czwartek, 23 lutego 2017

Od Holiday C.D Luke'a

W moim umyśle zaczął rodzić się szatański pomysł zemsy na Luke'a za puszczenie mojego najmniej lubianego gatunku filmu. Potrzebowałam chwilki namysłu, żeby w końcu wymyślić najgorszy, jak mniemam tytuł filmu, którego chyba żaden chłopak ani mężczyzna nie znosi. Romans. Czyste romansidło. Po obejrzeniu z wszystkimi siostrami sto tysięcy romansów miałam ich także cholernie dość, jednak warto niektóre rzeczy zrobić dla zemsty. Po wybraniu najokropniejszego dzieła, które prawdopodobnie zmuszona byłam oglądać w swoim życiu już parę razy, nawet nie pamiętając jego tytułu, rzuciłam chytry uśmiech w stronę siedzącego chłopaka, któremu średnio udawało się zakryć oczy, ponieważ cły czas próbował podglądać.
- Cwaniaczku, nie ma tak dobrze - wzięłam poduszkę i korzystając z tego, że Luke miał chwilowo zamnięte oczy, szybkim ruchem chwyciłam poduszkę w prawą dłoń i uderzyłam po głowie - To za karę, że próbowałeś podglądać, a ja sama będę oglądała - odparłam wyniosłym tonem i odłożyłam laptopa, odtwarzając przy tym film.
- No weź... - jęknął - nawet jeśli jest to najgorszy film pod słońcem i tak chcę zobaczyć co to jest. No, ale dobrze, życzę w takim razie miłego seansu! - próbuje udawać nieugiętego, ale w końcu nie wytzrymuje i otwiera oczy. Ja przybieram bardzo zaciekawioną minę, żeby nie pomyślał, że film nie przypadł mi do gustu, ale on tylko mnie przejrzał - "Musimy to oglądać"? - cytuje moim głosem, co niestety kiepsko mu się udaje, ponieważ jego głos brzmi bardziej donośnie niż mój.
Przewracam na te słowa tylko dyskretnie oczami i wpatruje się w ekran udając dalsze zainteresowanie romantycznym filmem.
- Ależ musimy, musimy - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, dając do zrozumienia, że akurat w tym temacie nie odpuszczę, dlatego też chłopak na chwilkę milknie, beznamiętnym spojrzeniem patrząc w ekran. Wysyła spojrzenie w moją stronę typu: "Przecież tu się nawet nic nie dzieje" i z powrotem zamyka oczy.
- "Nawet jeśli jest to najgorszy film pod słońcem to i tak chcę zobaczyć o czym jest" - cytuję - To teraz oglądaj, skoro tak bardzo chciałeś! - wykrzykuję z uśmiechem na twarzy. Chłopak na te słowa, wywraca oczami, ale nadal wpatruje się w ekran monitora bezbarwnym spojrzeniem, pełnym... hm... irytacji...? Ja w tym czasie śmieję się cicho pod nosem i obserwuję znudzoną minę Luke'a, który z każdą sekundą traci cierpliwość, a jego mina robi się coraz bardziej zła, ale widać, że ze względu na mnie próbuje mnie powtrzymać od wybuchnięcia z niecierpliwości, ale też nagłego wybuchu śmiechu.
- No już dobrze, dobrze - mówię przez śmiech i zamykam klapę komputera - Oszczędzę ci tego gówna... Sama już tracę cierpliwość - na te słowa chłopak odwraca się w moją stronę z rozbawioną miną.
- No to po co było to całe przedstawienie, co? - jest to bardziej pytanie retoryczne, ponieważ domyśla się mojej odpowiedzi, ja na te słowa wywracam tylko teatralnie oczami i kładę się na kanapie. Po chwili jednak odczuwam twardość sofy i wchodzę do łóżka.
- Dobranoc - mówię obojętnie i odwracam się na drugi bok. Słyszę tylko jeszcze słowa Luke'a, który także życzy mi z grzeczności dobrej nocy, potem oczy same mi się zamykają i nic więcej nie rejestruje. Przystanek - Kraina snów.
~*~
Najchętniej powiedziałabym, że tej nocy spałam jak zabita, ale skłamałabym na całej linii. Co jakiś czas budziłam się, aby tylko trochę się powiercić i skopać z siebie niepotrzebny kocyk, albo poduszkę, która akurat znalazła się obok mnie.
Kiedy jasne promienie słonecznego światła zaczęły wpadać do pokoju, rozbudziłam się. Poprzedniego wieczoru zapomniałam zasłonić okien, dlatego po paru godzinach snu żałowałam tego jak nigdy. Ale pospiesznie wstałam.
Luke prawdopodobnie musiał wyjść już wczoraj. Z resztą co ja sobie myślałam... To oczywiste, że wrócił wieczorem do pokoju.
Niedziela była dla mnie zawsze błogosławieństwem. To był dzień w którym mogłam noramlnie odpocząć i nie latać w kółko na jakieś zajęcia dodtkowe i uczyć się matemtyki. Z resztą w Akademii nie musiałam robić tego wszystkiego, ale wygramolenie się z łóżka o godzinie szóstej tylko po to, żeby nakarmić konia było dla mnie istną męczarnią.
W końcu udało mi się wyciągnąć ubranie z szafy. Nie licząc faktu, że próbowałam dobrać cokolwiek do siebie przez parę dobrych minut. W końcu kiedy już byłam gotowa, usłyszałam donośnie pukanie do drzwi. Kto o tej godzinie przychodzi do tego pokoju?

Luke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)