Nie wiem to wszystko tak strasznie się zaczyna walić. Hayley nie ma Riki umiera zostaje sam.
Nie miałem ochoty na żadne wypady,jednak ona próbowała mnie pocieszyć. Mimo,ze słyszałem o niej wiele złego jednak cóż nie każdy ma nieskazitelną reputację.
Wstałem i zmierzyłem ją wzrokiem
-No dobra to do baru
Ruszyliśmy w stronę Akademii
-Dokąd to ?-spytała
-Muszę tylko coś wziąć z pokoju zaraz wracam .. Poszedłęm ogarnąłem się szybko przebierając po czym wziąłem kilka gram amfetaminy i kokainy do kieszeni po czym złapałem paczkę fajek i portfel.
Poszedłęm do Lei po czym poszliśmy po moje nowe auto
-O proszę widzę,że sportowe fury ktoś tu lubi ..-zaśmiała się
-Siadaj ..
Wsiedliśmy do auta odpaliłem ryk silnika był czymś co kocham właśnie wyprzedzałem kiedy nagle
na drodze stanął mi Caleb i Hache
-A dokad to -powiedział rozbawiony Caleb kiedy otworzyłem szybe
-Do baru
-Powiem Hayley ..-zaśmiał się
-Nie ma jej od ponad miesiąca .. -mruknałem
-To rozumiem teraz wszytsko a kolezanka jak się nazywa
-Jestem Lea -mruknęła
-Dobra wsiadajcie -mruknąłem
Oboje wywalili się na tyle siedzenia i cały czas podgadywali do dziewczyny. Ja nie zdejmowałem nogi z gazu po chwili byliśmy w mieście i ukazał nam się klub.
Wysiedliśmy wszyscy Lea chyba jakos dogadywała się z nimi poszliśmy do baru
-Ja nie piję wiec mogę kierować-zadeklarował się Hache
-Okey ..
Wzięliśmy po drinku a Hache colę z lodem siedzieliśmy zanim się obejrzałem Calb już wyrywał kogoś na parkiecie a Hache poszedł załatwiać jakieś sprawy z szemranymi typami. Dziewczyna cos do mnie powiedziała a ja tego nie skumałem.
-Co .. przepraszam nie słuchałem ...
<Lea>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)