poniedziałek, 20 lutego 2017

Od Sashy C.D Will'a

Kiedy Will powiedział, że mogę już otworzyć zrobiłam to. Will podał mi lustereczko i zobaczyłam piękny naszyjnik!
- Jest cudny!! - wykrzyczałam i przytuliłam Will'a - Dziękuję! - po tych słowach go pocałowałam.
Will się ucieszył z mej reakcji i odwzajemnił pocałunek. Odprowadził mnie do pokoju..  Przywitałam się z Ventus, po czym poszłam spać.

Wstałam wcześniej i poszłam z Ven do lasu, w sensie ona siedziała na moim ramieniu. W lesie spotkałam Josepha, z którym przyjacielsko się przywitałam po czym zaczęliśmy rozmawiać. Jos podziękował mi za opiekę i dołączył do Akademii, co mnie ucieszyło.
- Hej - usłyszałam za sobą głos Will'a.
Siadł koło mnie i pocałował. Jose mruknął coś, że musi już gdzieś iść, co mnie zdziwiło, lecz nie zatrzymywałam go. Razem z Will'em poszłam odwiedzić Esmę i Thomasa.

~2 tygodni później~ 


Od dwóch tygodni jest mi niedobrze i co jakiś czas wymiotuję. Na dodatek miesiączka mi się spóźnia. Choć nie za bardzo tym faktem się martwiłam, bo mam ją nieregularną. Jednak te ciągłe zawroty głowy i wymioty mnie martwiły. Zatrułam się czymś? Raczej tak, bo w ciąży być nie mogę, co nie? O cholera! Uprawiałam seks z Will'em bez zabezpieczeń, a jak zostałam zapłodniona? Dobra, Sasha uspokój się. Jak do końca miesiąca nie dostanę miesiączki to idę do ginekologa, a teraz buzia na kłódkę! Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, a gdy otworzyłam je przed nimi stanął Will, z którym poszłam na śniadanie. Po 10 minutach dosiadł się do nas Joseph, na którego Will łypał spode łba. Ja jednak milczałam. Potem Will musiał pomóc siostrze, a ja zostałam z Jose, co nie spodobało się chłopakowi.  Westchnęłam cicho, lecz szybko zaczęliśmy rozmowę na najróżniejszy sposób. Po śniadaniu poszłam do pokoju, gdzie odprowadził mnie Joseph. Pod wieczór przyszedł do mnie Will z wiadomością, że na miesiąc musi wyjechać, co mnie zmartwiło, lecz pożegnałam go. Choć nie byłam z tego powodu zadowolona. Patrzyłam jak odjeżdża....

*Po miesiącu*

Dzień wcześniej byłam u ginekologa, polecił mi zrobić test ciążowy, bo wyniki mogą być za kilka dni. Też tak zrobiłam, znaczy zrobię dzisiaj. Dzisiaj po południu miał przyjechać już Will, a ja co? Nawet o tym nie myślałam. Poszłam do apteki po test ciążowy, który dostałam bezproblemowo. Aptekarka wyjaśniła mi co i jak. Po powrocie do pokoju poszłam od razu do łazienki i zrobiłam test. Musiałam tylko poczekać ok. 5 minut. Po tych kilku minutach sprawdziłam wynik i okazał się być pozytywny, co mnie przeraziło. Teraz tylko iść do ginekologa by to potwierdził.  Ginekolog potwierdził to, że jestem w ciąży. Nie miałam zamiaru spotykać się z Will'em i z nikim. Po prostu chciałam być sama! Wyszłam z gabinetu w miarę spokojna, lecz po dotarciu do pokoju się rozpłakałam. Nagle mój telefon zaczął dzwonić, a osobą, która do mnie dzwoniła był to Will.  Postanowiłam nie odbierać telefonu i poszłam do lasu. Ven siedziała na gałęzi i obserwowała. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Na początku myślałam, że to Will, lecz był to Joseph. Usiadł koło mnie i opowiedział, że znalazł u mnie test ciążowy. Wyjaśnił mi, że zostawiłam drzwi otwarte, co go zaniepokoiło. Opowiedziałam mu prawie o wszystkim omijając szczegóły.
- Tu cię znalazłem. - powiedział dość chłodno Will stając za nami. - Dzwoniłem do cb
- Zostawiłam telefon w domu - wyjaśniłam lekko go kłamiąc
- Pani Rose wysłała mnie na poszukiwanie Sashy, gdyż nie było jej na zajęciach. Dopiero przed chwilą ją znalazłem. - odparł Joseph na pytające spojrzenie Will'a.
Will chyba nie dowierzał naszym wyjaśnieniom, lecz nic nie odparł. Wróciłam z nim do jego pokoju by się przebrał. Cały dzień spędziłam z Will'em na mieście pod wieczór  wróciliśmy do jego pokoju i chłopak chciał się kochać. Wiem, że powinnam zachowywać się normalnie i nie dawać po sobie poznać iż jestem w ciąży, lecz nie miałam ochoty na to, lecz wiem, że Will by zaczął coś podejrzewać. Tą noc spędziliśmy upojnie wiecie na czym.

