poniedziałek, 6 lutego 2017

Od Holiday C.D Amarissy

- Jasne - zaśmiałam się szczerze - Od gadania zrobiłaś się głodna, co? Zaraz wszystko zwiedzimy. Każdy zakątek akademii, a zatrzymamy się w stołówce, żeby Cię wyżywić.
Rozpromieniła się na moje słowa. Gdyby nie to, że przed dosłownie chwilą się pohamowała, zaczęła by pewnie paplać znów jak szalona, ale na moje szczęście nie powiedziała nic oprócz paru słów. Może nie mogła mówić z głodu?
Dość szybkim krokiem przemierzyłyśmy akademię, aż do stołówki, gdzie Amarissa zjadła w moim towarzystwie. Wydawała się w niebo wzięta jedzeniem. Jadła ze smakiem, zachwycona. Udało mi się ją oderwać od jedzenia po dwudziestu minutach jedzenia.
Później wybrałyśmy się do biblioteki, gdzie wypożyczyłam przy okazji parę książek. Pokazałam dziewczynie basen, kuchnię i parę innych pomieszczeń, przede wszystkim poszłyśmy zwiedzić jej pokój, bo na razie nie bardzo sobie radziła gdzie co jest. Co prawda pierwszy raz tam byłam, jak i ona, ale udało mi się ustalić położenie wszystkiego w niecałe pięć minut, ponieważ było podobne do mojego.
Później włóczyłyśmy się bez celu po akademii przez dość długi czas. Odezwałam się dopiero, kiedy nuda mocno zaczęła dawać mi się we znaki.
- Może pójdziemy na basen? - mogłabym robić wszystko, żeby tylko skończyć nudny spacer po ogromnej Akademii Magic Horse.
Rozpromieniła się na te słowa.
- Jasne! - wykrzyknęła - Widzimy się za 15 minut - powiedziała i pobiegła w kierunku swojego pokoju.
Ja również ruszyłam do swojego lokum. Do torby spakowałam strój kąpielowy, ręcznik, mydło i parę innych rzeczy takich jak czepek, które niekoniecznie lubiłam nosić na basenie. Przy drzwiach porwałam jeszcze książkę i pobiegłam w kierunku basenu. Jak się chwilę później okazało Amarissy jeszcze nie było na miejscu, więc usiadłam z boku i pogrążyłam się w lekturze. Ostatnio zaniedbałam swoje książki, nie było czasu, żeby je czytać.
Z krainy książki wyrwał mnie dopiero głos dziewczyny, która pochylała się nade mną z pełnym zaciekawieniem i zadała falę pytań na temat książek, które czytam. Na wszystkie odpowiadałam grzecznie, modląc się, żeby ta męczarnia w końcu się skończyła.
Dopiero po dwudziestu minutach udało mi się doprowadzić dziewczynę do drzwi szatni.

Amarissa? Dość krótkie, sorry :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)