sobota, 4 lutego 2017

Od Eve C.D Will'a

Nie wiem czy ktokolwiek się ze mną zgodzi, ale najgorsze jest to poczucie bezsilności, uczucie, które ma nad nami większą władzę niż my sami. Przez nie, nawet gdybyśmy chcieli coś zrobić nie możemy. To uczucie zdawało nam się śmiać prosto w twarz z głosem, którego ton jest przepełniony szyderczością, poczuciem własnego zwycięstwa, pewnego rodzaju triumfu, mówiący bez ogródek "Widzisz? Nie możesz nic zrobić! Ha! Jesteś słabeuszem, nic nie wartym pędrakiem, który nie ma już szans, by się przepoczwarzyć. Teraz patrz jak niszczę ostatnią nadzieję jaka Ci pozostała!". Być może istnieje jakieś wymyślone przez Einsteina czy innego tam Teslę lekarstwo, które zwiększa poczucie własnej wartości i pomaga nam przezwyciężyć to szydercze uczucie bezsilności. Ja osobiście jeszcze do niego nie dotarłam chociaż cały czas idę na przód.
~*~
Po wykładzie, który okazał się trzecim z kolei najnudniejszym wykładem w całym moim życiu. No dobra, Pani Old zrobiła rysunki, a to już plus. Po krótkim "Do widzenia" szybkim ruchem zgarnęłam leżące na stoliczku kilka zapisanych kartek papieru i wyszłam z sali wykładowej. Skierowałam się najpierw do swojego mieszkania. Sprawdziłam co się dzieje na Bożym świecie i powtórzyłam sobie wiadomości z dzisiejszego wykładu. Po około godzinie ruszyłam na spotkanie ze świeżym powietrzem. Chodziłam dookoła stajni i w którymś momencie zobaczyłam Will'a. Nie zwracając uwagi na odgłosy dobiegające spod kopyt konia usiadłam na kamieniu, oparłam ręce na kolanach i zaczęłam myśleć. Po kilkunastu minutach Will skończył trening i poszedł odłożyć sprzęt do siodlarni. Potem podszedł do mnie.
<Will? Really? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)