wtorek, 30 sierpnia 2016

Od Lotte - zadanie 1

Spacerowałam właśnie pi stajni, gdy zaczepiła mnie pani Mia.
-Cześć Lotte- powiedziała.
-Dzień dobry- odpowiedziałam radośnie.
Była bym ci bardzo wdzięczna, gdybyś zabrała Brave'a na przejażdżkę-rzekła.
-W może pojechać że mną Emily- zapytałam.
-Oczywiście, jeśli tylko się zgodzi.
-Dziękuję-powiedziałam.
Pobiegłam do mojego pokoju. Moja koleżanka właśnie siedziała na telefonie.
-Panno Emily Walker- zaczęłam żartobliwie.
- Nie widzisz że coś robię?- odpowiedziała.
-Czy masz ochotę na terenik?
-Jeszcze się pytasz? A na jakim koniu?- pytała.
-A na jakim chcesz?
-Mogę na Klejnocie?
-Oczywiście.
-A ty na jakim koniu?-odpowiedziałam jej smutną miną.-Brave?
-Strzał w dziesiątkę. Szybko się naszykuj się i za pięć minut widzę cię w stajni.
Opuściłam pokój i Pobiegłam do stajni. Wprowadziłam Brave i Klejnota. Naszykowałam ich szczotki, czapraki ogłowia i siodła. Gdy wieszałam ostatnie z nich na boksie pojawiła się Emily. Nie minęło dziesięć minut i już konie były gotowe. Wsiadłyśmy na nie szybko i udaliśmy się do lasu. Czas spędzaliśmy na miłej rozmowie. Nagle przez drogę przebiegł zając. Klejnot zachował się wzorowo, ale Brave stanął dęba, a potem w dzikim galopie ostro skręcił w las. Nie skończyło się to niczym innym niż glebą. Całe szczęście upadki były moją mocną stroną.
-Nic się nie stało?-zapytała strachliwie Emily.
-Mogę poszukać w lesie na Klejnocie, a ty na pieszo przy akademii?-powiedziałam ignorując jej pytanie.
-Oczywiście. Czego ja bym dla ciebie nie zrobiła-odrzekła i szybko zasiadła z Klejnota.
-Dziękuję-powiedziałam i uścisnęłam ją. Wsiadłam na konia i dałam mu mocną łydkę. Anglik zerwał się galopem. Pokierowałam go w stronę w którą pobiegł Brave. Trzeba by było się wysilać by wypatrzyć w galopie koni wyścigowych wyraźne ślady zostawione przez spłoszonego. Nagle usłyszałam szczekanie. Zwolniłam konia to stępa i nasluchiwalam. Nagle moim oczom ukazał się mój znajomy ze wsi ze swoim Beaglem. Zaskoczyłam z Klejnota.
-Mark! -wykrzyknęłam.
-Lotte, co ty taka ponura?-zapytał chłopak.
-Konia szukam.
-Pomóc ci?
-A w jaki sposób?
-A zgadnij. Podpowiedź, mój przyjaciel.
-Tango?!- krzyknęłam spoglądając na psa.
-Tak, Masz coś Brave'a?
-Licząc jego sierść na koszulce to tak.
-Tango wąchaj!-komenderowal Mark. Gdy Tango skończył powiedział- szukaj.
Wsiadłam na konia, a Tango z nosem przy ziemi zaczął powoli biec. Chłopak truchtał obok nas.
Co jakiś czas Beagel podnosił głowę i rozglądał się. Mark wyraźnie był zmęczony. Postanowiłam mu ulżyć. -Mark wyskakuj!-krzyknęłam. Zatrzymałam Klejnota i wyciągnęłam rękę w stronę przyjaciela. On wspierając się na mnie i tylnym lęku bezproblemowo dosiadł konia. W siodle jest mało miejsca na dwie osoby, ale Mark był świetnym jeźdźcem. On wysiadywał, a ja jechałam w dosiadzie arabskim do którego byłam przyzwyczajona ( tzw. stójka). Las zaczął się przerzedać. Przez korony drzew wdzierało się coraz więcej światła. Nagle w oddali zobaczyliśmy polankę. Tango przyspieszył więc popędziłam konia do wolnego galopu. Gdy znaleźliśmy się na polance mym oczom ukazał się upragniony widok.
Na polance stał Brave. spokojnie jadł trawę. Zsiadłam z Klejnota poczym skarciłam uciekiniera.
-Dzięki za pomoc. Pojechał byś na Klejnocie do stajni?-zapytałam
-Oczywiście!
~~~
Gdy dojechaliśmy do stajni. Mark na pieszo wrócił na Wieś. O tej wpadce nikt się nie dowie. Przynajmniej tak myślę bo Mark i Emily obiecali się nie wygadać.

Dostajesz 20 p.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)