niedziela, 5 lutego 2017

Od Amarissy C.D Holiday


Nie potrafiłam wręcz się nagadać. Nie umiałam się nie zachwycać, nawet jeżeli miałam wrażenie, że zaraz zachrypnę. Tak, gadulstwo było moją ogromną wadą. Słowa wypluwałam z siebie z prędkością karabinu maszynowego i wiedziałam doskonale, że męczę tym innych. Bracia nie raz zwracali mi na to uwagę, problem był taki, że ja zwyczajnie taka byłam, to było silniejsze ode mnie i powstrzymanie tego przychodziło mi z największym trudem. To była taka część mnie, której nie znosiłam, ale bez której żyć nie mogłam. Siedzenie cicho było czymś czego osiągnąć nie potrafiłam chyba tak naprawdę nigdy. Musiałam komentować, robić coś… Tak już miałam…
- Przepraszam… Znowu… - jęknęłam widząc, że dziewczyna skrzywiła się ledwie zaczęłam kolejną tyradę. – Naprawdę nie chciałam żeby tak to wyszło… Dałam się poznać z najgorszej strony, co?
Tak, naprawdę się tym przejęłam. Nie chciałam zrobić złego pierwszego wrażenia, a co robiłam? Najpierw pakowałam się na nieznajomego konia, który mógł do kogoś należeć, później zamęczałam nowopoznaną osobę swoimi opowieściami o niczym i… zwyczajnie sobą. Byłam okropna i tyle.
Zrobiłam dwa głębsze wdechy i ugryzłam się w policzek, tak dla przypomnienia, żeby nie paplać tyle.
- A jaki jest twój ulubiony koń? – spytałam spoglądając na Holiday z nadzieję, że jednak nie postanowi zwyczajnie uciec z krzykiem.
- Avery, ale kocham też bardzo swoją Sydney – stwierdziła i uśmiechnęła się an co westchnęłam z ulgą.
- Em… to może powiesz mi cos o sobie? Może przejdziemy się gdzieś? Albo pokażesz mi gdzie tu można coś zjeść? – to ostatnie pytanie padło z największa nadzieją, bo mój żołądek stwierdził, ze da o sobie znać i to akurat teraz. – Obiecuję, ze nie będę tyle gadać, a jak coś to krzycz…
<Holiday?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)