wtorek, 7 lutego 2017

Od Cavana C.D Anabell

Śniło mi się, że widziałem Anabell. Miała okropne łaskotki. Śmiała się do rozpuku, kiedy łaskotałem ją w brzuch i pod pachami. Nagle jej twarz poszarzała i nagle zacisnęła powieki i zemdlała.
Nie. Nie. NIE! Zacisnąłem mocno powieki, wiedząc, że tak właśnie stało się parę godzin temu. Nie chciałem oglądać tego jeszcze raz, wiedząc co się wydarzy.
Obudziłem się z krzykiem, mocno otwierając oczy ze strachu, który opanował mnie we śnie. ej nocy budziłem się tak już kilka razy, próbując uświadomić sobie, że to nie była moja wina. Ale nie potrafiłem. Poczucie winy było ode mnie silniejsze. Wracało, jak tylko udawało mi się go pozbyć. I tak przez całą noc.
Rozejrzałem się po pokoju. Było jeszcze ciemno. W pokoju panował okropny mrok, przez którego przechodziły mnie dreszcze.
To wszystko moja wina!
Rozejrzałem się po sali. Nic nie usłyszałem, tylko równy oddech Anabell, która co jakiś czas mruczała jakieś słowa przez sen. Po chwili otworzyła oczy, rozglądając się bacznie po ciemnościach. Dostrzegła mnie. Na jej twarzy malowało się zmieszanie.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie się właśnie znajduje? - zapytała zdezorientowana. Co jej powiem? Że ją łaskotałem i nagle straciła przytomność, czy powiedzieć jej wszystko w odwróconej wersji?
- No... - jęknąłem, wiedząc, że te słowa nie przypadną jej do gustu - Bo... Bo...
- Wyduś to w końcu z siebie - szepnęła cicho. Sama chyba się zastanawiała czy na pewno chce usłyszeć całą prawdę.
- Jesteś... - bąknąłem - w szpitalu - to odparłem prawie bezgłośnie ledwo poruszając ustami - Ale przysięgam to nie przeze mnie tutaj trafiłaś!
- Wierzę Ci, ale teraz cisza - odparła przykładając palec do ust. W pierwszej chwili nie zrozumiałem co ma na myśli, ale po chwili usłyszałem kroki na korytarzu. Spojrzałem na Anabell, w jej oczach czaił się strach - Nienawidzę szpitali - jęknęła.
- Ja też za nimi nie przepadam.
- Opowiedz wszystko co się dzisiaj wydarzyło
- Wczoraj. Jest druga nad ranem - poprawiłem ją.
- Wiesz o co chodzi.
Tak więc opowiedziałem jej wszystko. Od początku do samego końca.
Po paru godzinach przyszła pielęgniarka, wypędzając mnie z sali. Słysząc, że rozmawia z Aną, przyłożyłem ucho do drzwi.
Pierw zadawała pytania łatwiejsze, ale potem się trochę rozkręciła, widząc, że Anabell może opowiedzieć na wszystkie zadane pytania. Ale dopiero następne pytanie przykuło moja uwagę, zaciekawiło mnie do tego stopnia, że przyłożyłem mocniej ucho do drzwi, aby usłyszeć odpowiedź Anabell. Niektórych słów nie dosłyszałem, ale byłem w stanie wyłapać ich znaczenie:
- Czy jesteś chora?
Zamarłem czekając na odpowiedź dziewczyny.

Anabell? Planowałam długie, ale wyszło króciutkie... ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)