poniedziałek, 13 lutego 2017

Od Luke'a C.D Holiday

- Wiem - westchnąłem, zdejmując z grzbietu holsztyna siodło. Nie oczekiwałem że w środku czyhającej za rogiem burzy wysuszy się, ale przynajmniej byłem pewien, że będzie wygodniej mu przemieszczać się bez uciążliwego osprzętu. W dodatku, za każdym razem, gdy tylko zebrało go na amory skierowane w stronę Sydney, całe siodło niesamowicie chwiało się z jednego boku na drugi, za pewne dlatego, że delikatnie zmechacony popręg nie wytrzymał tego typu atrakcji. Chcąc jeszcze trochę pożyć, a już na pewno nie zginąć z ręki wkurzonego do maksymalnego stopnia Noah'a, uwolniłem gniadosza z wszelkich czapraków nie czapraków, wieszając je na pobliskim drzewie, uprzednio upewniając się, że na pewno wytrzyma kilku kilogramowy ciężar. Nim się obejrzałem, klacz rudowłosej również pozostawiona była tylko i wyłącznie w ogłowiu, podczas gdy jej właścicielka znowu z ulgą wyłożyła się na trawie. Chwytając ogiera za sprzączkę od zdjętych z jego szyi wodzy, podszedłem do dziewczyny, która to niczego się nie spodziewając leżała z zamkniętymi oczyma. Mój nikczemny plan zepsuły jednak krople deszczu, które niekoniecznie podobały się Holiday w tamtym momencie, zwłaszcza, gdy zaczęły moczyć jej wystawioną w kierunku nieba twarz. Wzdrygnęła się na to lekko i, podnosząc się do pozycji siedzącej, zmierzyła mnie wzrokiem, za pewne wiedząc, że coś chodzi mi po głowie.
- Zimno Ci - skwitowałem jej lekkie drgawki, siadając tuż obok jej mokrej, ale wciąż zacnej osoby. Co prawda wciąż nie jestem pewien, pod jakim względem jej zacność dawała o sobie znać, jednakże musiałem przyznać, jej śmiech nie dość, że bywał zaraźliwy, to jeszcze w dodatku nawet całkiem uroczy.
- Nie wiem jak tam z Tobą, ale mi wciąż jest ciepło... - uśmiechając się lekko, chwyciła za dolne obrzeża swojej przemoczonej koszulki i, machając nią delikatnie, stworzyła aluzję gorąca. Nie przekonała mnie jednak w swoich zapewnieniach, bo zamiast potu cieknącego po jej ramieniu, dostrzegłem jak jej szczęka delikatnie drży, a zęby obijają się o siebie nawzajem. Choć próbowała zakryć ogarniające ją zimno, ostatecznie potarła swoje ręce, tym samym przyznając się do swojego drobnego, ale zupełnie niepotrzebnego kłamstewka. Przysunąłem się na to nieco bliżej niej, i choć sam byłem przemoczony do ostatniej suchej nitki, objąłem ją nieco ramieniem, nie zważając na wszelkie protesty, które mogły pojawić się z jej strony. O dziwo siedziała jak zaklęta, wciąż telepiąc się jak pies po długiej kąpieli. Wiedziałem, że jeśli nie chcemy spędzić najbliższych dni w swych łóżkach przyjmując niekoniecznie najsmaczniejsze leki, musieliśmy się sprężać z powrotem do stajni, choć już w tamtym momencie droga wydawała się być ciężka do przejechania.
- Zdecydowanie wolę jak siedzisz cicho - zaśmiałem się, spoglądając na konie, które lekko wzdrygnęły się, kiedy niedaleko nas słychać było kolejny grzmot. Nie przejmowały się tym jednak zbyt długo, bowiem już po chwili rwały nieopodal kępki rosnącej trawy, od czasu do czasu patrząc w stronę jeziora, które powiększone zostało za sprawą silnie padającego deszczu. I choć ból nie dawał o sobie znać od dobrej chwili, z natężoną mocą poczułem silne łupnięcie w okolicach łopatki. Musiałem przyznać, że nie marzyłem wtedy o niczym innym, jak kubku gorącej kawy lub herbaty dołączonej w zestawie z mym łóżkiem. Towarzystwo Holiday wcale nie było takie złe, ale tym razem przegrała spór z ogarniającym mnie zmęczeniem.
- Miało mnie to dotknąć? - odezwała się w końcu, reagując na niedawno wypowiedziane przeze mnie słowa. Mierząc mnie nieznoszącym sprzeciwu spojrzeniem, wbiła ostatecznie we mnie wzrok, świdrując moją twarz delikatnie błyszczącymi tęczówkami. Pomimo, że w międzyczasie musiała odgarnąć ze swojej twarzy mokre kosmyki rudych włosów, wciąż nie przenosiła oczu w jakiekolwiek inne miejsce.
- Nie, to tylko drobna sugestia.
- Ach tak? - prychnęła pod nosem, w mgnieniu oka obracając całe swoje drobne ciało w moim kierunku. Prawdopodobnie chciała mnie ukatrupić, ale w ostatniej sekundzie przypomniałem sobie o swym refleksie, odskakując znacznie na bok. I tak, zamiast dorwać się dłońmi do mojej szyi i za pewne udusić mnie gołymi rękoma, wylądowała pod mokrym mną, kiedy to postanowiłem sprawdzić, czy dziewczyna ma łaskotki. Miało być to formą odwetu za to, co wydarzyło się rano. - Czyli uważasz, że zbyt dużo mówię?
- Miły Boże, śmiałbym cokolwiek takiego powiedzieć!

Holidayka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)