Obudziłam się dość wcześniej, gdyż chciało mi się wymiotować. Od razu pobiegłam do łazienki. Will się zmartwił tym, lecz uspokoiłam go mówiąc, że musiałam się czymś struć. Wróciłam do siebie i wyrzuciłam test ciążowy by Will nic nie podejrzewał. Po czym poszłam do Thomasa, gdyż trochę zaniedbałam zespół. Po dotarciu opowiedziałam mu o mojej sytuacji.
- Bardzo źle robisz, że nie powiedziałaś Will'owi o swoich podejrzeniach i o tej ciąży, a poszłaś z nim do łóżka. - odparł
- Ale to jego dzieci! - powiedziałam
- To prawda. Ale Will jest zazdrosny o Josepha, a zwłaszcza iż zostawił cię na miesiąc samą. Może pomyśleć, że go zdradziłaś i chciałaś wrobić go w ojcostwo. - wyjaśnił
Może ma rację? Sama już nie wiem... Wolałam to jednak zachować dla siebie. Cały dzień przesiedziałam w warsztacie. Jednak około 16:30 zadzwonił Will. Był wściekły chciał się ze mną spotkać. Wpadłam do parku, gdzie na mnie czekał Will.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - spytał
- Nie.. - odparłam niepewnie
- Co to ma być?! - wrzasnął i pokazał mi test cążowy
- Ja... mogę ci to wyjaśnić - zaczęłam
- Brawo, zwykła d****a!Wracaj do Josepha s****o! - wykrzyczał i rzucił we mnie tym testem.
- To twoje dzieci!!! - krzyknęłam zrozpaczona
- Chyba w twoich snach. Kochałaś się ze mną by mnie wrobić!!! Jesteś zwykłą puszczalską się d****ą! - wrzasnął i odszedł.
Zrozpaczona pobiegłam do lasu, do mojego ulubionego miejsca. Miałam dość, w takim stanie znalazł mnie Joseph, który starał się mnie pocieszyć. Jednak postanowiłam wrócić na kilka miesięcy do ojca lub kupić tabletki poronne. Byłam w rozterce i nie byłam pewna czy chcę mieć te dzieci. Miałam zamiar się przejść i jak pomyślałam to i tak zrobiłam.

