niedziela, 12 lutego 2017

Od Ryana Do Lei "Śmierć Rikiego "

Wstałem rankiem wziąłem szybki prysznic i ubrałem się po czym dałem Rikiemy wody.
Staruszek miał się coraz gorzej niestety. Chorował,nie jadł i chudł miał u mnie dożywocie..
Był ze mną od zawsze jednak teraz umierał z dnia na dzień było coraz gorzej. Wziąłem kocyk okryłem go i zaniosłem do ogrodu z trudem się załatwił po czym znowu okrywszy go kocem zaniosłem do auta. Odpaliłem je po czym ruszyłem do miasta. W lecznicy byłem jakoś  po 30 minutach.byłem już w lecznicy. Weterynarz podał Rikiemu kroplówki. Po wizycie wróciłem do Akademii wraz z psem dałem mu trochę jedzenia. Nie poszedłem na jazdy,nie poszedłem na posiłki.
Siedziałem z nim głaskałem i przylałem. Z każda godziną był coraz słabszy. Około godziny 16:30
Riki polizał mnie po twarzy przytuliłem go patrzył mi w oczy po czym je zamknął. Jego serduszko przestało bić. Zrobił się zimny i sztywny. To był mój przyjaciel łzy same leciały mi z oczu. Był moją rodziną był wszystkim co posiadałem. Zawinąłem go w kocyk po czym poszedłem za Akademie do pobliskiego lasu wykopałem duł i pochowałem go płakałem jak dzieciak. Było zimno jednak nie byłem wstanie odejść. Siedziałem na ziemi kiedy usłyszałem jakiś obcy głos.

<Lea>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)