Tę noc mogłem zdecydowanie zaliczyć do tych gorszych. A była głównie
taka dlatego, że nie zbyt długo przyszło mi pospać, co spowodowane było
także i tym, że wyszedłem z pokoju Holiday o mocno późnej porze. Miałem
szczęście, że nikt nie zauważył mnie wychodzącego stamtąd, bowiem
godzina była bardzo wymowna. Cała akademia już spała, najprawdopodobniej
poza mną i rudowłosą, która to przerwała nasz nocny seans ostatnim
ziewnięciem tamtej nocy. Nie pozostawało mi więc nic innego, jak wywlec
się w kierunku swojego lokum, życząc sobie w duchu, że i tam wszystko
przebiegnie po mojej myśli. Najwidoczniej mój zaspany umysł miał inną
wizję, bowiem nim się obejrzałem, a zamiast wylądować we swym własnym
łóżku, skończyłem w tym, w którym spał w najlepsze Carl. Zdając sobie
sprawę z tego, że nie jest to raczej mój kąt do odpoczynku, jęknąłem pod
nosem, wiedząc, że będę musiał podnieść swoje cztery litery raz
jeszcze. I to w dodatku w niebywale szybkim tempie, bo za nic w świecie
nie chciałem sprawić, że chłopak rozbudzi się, zauważając mnie przy nim w
dwuznacznej sytuacji. Co to, to nie. Dużo większy pociąg czułem do
swoich poduszek, aniżeli do tego aspołecznego człowieka, z którym to nie
przyszło mi nawiązać żadnych, bliższych relacji. I w normalnym sensie i
w tym przeznaczonym dla osób szukających we wszystkim drugiego dna.
Mogło nawet się wydawać, że zaraz po tym jak wyląduję we swym łóżku, to
wszystko pójdzie już jak najbardziej z górki. Jak wiadomo, nadzieja
matką głupich - chyba była także i moją rodzicielką, bowiem głupota
często objawiała się nie tylko w moim zachowaniu, ale i w myślach i
słowach, które wypływały z ust. Leżąc już grzecznie pod grubą warstwą
nakryć, czując delikatny chłód, który muskał każdy odkryty skrawek mego
ciała, sądziłem, że szybko uda mi się odpłynąć prosto w objęcia
Morfeusza. Jednakże, jak mogłem się tego spodziewać, wzięło mnie wtedy
na wspomnienia rzeczy, które choć wydarzyły się dosyć dawno, to wciąż
były dla mnie piekielnie ważne. Nie chciałem jednak zamęczać się myślami
w momencie, w którym potrzebny był mi tylko i wyłącznie sen... Na siłę
więc zamykając swe oporne jednak powieki, sięgnąłem po omacku po telefon
i słuchawki, mając nadzieję, że słuchanie ulubionych utworów przyniesie
mi tak długo wyczekiwany sen. Nie przyniosło to jednak żadnych
oczekiwanych skutków, a tylko i wyłącznie sprawiło, że spędziłem nieomal
trzy kwadranse na delikatnym podrygiwaniu w rytm dudniącej wprost do
mych uszu muzyki. W końcu poddałem się, wzdychając przy tym ciężko,
ledwo gdy tylko zrozumiałem, że wszelkie moje starania idą na marne.
Wtedy, kiedy myślałem już, że sen najzwyczajniej nie będzie mi dany,
zasnąłem w najlepsze, tak, że nawet nie pamiętałem, czy cokolwiek mi się
śniło.
~**~
Pobudka również nie była dla mnie łatwa. Wiedziałem jednak, że jeżeli
chcę o normalnej porze skorzystać z łazienki, to musiałem wstać już w
tamtym momencie. Nie miałem zamiaru patrzeć, jak dziewczyny lenią się w
środku, tłumacząc to oczywiście tym, że są kobietami, w związku z czym
wszystko wychodzi im w dużo wolniejszym tempie. Może i coś w tym było,
bowiem moje siostry często tłumaczyły się podobnymi wymówkami, choć tak
naprawdę nie robiły w tej łazience nic szczególnego...
