czwartek, 2 lutego 2017

Od Will'a C.D Eve

Szliśmy w ciszy, gdy Eve zapytała.
-A gdzie w ogóle idziemy?
To pytanie trochę mnie zdezorientowało.
-O ja cie p******ę! Wykłady!- krzyknąłem poprawiając bluzę, która spadała mi z ramion.- Szybko, bo się spóźnimy.-dodałem.
Szybko ruszyliśmy na salę wykładową, gdzie zbierała się 20 osobowa grupka. Podeszliśmy do wyznaczonych miejsc. Eve usiadła w drugim rzędzie, ja z Sashą byliśmy w trzecim rzędzie a Esma w drugim jak i Eve. Po chwili do biurka podeszła pani Old. Uśmiechnęła się do całej grupy.
-Dzień dobry Państwu.- powiedziała szybko.
W całej sali rozbiegły się krótkie "Dzień dobry", by po chwili stała się całkowita cisza. Wykład zaczął się ciekawie. Pani Old sporządziła rysunek na białej tablicy, powiedzmy, że łatwiej było mi go zapamiętać. Cała "lekcja" trwała 1,5 godziny, więc po tym czasie P.Old pożegnała się z nami. Spakowaliśmy swoje notatki i wyszliśmy z sali, by teraz powędrować na ujeżdżalnię. Z Sashą rozstaliśmy się przy jej pokoju. Po drodze poszedłem jeszcze do pokoju, by nakarmić psa. Renesans akurat spał, więc nie było potrzeby, by go budzić. Wymieniłem mu wodę i dosypałem karmy. Szybko wyszedłem z pokoju i wyruszyłem na jazdy. Podążałem sobie schodami, aż to ruchomych drzwi, gdzie na chwilkę się zatrzymałem. Drzwi obracały się powolutku a czas mi leciał. Podszedłem do tych "normalnych" drzwi i wyszedłem nimi. Teraz już tylko rzut beretem dzielił mnie od stajni, gdzie miałem przypisanego konia. Podszedłem do rozpiski gdzie wyznaczono konie. Wzrokiem szukałem numerka 12. Po chwili doszukałem się tego i miałem Pastela. Szybko poszedłem do jego boksu. Gdy jego łepek wychylił się z boksu, delikatnie pogładziłem jego pysk.
-Hej mały. Masz marchewkę.- powiedziałem wyciągając z kieszeni bryczesów, małą marcheweczkę.
Koń zjadł ją ze smakiem i prychnął radośnie mrużąc oczy. Pochwyciłem uwiąz Pasta i otworzyłem boks. Koń cofnął się i pozwolił mi się wyprowadzić. Przypiąłem go z obu stron korytarza i wyjąłem jego szczotki. Posuwistymi ruchami czyściłem jego przybytek, który nieźle się zmierzwił i pobrudził. Wyczyściłem go i teraz zostały kopyta. Kopyta podawał jak marzenie, więc czyszczenie kopyt trwało może z 5 minutek lub krócej. Przyniosłem jego osprzęt i osiodłałem go. Chwyciłem wodze i stanowczo poprowadziłem go na ujeżdżalnię. Po drodze spotkałem Eve. Jednak nie mogłem za dużo gadać, bo pani Rose już czekała na naszą grupę. W programie jazdy mieliśmy trzy 1.50 stacjonaty i małe cavaletti. Teraz stajenny ustawiał jeszcze 2 koperty, pewnie metrówki.
<Evee? c: Jakoś mi kiepsko ostatnio idzie, ty mi wenę odbierasz xD>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)