*po godzinnym spacerze*

Gdy się trochę uspokoiłam zrozumiałam, że postąpiłam głupio i znowu się zgubiłam. Cała ja... Może i to dobrze? Nie będę musiała wysłuchiwać ani widzieć złego spojrzenia Will'a, ale gdzie ja do jasnej piorunki byłam!  Nie za bardzo się ogarnęłam, że zbliżałam się do bagna. Po chwili wpadłam do niego i się zapadłam w nie. Starałam się wydostać, lecz nic z tego nie wychodziło. Moje szamotaniny i wrzaski tylko mnie wykończyły. Szukałam sposoby by jakoś się uwolnić i w końcu znalazłam. Po mojej lewej stronie znalazłam złamane drzewo, do którego udało mi się złapać i jakoś wyczołgać z bagna. Byłam wykończona i czułam, że tu jest niebezpiecznie, a na dodatek byłam cała ubłocona i zimno mi było! Jednak mimo wykończenia szłam dalej. Za około godzinę czy trzy zrobi się ciemno. Idąc tak przed siebie oczy same mi się zamykały, lecz potknęłam się o coś...  Wystraszyłam się, gdyż była to pantera florydzka. Zwierzę się do mnie zbliżało, gdy usłyszałam strzał, a pantera uciekła. Ucieszyłam się bardzo i wstałam. Dobry mężczyzna zabrał mnie do siebie i pozwolił się wykąpać jak i poczęstował mnie posiłkiem i nocleg mi zaproponował. Jak nigdy wyspałam się wyśmienicie. Dzisiaj był jakiś festyn na plaży i konkurs surfingu, w którym chciałam wziąć. Poszłam na plaże i wypożyczyłam deskę. W oddali zobaczyłam Will'a,który również mnie dostrzegł i szedł w moim kierunku, lecz sędzia dał mi znak, że konkurs się zaczyna. Will zrozumiał, że startuję w konkursie, więc zrezygnował z zagadywania ze mnie. Ja byłam jako trzecia... Fale raz były raz nie były. Jak się wchodziło do wody to trzeba było mieć szczęście...  Liczyłam na to, że mi się uda. Bo bardzo długim czekaniu przyszła kolej na mnie.. Ostrożnie weszłam do wody, po czym położyłam się na desce i zaczęłam płynąć przed siebie. Nadarzyła się okazja i stanęłam na desce....  Fala była dość wysoka, więc łatwo wykonałam trik przy jej krawędzi. Usłyszałam gromkie brawa i gwizdy, a w tym głos Will'a. ... Niewidocznie się uśmiechnęłam z tego powodu... Na drugą falę nie czekałam dość długo, gdyż zaraz za nią pojawiła się druga.  Tym razem chciałam pokazać wyskok z obrotem, ale czy mi się uda .... Nie mam pojęcia, ale warto spróbować... Gdy byłam już na fali miałam chwile wahania się, lecz szybko odepchnęłam je i wzięłam głęboki oddech i to zrobiłam. Jednocześnie dość daleko od brzegu odpłynęłam. Nie przeszkadzało mi to, gdyż swoim tempem wracałam leżąc na desce, machając rękami i nogami. Na swej drodze spotkałam poprzedniego uczestnika, z którym porozmawiałam
- Ej, jak się zwiesz? Ja jestem Carlo - przedstawił się chłopak
Czy ja muszę na jakiś napaleńców wpadać? Przeleciało mi przez myśl...
- Sasha, miło mi poznać  - odparłam i sztucznie się uśmiechnęłam
- Nieźle sobie radzisz mała
- Żadna mała. - fuknęłam
Powolnym tempem wracałam na brzeg. Mijałam się z 4 zawodnikiem, który czekał na falę. Gdy się od niego oddaliłam to ludzie zaczęli coś krzyczeć... Nie za bardzo ich słyszałam... Krzyczeli i byli przerażeni... Starałam się dosłyszeć co krzyczą...  Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że oni krzyczą" REKIN!!", lecz za późno się zorientowałam, gdyż z wody wyskoczył olbrzymi żarłacz biały... Z budowy można podejrzewać, że to był ten gatunek rekina, lecz chyba jest jeszcze jeden podobny do tego gatunku... Poczułam jedynie mocne uderzenie deski i bolesny zacisk szczęk na moim prawym ramieniu ...
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknęłam z przerażenia i z bólu zanim zostałam wciągnięta pod wodę...  Próbowałam się uwolnić...Po chwili znowu wypłynęłam z rekinem na powierzchnię tym razem miotał mną w górę i w dół, przez co byłam oszołomiona... Po czym znowu mnie wciągnął pod wodę, gdzie nie miałam za bardzo siły się wyrwać, choć spróbowałam ostatni raz. Szamotałam się i chwytałam go wszędzie, gdzie mogłam i próbowałam się uwolnić..
W końcu wbijałam mu palce w oczy, przez co mnie puścił. Woda zabarwiła się na czerwono od mojej krwi.. ~Oby nic się nie stało się dziecim~ przemknęło mi przez myśl... Odpłynął gdzieś, lecz po chwili znowu go widziałam...  Brakowało mi powietrze i chciałam wypłynąć na powierzchnię, co mi się uda. Po zaczerpnięciu powietrza chciałam dopłynąć do surfera, który mnie zauważył, lecz po chwili poczułam znowu jak rekin mnie chwyta i ciągnie na samo dno oceanu... Czułam, że jest już po mnie, chyba, że rekin stwierdzi inaczej i odpłynie sobie, ale to było nie możliwe...  Szarpał tymi swoimi zębami moje ciało sprawiając mi większy ból... Starałam się uwolnić, lecz czy to coś da?  Zaczęłam się powoli dusić pod wodą... Desperacko szarpałam się z rekinem, przez co sprawiałam większy sobie ból, gdyż rekin zaczął miotać mną na boki... Wokół mnie woda była czerwona od mojej krwi.... Krzyknęłam, lecz pojawiły się bąbelki. Czy tak mam umrzeć? Tak oto skończy się moja historia? Ostatnim co poczułam przed utratą przytomności był mocniejszy chwyt rekina i straszliwy ból, a potem nastała ciemność.... Czyli umarłam?

