Wydawało mi się, że powoli przestaję ogarniać to, co zaczęło dziać się wokół mnie. Jak mogłem być tak durny, aby nie wziąć wszystkich możliwości pod uwagę? Taka zwykła czynność, zwykłe wymuszenie na ustach czerwonowłosej śmiechu, sprawiło, że coraz intensywniej zaczęły mnie dopadać refleksje. W końcu, nawet jeśli Holiday wydawała się nie być na mnie zła za tę całą sytuację, to czy nie wynikało to z tego, że chwilowo zagubiła się ze samą sobą? Widać było, że ledwo gdy tylko się obudziła, wyglądała na mocno czymś przestraszoną, choć nie wiedziałem, co mogło taki stan u niej spowodować. Dookoła panowała absolutna cisza, a jedynym dźwiękiem, który można było usłyszeć w pomieszczeniu, były nasze oddechy, będące choć z pozoru spokojne i równe, to niewątpliwie posiadające drugą stronę medalu, już nie tak kolorową, jak można było się tego spodziewać. Najwidoczniej dziewczynie coś się śniło, i najprawdopodobniej nie był to sen z rodzaju tych, które człowiek pragnie zapamiętać na dobre, a przynajmniej do momentu, w którym w czasie błogiego odpoczynku nie odnajdzie kolejnego marzenia, następnej chorej ambicji, którą chciałoby się widzieć w swojej rzeczywistości.
Wszystko wskazywało na to, że Holiday nie wiedziała dokładnie o tym, co się wydarzyło. Chciała wyjaśnień, zwłaszcza od momentu, w którym nie byłem do końca przekonany, aby je złożyć. Może tylko chciała zobaczyć, jak sądziłem o tym ze swojego punktu widzenia? Choć ta opcja wydawała się być najmniej prawdopodobna, wciąż i nadal brałem ją pod uwagę, skoro jako pierwsza pojawiła się w mojej głowie. Zaraz po niej przyszła kolejna, ocieplająca znacznie wizerunek rudowłosej, zwłaszcza w porównaniu do pierwotnej myśli. Pomyślałem, że dziewczyna mogła na tyle mocno nadwyrężyć swoją głowę, że nie dość, że ta niemiłosiernie ją bolała, to jeszcze sprawiła, że co najmniej na chwilę zapomniała o tym, co niedawno się wydarzyło. Jednakże, jakby spojrzeć na to z drugiej strony... Czy faktycznie było to na tyle poważne, aby spowodować u dziewczyny takie a nie inne skutki uboczne? A może była chora, tylko niekoniecznie chciała mi o tym powiedzieć, zważając na to, że prawdopodobnie nie byłem nawet w jej oczach dobrym przyjacielem? Tylko, czy ona byłaby do tego zdolna? Możliwe też, że sama nie wiedziała o swoim potencjalnym schorzeniu, które ujawnić miało się dopiero po jakimś czasie. Tak czy inaczej, należały się Holiday wyjaśnienia, choć sam nie byłem pewien, w jakiej formie mogę jej je zaserwować.
- Posłuchaj, Holiday... - odzywając się, wciąż walczyłem z suchością w gardle, która ni stąd, ni z owąd, ogarnęła mnie całkowicie. Nie dość, że niekiedy mój głos był ciężki do słuchania, to jeszcze dorwała mnie niemała chrypka, która lekko utrudniała mi sprawne i wyraźne wysławianie się. Słysząc, jak wreszcie zwracam swoją uwagę ku jej osobie, wbiła we mnie pełen nieobecności wzrok. Szkoda, że nie mogła dowiedzieć się, że od dobrej godziny myślałem tylko i wyłącznie o niej. - Porozmawiamy, jak odpoczniesz...
- Nie, Luke. To Ty mnie posłuchaj - podniosła nieco swój głos, który w tamtym momencie nie znosił ani grama sprzeciwu. Widocznie była już mocno sfrustrowana, bo nawet ignorując już intensywny ból swojej głowy, który dostrzegłem nieomal gołym okiem, znowu próbowała podnieść się do pozycji siedzącej. Nie udało się jej to jednak, na co nagle syknęła, łapiąc się dłonią za rozgrzane czoło. Wiedząc, że to nie wróży niczego dobrego, nachyliłem się w jej kierunku, aby ponownie pomóc jej wygodnie ułożyć się na poduszkach. Poprawiłem jeszcze pościel, którą zrzuciła przez przypadek z siebie. - Co się stało? Ja naprawdę nic z tego nie rozumiem.
