbyt wylewny - skończyło się na tym, że ogier obślinił całą dziewczynę, podczas gdy ona cierpliwie szczotkowała jego zad. Bycie czystym miało swoją cenę - gniadosz wyglądał tak, jakby był czyszczony przez co najmniej połowę dnia, konstrastując z szatynką, której wygląd nie różnił się od tego, który posiadałaby, turlając się po kałuży pełnej błota. Przynajmniej Dreamer wyglądał już znośnie, a jedynym punktem, który wymagał w moim mniemaniu poprawy, był jego ogon, wciąż niedostatecznie błyszczący w sztucznym blasku świateł.
- Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś odstawiła mi tak klacz, naprawdę - jęknąłem, gdy dziewczyna z niemałą starannością zawijała na nogach gniadosza owijki, będące przedstawicielami niezbyt męskiego koloru.
- Prawdziwy mężczyzna różu się nie boi - skwitowała, klepiąc konia po szyi, gdy stał grzecznie przy owijaniu jego kończyn. - I Catcher doskonale o tym wie - dodała z uśmiechem, gdy wychodząc z boksu, wpadła na zabieganego Luke'a.
- Mam nadzieję, że Noah będzie twierdził tak samo - mruknął, w dłoni trzymając pokrowiec, którego zawartości szczerze się obawiałem. - Największy rozmiar, naturalnie w pudrowym różu.
- Dzięki, stary - wywróciłem oczami na widok blondyna, podającego mi króliczy kostium.
- No, na co czekasz? - ponagliła mnie szatynka, popychając mnie delikatnie w stronę łazienki. - Masz dokładnie pół godziny do konkursu, a my musimy wcześniej wiedzieć, jak będziesz w tym wyglądał.
- Zwłaszcza, że tyle się na tym nalatałem... - fuknął niebieskooki, jednak już go nie słuchałem, marząc tylko i wyłącznie o tym, by mieć to wszystko za sobą. Pragnienie to pogłębiło się, gdy zobaczyłem swoje odbicie po założeniu ubrania - było lekko przydużawe, jednak nie zwisywało ze mnie tak, jak zrobiłby to worek kartofli. Kaptur, na którym znalazło się miejsce na uszy gryzonia, na szczęście nie krępował ruchów szyi, nawet wtedy, gdy nie był założony na moich brunatnych włosach. Jedynym plusem, było to, że materiał był miękki i przyjemny w dotyku, a tatuaże były niemalże w pełni zakryte, co nieco sprawiało, że mój wizerunek był dużo łagodniejszy, jak i pasujący do aktualnych świąt. Najgorsze były jednak dłonie, zakryte w miękkich, szczelnie okrywających je, króliczych łapkach.
Wracając się pod boks, by zabrać ze sobą ogiera na halę, sam powstrzymywałem się od śmiechu, który dosłownie rozrywał mnie od środka. Moi towarzysze jednak, dbający o to, by Catcher z powrotem dał nałożyć na siebie nauszniki, nie byli już tacy wyrozumiali, głośno komentując to, jak przedstawialiśmy się w ogólnym zestawieniu wraz z ogierem. Na całe szczęście, nie wzięliśmy tego do siebie, i tak już mając niskie mniemanie o swojej prezencji - nie liczyliśmy na wysokie miejsca, choć Dreamer się wyraźnie starał, zarówno w stępie jak i w kłusie, gdy robiąc okrążenia wraz ze mną dookoła wyznaczonego miejsca na hali, stąpał po piasku z wyraźną gracją, nie przejmując się nawet tym, jak głośno szurał mój strój, spotykając się co i rusz z piaszczystym podłożem.

Pisaneczka jedyneczka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)