niedziela, 19 lutego 2017

Od Daniela C.D Lily

Po tym jak Aeva zniknęła, zacząłem jej szukać. Szukałem, szukałem... I nic... Jednak postanowiłem znaleźć Lilkę, a raczej znaleźć ją w pokoju. Wyruszyłem do akademika. Było dziwnie cicho, nie uszło mojej uwadze iż jest 3 w nocy. Podążałem korytarzem, gdzie nie gdzie budząc psy, które oznajmiały to ujadaniem, budząc przy tym mieszkańców pokoi. Gdy dojrzałem blask numerka Lilki ( numerka pokoju), przyśpieszyłem kroku. Z jej pokoju wydobywały się dźwięki spadających przedmiotów. Zapukałem do drzwi a po chwili otworzyła mi znużona Lily. Najpewniej wyrwałem ją ze snu.
-W czym mogę pomóc?- zapytała.
 -Aeva zniknęła- wysapałem pomiędzy głębokimi oddechami.
 -Kochany obywatelu, chciej zauważyć, że jest 3.26 i pewnie odeszła w stan spoczynku.-wzruszyła ramionami.
Wtedy na prawdę krew w żyłach mi się zagotowała.
 -Słuchaj Lilian, Aeva nie jest taką wyrodną matką, by zostawiać dzieciaki same, bez ostrzeżenia- warknąłem przystawiając ją do ściany.
 -Albo zabierzesz tą rękę, albo zaraz stanie się coś nieprzyjemnego dla ciebie- warknęła patrząc wymownie. Poluzowałem uścisk. -Nie myślałeś o tym, że mogła ci zostawić jakąś kartkę?- dodała.
 -Nie było nigdzie. Lila, weź jedź ze mną w teren, szukaj jej ze mną- poprosiłem posyłając jej błagalne spojrzenie.
Dziewczyna najwyraźniej toczyła ze sobą bój, tam w środku.
-Okej...-burknęła.
Za sobą usłyszałem kroki.
-Daniel? Co ty tu robisz?- zapytała Aeva.
Obróciłem się szybko i kamień spadł mi z serca.
-Gdzie byłaś!?-zapytałem przytulając ją.
-Nie zauważyłeś karteczki?- zapytała zdziwiona.
Pokręciłam przecząco głową i spojrzałem na Lilkę, która zwijała się ze śmiechu.
***następnego dnia***
Tak jak szybko wstałem z łóżka, tak samo szybko do niego wróciłem. Natychmiastowe zadzwonienie budzika obudziło mnie na tyle, by zauważyć półkę, o którą mało nie zaryłem. Mój zapał ostudził zegar, który wskazywał 5 rano! Karmienie jest dopiero o 6... Warknąłem tylko coś w stronę mojego telefonu, który niefortunnie spadł na ziemię po tym jak próbowałem wyminąć tą drogą komodę. Moje kaskaderskie popisy poszły na marne. Postanowiłem jednak, że będę leżał z otwartymi oczyma.
***pół godziny póżniej***
Zanim chwilę poleżałem, trzeba było przewijać maluchy.  Zrobiłem to i ruszyłem na śniadanie, uprzednio zawiadamiając o tym Aevę. Wsunąłem śniadanie i poszedłem nakarmić konie. Następnie wróciłem do pokoju i zabrałem dzieci na spacer a następnie poszedłem do stajni. Spotkałem Lilkę, z którą chwilę posiedziałem i przeprosiłem, że naszedłem ją w nocy.
<Lilonson? Sorry, że tyle czekałaś, ale nic mi się nie chciało T_T>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)