~Kilka dni później~

- Panie doktorze kiedy ona się obudzi? Czy wszystko w porządku z dziećmi? - usłyszałam pytanie kogoś,lecz głos był mi znany. 
Z tonu wypowiedzi tej osoby wynikało, że bardzo się o mnie bała i nie tylko o mnie. Byłam w ciąży... - Nie wiadomo kiedy się obudzi. Straciła bardzo dużo krwi... Jednak nie wiem jak, ale jakimś cudem rekin omijał okolice podbrzusza i brzucha oraz nie ma aż tak rozległych obrażeń... Mogę zaryzykować, że opatrzność czuwała nad ukochaną - usłyszałam słowa lekarza...
Czyli cały czas spałam? Na to wygląda z ich rozmowy... I to nie jeden dzień tylko kilka...
- Proszę obudź się - usłyszałam znowu znajomy głos...
Do kogo on należał? Aa.... Już wiem do kogo... Do Will'a... Ostrożnie i powoli otworzyłam oczy, a nade mną zobaczyłam zapłakaną i znużoną twarz Will'a, który mnie objął...
- Gdzie ja jestem ? - spytałam oszołomiona i słabym głosem
- W szpitalu... Rekin cię zaatakował... Z dziećmi wszystko dobrze - rzekł
Wszystko sobie przypomniałam...
- Jak to? Przecież ....  powinnam być ... martwa .... - powiedziałam
Will spojrzał na mnie...
- To ja cię uratowałem... - rzekł
- Czemu? I jak? Proszę opowiedz mi wszystko ... Co robiłeś na plaży ? - spytałam chłopaka
Will chwycił moją dłoń i mnie pocałował...
- Zacznijmy od początku .... - powiedział

< Will ?? Jak mnie uratowałeś i czemu??? Czy uwierzyłeś w końcu Sashy??? Chcę się dowiedzieć jakie miałeś uczucia, gdy mnie rekin zaatakował ^^ i ogólnie w tej sytuacji  oraz to, że uważa się za brzydką przez te blizny od rekina xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)