środa, 22 lutego 2017

Od Luke'a C.D Holiday

Wszystkiego mogłem się spodziewać. Naprawdę, chyba wszystkiego. Wszystkiego, tylko nie tego, że Holiday niemalże otwarcie przyzna się do swoich słabości. A wywnioskowałem, że zrobiła to, choć może niekoniecznie była tego w pełni świadoma.
- Chyba to nie jest Twój ulubiony gatunek, co? - odwróciłem swój wzrok od akcji toczącej się na ekranie, z uśmiechem na ustach spoglądając na Holiday, która chwilę wcześniej oparła swą głowę na mych kolanach. Nie dość, że zawsze nie była jakoś bardzo wysoka, porównując ją zwłaszcza do mnie, wydawała się być wtedy jeszcze mniejsza, kiedy leżała niemalże na płasko.
- Z czego wyciągasz takie wnioski? - widocznie próbowała udawać, że wypowiedziane przeze mnie słowa mijają się z prawdą. Obydwoje wiedzieliśmy, jeśli nie byliśmy wręcz pewni, że nie pała do filmów tego typu szczególną miłością. Nie, żeby chwilę wcześniej nie próbowała się nawet z tym kryć.
- Sugerujesz, że źle Cię interpretuję? - uniosłszy jedną ze swych brwi, już prawie całkowicie nie zwracałem uwagi na to, co działo się na monitorze pozostawionego przed nami laptopa. Przedtem nie było nawet mowy o tym, że przestanę oglądać chociażby na chwilę film, podczas gdy w tamtym momencie nie patrzyłem na nic innego, jak na rudowłosą, która cwanie wciąż się uśmiechała, choć robiła to niepewnie, z pewną dozą przestrachu, który pozostał jej po jeszcze niedawno obejrzanych scenach.
- Mówisz, że próbowałeś mnie w ogóle zinterpretować? - spojrzała na mnie, obracając swą bladą twarzyczkę w moją stronę. Mogłem przysiądz, że widziałem w jej oczach ogromne rozbawienie, pomimo że zdawała się być dalej przestraszona tym, co rozkręcało się w fabule horroru. Wiedząc, że za pewne szykuje się dosyć ciekawa rozmowa, sięgnąłem do laptopa aby zatrzymać wciąż idący film, mogąc dzięki temu już całkowicie skupić swą uwagę na Holiday, której mimika twarzy zmieniała się z każdą upływającą sekundą.
- Próbowałem, ale jak sama zauważyłaś, niezbyt mi to wyszło - odezwałem się w końcu, przypominając sobie, że dziewczyna właściwie wciąż oczekuje odpowiedzi. Nie uświadomiłem sobie tego sam, pomógł mi w tym jej wzrok, wypalający mnie niemal na wylot.
- Przecież nic takiego nie powiedziałam - stwierdziwszy, uniosła się lekko, dzięki czemu nie opierała na mnie już żadnej części swego drobnego ciała. Choć nie była ciężka, a rzekłbym, że wręcz przeciwnie, ułożyło mi nieco, bo mogłem poprawić swoją niekoniecznie wygodną pozycję.
- Ale chciałaś powiedzieć - próbowałem się wybronić, wciąż odpierając atak jej całkiem cwanych odpowiedzi. Sięgnąwszy więc po kubek, zauważywszy wcześniej, że po tej krótkiej wymianie zdań zaschnęło mi w gardle, z przykrością stwierdziłem, że nieomal całkowicie był pusty. Pozostawało mi więc jedynie mieć nadzieję, że od obijania palcami o naczynie, powiększy się jego nikła zawartość herbaty.
- Skąd wiesz, że chciałam? - grała uparcie poważną dyplomatkę, usilnie próbując najwidoczniej wyprowadzić mnie z równowagi. Udało jej się to, bowiem wprost nienawidziłem, gdy ktoś celowo nadinterpretował zbyt dużo, niż było to w ogóle potrzebne.
Zauważyła, że dopięła swego celu, śmiejąc się przy tym z mojej niepewnej miny. I to było w jej przypadku dużym błędem, bowiem ledwo co zaczęła śmiać się ze mnie, a już musiała uważać, aby nie oberwać przedmiotem, który padł w moje ręce. Mając nadzieję, że ważące tyle co nic poduszki nie wyrządzą jej zbyt dużej krzywdy, zasypałem ją nimi, choć za każdym razem próbowała unikać ataków. Skończyło się na tym, że co druga poducha wpadła w jej ramiona, podczas gdy reszta opadła na podłogę. Ostatecznie, zostałem bez ani grama broni przy sobie, przez co wiedziałem, że solidnie mi się oberwie.
- Za jakie grzechy...- bąknąłem, próbując udawać urażonego tym, jak tym razem to ja zostałem zasypany poduszkami. Odrzucając je nieco na bok, usiadłem wygodniej, spoglądając kątem oka na Holiday, gryzącą się po wargach, aby za pewne nie wybuchnąć ponownie śmiechem. Nie udało jej się to, ledwo gdy tylko rzuciłem w nią ostatnią poduszką w celu wyrównania rachunków. Westchnąwszy, gdy tylko nieco się uspokoiła (a w jej przypadku nie tylko bywa, ale jest to trudne), wywróciłem dyskretnie oczami, przysuwając w jej kierunku laptopa z zatrzymanym filmem na ekranie. - Dobra, okej, możesz coś wybrać. Obiecuję nie podglądać, ech - przełknąłem głośno ślinę, zakrywając swe oczy otwartymi dłońmi. Ostatecznie, nie udało mi się wytrzymać w rosnącej ciekawości, więc uchyliłem nieco swe palce, zaglądając przez nie zarówno na Holiday, jak i hasła wystukiwane na klawiaturze. Obawiałem się tego, co mogło zrodzić się w jej małym, szatańskim umyśle. Modląc się tylko o to, aby nie daj Boże wybrała jakieś ckliwe romanse, czekałem na moment, w którym dziewczyna wyda mi ostateczny sygnał do uchylenia powiek.
<Holiday?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)