Tak czy inaczej, naczekałem się już zbyt dużo razy w swoim życiu, aby
czekać i wtedy, więc pospiesznie wstałem, mając nadzieję, że uda mi się
wylądować pod prysznicem. Tak też i się stało, z czego byłem bardzo
zadowolony, bo przyniosło mi to niemałą ulgę. W końcu, wczorajszej nocy
nie myślałem o niczym innym, jak pójściu spać, więc nie w głowie były mi
nocne wycieczki do łazienki. A szkoda, bo po tak intensywnym dniu
żałowałem, że nie wszedłem choć na chwilę pod ten cholerny prysznic.
- Długo jeszczeee? - usłyszałem jęk Cassandry, uparcie pukającej w drzwi
oblężonego przeze mnie pomieszczenia. Najwidoczniej przebudziła się już
na dobre, zauważając tym samym, że to ja muszę zajmować upragnioną
przez nią łazienkę. Po chwili dołączyła się do niej Phoebe, nie
szczędząca na mnie ani jednego, ostrego słowa.
- Tak - prychnąłem pod nosem, otwierając równocześnie drzwi z jeszcze
nie ubraną koszulką w ręce. Oszczędziłem im czekania tych kilku sekund
dłużej, ubierając już ją po drugiej stronie drzwi, mając nadzieję, że
potraktują mnie przez to nieco łaskawiej.
Tak też było, bowiem zamiast wieszać na mnie koty, zajęły się walką
między sobą, która miała rozstrzygnąć o tym, której pierwszej dostanie
się przywilej skorzystania z łazienki. Widząc, że najprawdopodobniej
potrwa to jeszcze kilka dobrych chwil, Carl bez zastanowienia wparował
do otwartego jeszcze pomieszczenia, wiedząc za pewne, że mogą się tak
kłócić między sobą w nieskończoność. Nie chcąc słuchać tego, jak bardzo
dziewczyny są wręcz wku*wione na chłopaka, po prostu narzuciłem na
siebie bluzę, w ekspresowym tempie wręcz opuszczając pokój.
Życzyłem szczerze chłopakowi powodzenia, bo dwie uparte samice alfa wyglądały na mocno zdesperowane.
Z początku nie wiedziałem nawet, gdzie zamierzam pójść.
Jakoś tak automatycznie wstałem, czując jakby, że mam jakąś bliżej
nieopisaną misję do wykonania... Jednakże z racji, że nie przyszło mi
jeszcze odgadnąć, czym ta misja była, podreptałem w kierunku pokoju
Holiday, dobrze wiedząc, że dziewczyna na pewno już nie śpi.
Zapukałem więc, na szczęście nie musząc zbyt długo czekać na to, aby mi otworzono.
- Co tu robisz? - zmierzyła mnie lekko zdziwionym wzrokiem, wkładając dłonie do kieszeni swych spodni.
- Miłe powitanie, nie ma co - mruknąłem, opierając się bokiem o zimną
framugę. Najwidoczniej nie spodobało się to dziewczynie, co całkowicie
rozumiałem, bowiem musiała mocno zadrzeć swą głowę aby spojrzeć
chociażby w kierunku mych oczu. No cóż, znowu odzywało się to, że
dzieliła nas spora różnica względem wzrostu. - Czyżby księżniczka się
nie wyspała?
- A tak całkiem serio?
- Sprawdzam czy pamiętasz, że jednak trzeba kiedyś wstać - uśmiechnąłem
się szeroko, milknąc na chwilę, przypomniwszy ledwo sobie, że wciąż i
nadal stoję na korytarzu. Musiałem zważać na słowa, zwłaszcza wtedy, gdy
ktoś akurat mijał się z moimi plecami. - Przecież wiem, że się za mną
stęskniłaś, tak? Pomogłem Ci szybciej się ze mną spotkać - zaśmiałem się
pod nosem, nachylając się w jej kierunku tak, aby tylko i wyłącznie ona
mogła usłyszeć moje słowa. Na szczęście zareagowała tak, jak tego się
spodziewałem - wycofała się o krok, dzięki czemu bez żadnych zbędnych
problemów mogłem wejść do środka jej pokoju, zamykając przy tym drzwi.
- Jesteś takim cholernym idiotą, Luke... - westchnęła rudowłosa, obserwując, jak podpieram się o najbliższą ścianę.
- Wzajemnie, panno Holiday Clarks.
<Holiday? Jest... Źle.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)