Dobrze, że chłopak będzie prowadzić, ponieważ ja nie mam prawa jazdy. No
nie umiem jeździć samochodem niestety. Za bardzo pieniędzy nie mam. W
dodatku nie chce by chłopak się dowiedział o tym. Chwile tak stałam
kiedy poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu.
- Halo, ziemia do Anabell!
- Co?
- Pomóc zanieść torbę?
Po co zapytał jak i tak ma ją w ręce. Przytaknęłam i ruszyliśmy do
wyjścia. Od razu poszliśmy do zaparkowanego niedaleko samochodu
chłopaka.
* Akademia *
Dojechaliśmy już do akademii. Chłopak wyszedł pierwszy i otworzył mi
drzwi. Wysiadłam i chciałam zabrać torbę, lecz oczywiście Cavan mnie
wyprzedził.
- Wiesz, że sama mogę nieść torbę...
- Owszem wiem, lecz chyba nie chcesz znowu wylądować w szpitalu, prawda? - Uśmiechnął się.
Szliśmy w stronę mojego pokoju. Po drodze parę osób pytało jak się
czuję, a ja odpowiedziałam, że dobrze. Tylko skąd mogli wiedzieć, że
wylądowałam w szpitalu? Może Cavan ich poinformował? Nie...
- Anabell żyjesz? - Zapytał z głosem jakby się niepokoił o coś, lecz nie wiem o co.
- Tak...
Pożegnałam się z Cavanem i weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i nie
wiedziałam co robić. Albo iść spać, lecz spałam w szpitalu długo lub
pojechać na przejażdżkę. Niestety nie wiedziałam dokładnie gdzie mam
iść.
- Chyba wyjdę na polanę... - Powiedziałam sama do siebie.
Szybko wstałam i wyszłam z pokoju. Kierowałam się do stajni by pojechać
na przejażdżkę. Kiedy tam byłam osiodłałam jednego konia i ruszyłam w
teren. Oddalałam się od terenu gdzie miałam być.
* Godzinę później.*
Znajdowałam się nadal w lesie. Niestety zaczynało się ściemniać, a ja
nie wiedziałam gdzie jestem. Zaczęłam się bać. Nadal jechałam i nagle
zaczęło padać.
- No super! - Powiedziałam głośno.
Ujrzałam w oddali jakąś małą jaskinię. O ile to można tak ją nazwać.
Ruszyłam w tamtą stronę. Kiedy tam dotarłam zsiadłam z konia i
wprowadziłam go tam. Wyjęłam telefon i próbowałam się dodzwonić do
Cavana, lecz nie było sygnału. Spojrzałam na zewnątrz i nadal padało.
Nie najlepiej będzie jechać nocą, ponieważ jest to niebezpieczne.
Niestety koń zaczął się bać. Podeszłam bliżej i zaczęłam uspokajać.
Cavan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)