niedziela, 23 kwietnia 2017

Od Adeline C.D Luke'a

Gdy tylko poczułam ciepło siwego konia, moje serce szybciej zabiło, a sama ja ożywiłam się na jego widok. Zaczęłam kręcić się z nim po boksie, który czasami wyglądał mi wręcz mały padok, ponieważ był naprawdę duży. Delikatnie dotykałam jego szyi, która pokryta była lekko wilgotnym włosiem. Uśmiechałam się za każdym razem, gdy widziałam, że Cortes wesoło parsknał, a co chwila wykonywał gwałtowniejszy ruch, który był tylko dowodem na to, że siwy zdecydowanie lepiej się czuje. Zaśmiałam się pod nosem, gdy ogier wydmuchał ciepłe powietrze w moją twarz, dając mi porcję ciepła.
- Ależ ja Cię kocham - powiedziałam całując różowe chrapy ogiera, które były przyjemnie miękkie. Nie ukrywając już nic, wprost uwielbiałam tego konia, który w tym momencie patrzył się na mnie swoimi inteligentnymi oczyma, co kilka chwil parskając z zadowoleniem. Miałam ochotę go po prostu ukraść, złapać po drodze Luke'a i uciec jak najdalej, by nas nie znaleźli. Koń spełniał każde moje wymagania, był przepięknie zbudowane, a jego umiejętności były wprost idealne. Ogier zawsze pokazywał, że stać go na więcej, nawet chodząc pod pamiętną Luną, która czasami wręcz miała ochotę zamordować, chętnego do współpracy siwusa. Cortes nagle się rozbudził, a ja przez to, że byłam śpiąca i wymęczona dziejszym dniem, puściłam jego uwiąz na co on zaczął wesoło podskakiwać.
- Cichutko, już spokojnie - powiedziałam sennie, klepiąc umięśniony grzbiet ogiera, który jak wszyscy wiedzieliśmy, uwielbiał spać na leżąco. Zapominając na chwilę o koniu, wyszłam z boksu w poszukiwaniu chłopaka, który dawno już powinien wrócić. Blondyn wszedł przez szerokie drzwi stajni, w dłoni trzymając dwa kubki, pełne dobrze zaparzonej herbaty, zaś w drugiej jakieś bułki, na które niezbyt miałam ochotę, na jego ramieniu przewieszony był granatowy koc, który wydawał się być ciepły i puszysty, przynajmniej z tej odległości. Niebieskooki ostrożnie podał mi szklankę z herbatą, z której od razu odjęłam łyk gorącego napoju, który tak przyjemnie rozgrzewał moje wnętrze. Delikatnie odstawiłam naczynie na drewnianą belkę od boksu, wzięłam od niego koc, który natychmiastowo przechwyciłam do siwka, który ponownie leżał, ale tym razem w celu zaśnięcia. Narzuciłam na jego grzbiet, cofnęłam się jeszcze po herbatę, i trzymając ją w dłoniach delikatnie usiadłam na trocinach, opierając się o brzuch i grzbiet ogiera, który delikatnie tracił mój łokieć. Przytrzymując jedną ręką kubek, rozłożyłam na sobie koc, który tak przyjemnie zaczął ogrzewać moje ciało, które było tak bardzo spragnione ciepła. Upijając łyk aromatycznego i gorącego napoju, odłożyłam szklankę tuż obok mnie. Poczułam delikatny dotyk na swoim ramieniu, które stawało się coraz cieplejsze, okazało się, że Luke, który jeszcze przed chwilą stał na korytarzu, usiadł przy mnie i zaczął jeździć palcem po moim przedramieniu.
- Luke, przepraszam, nie mam na nic siły - szepnęłam, a moja głowa bezwładnie opadła na krótko przyciętą grzywę siwego ogiera, który już próbował udać się w ramiona Morfeusza, lecz niezbyt mu się to udawało bowiem cały czas przerywaliśmy mu te próby. Chłopak ucałował jeszcze mój policzek, po czym obejmując mnie zasnął. Sama siedziałam tak odczuwając pewny niepokój, bowiem oddech ogiera czasami stawał się niemiarowy, ale po chwili wracał do normy i ponownie się uspokajał. Wsłuchana w oddech blondyna, jak i siwka, sama zasnęłam, śniąc o tym, że ogier stał się mój, tylko i wyłącznie mój, tak samo jak blondyn, który teraz jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie, tak jakby czując, że zrobiło mi się znacznie zimniej.
~*~
Nagle usłyszałam otwieranie boksu, i czyjś donośny głos, który jak po chwili okazało się, że należy do Luke'a.
- Wstawaj, księżniczko. Czas zacząć rozgrzewać konie - powiedział, a ja tylko wyprostowałam ramiona po czym znowu zamknęłam powieki. - Ja wiem, że dzisiaj mogło Ci się niewygodnie spać, szczególnie wtedy gdy Cortes wstawał - zaśmiał się i poklepał ogiera po szyi. Zerwałam się z miejsca i po chwili dopiero ogarnęłam, że spałam całkowicie zapchana trocinami, a ogier mnie nie nadepnął, przez praktycznie cały mój sen. Przeciągle się rozciągnęłam, rzucając się w ramiona chłopaka.
- Nie mam siły do życia, ale dla Cortes'a wszystko - uśmiechnęłam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)