- Połóż się... Pójdę Ci po coś przeciwbólowego, tylko się połóż... - poprosiłem, przykrywając ją dodatkowo nieopodal leżącym kocem. Na sam wydźwięk wypowiedzianych przeze mnie słów wzdrygnęła się mocno, uparcie otwierając jeszcze szerzej powieki, tylko po to, żeby bardziej utwierdzić mnie w tym, że kto jak kto, ale ona iść spać nie zamierza. Nie wiedząc nawet, co przyniesie mi takie przeciąganie tematu, dosyć skutecznie odrzucając go na bok, ignorując nawet jej natarczywe pytania. Fakt faktem, bolało mnie to, że robię coś takiego, ale nie potrafiłem zareagować na to wszystko inaczej. Ostatecznie skończyło się na tym, że Holiday postanowiła pójść do łazienki, a ja podreptałem prosto do okna, aby złapać choć odrobinę świeżego, kojącego powietrza.
<Holiday?>
Wszystko wskazywało na to, że Holiday nie wiedziała dokładnie o tym, co się wydarzyło. Chciała wyjaśnień, zwłaszcza od momentu, w którym nie byłem do końca przekonany, aby je złożyć. Może tylko chciała zobaczyć, jak sądziłem o tym ze swojego punktu widzenia? Choć ta opcja wydawała się być najmniej prawdopodobna, wciąż i nadal brałem ją pod uwagę, skoro jako pierwsza pojawiła się w mojej głowie. Zaraz po niej przyszła kolejna, ocieplająca znacznie wizerunek rudowłosej, zwłaszcza w porównaniu do pierwotnej myśli. Pomyślałem, że dziewczyna mogła na tyle mocno nadwyrężyć swoją głowę, że nie dość, że ta niemiłosiernie ją bolała, to jeszcze sprawiła, że co najmniej na chwilę zapomniała o tym, co niedawno się wydarzyło. Jednakże, jakby spojrzeć na to z drugiej strony... Czy faktycznie było to na tyle poważne, aby spowodować u dziewczyny takie a nie inne skutki uboczne? A może była chora, tylko niekoniecznie chciała mi o tym powiedzieć, zważając na to, że prawdopodobnie nie byłem nawet w jej oczach dobrym przyjacielem? Tylko, czy ona byłaby do tego zdolna? Możliwe też, że sama nie wiedziała o swoim potencjalnym schorzeniu, które ujawnić miało się dopiero po jakimś czasie. Tak czy inaczej, należały się Holiday wyjaśnienia, choć sam nie byłem pewien, w jakiej formie mogę jej je zaserwować.
- Posłuchaj, Holiday... - odzywając się, wciąż walczyłem z suchością w gardle, która ni stąd, ni z owąd, ogarnęła mnie całkowicie. Nie dość, że niekiedy mój głos był ciężki do słuchania, to jeszcze dorwała mnie niemała chrypka, która lekko utrudniała mi sprawne i wyraźne wysławianie się. Słysząc, jak wreszcie zwracam swoją uwagę ku jej osobie, wbiła we mnie pełen nieobecności wzrok. Szkoda, że nie mogła dowiedzieć się, że od dobrej godziny myślałem tylko i wyłącznie o niej. - Porozmawiamy, jak odpoczniesz...
- Nie, Luke. To Ty mnie posłuchaj - podniosła nieco swój głos, który w tamtym momencie nie znosił ani grama sprzeciwu. Widocznie była już mocno sfrustrowana, bo nawet ignorując już intensywny ból swojej głowy, który dostrzegłem nieomal gołym okiem, znowu próbowała podnieść się do pozycji siedzącej. Nie udało się jej to jednak, na co nagle syknęła, łapiąc się dłonią za rozgrzane czoło. Wiedząc, że to nie wróży niczego dobrego, nachyliłem się w jej kierunku, aby ponownie pomóc jej wygodnie ułożyć się na poduszkach. Poprawiłem jeszcze pościel, którą zrzuciła przez przypadek z siebie. - Co się stało? Ja naprawdę nic z tego nie rozumiem.
- Połóż się... Pójdę Ci po coś przeciwbólowego, tylko się połóż... - poprosiłem, przykrywając ją dodatkowo nieopodal leżącym kocem. Na sam wydźwięk wypowiedzianych przeze mnie słów wzdrygnęła się mocno, uparcie otwierając jeszcze szerzej powieki, tylko po to, żeby bardziej utwierdzić mnie w tym, że kto jak kto, ale ona iść spać nie zamierza. Nie wiedząc nawet, co przyniesie mi takie przeciąganie tematu, dosyć skutecznie odrzucając go na bok, ignorując nawet jej natarczywe pytania. Fakt faktem, bolało mnie to, że robię coś takiego, ale nie potrafiłem zareagować na to wszystko inaczej. Ostatecznie skończyło się na tym, że Holiday postanowiła pójść do łazienki, a ja podreptałem prosto do okna, aby złapać choć odrobinę świeżego, kojącego powietrza.
<Holiday?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)