Moja siostra i ja dotarliśmy bezpiecznie do Akademii. Miałem nadzieję, że ojciec jako wpływowy biznesmen nie wtrącał się. Zawsze, gdzie chciałem się uczyć słyszałem szepty: " Patrzcie! To ten dzieciak z bogatej rodziny. ; Pewnie za nic ma osoby z niższych sfer jak oni to mówią!; Jego ojciec znowu pomógł mu dostać się do uczelni, a my ciężko harowaliśmy by się tu dostać!" Miałem tego serdecznie dość! Sam sobie na wszystko pracowałem, a to nie moje wina, że ojciec lubił dołożyć swoje trzy grosze do wszystkiego, co robiłem. Zobaczyłem jakąś dziewczynę i podszedłem do niej
- Gdzie znajdę włascicieli? - spytałem
- Nie odpowidam na pytania takich prostaków - zaśmiała się i odjechała, lecz po chwili instruktorka ją zawołała
- Ty jesteś z rodziny Swan? - spytała
Już wiedziałem, co to znaczy!! Ojciec znowu się wtrącił!!! A myśłałem, że nikt się nie domyśli z jakiej rodziny pochodzę.
- Molly oprowadź nowego ucznia. Z należytym szacunkiem... - dodała ostrzegawczo, a ja zakryłem twarz w dłoni
- Czemu? - naburmuszyła się
Znałem to. Tak zachowują się rozpieszczone dzieciaki bogaczy.
- Jego ojciec jest wpływowym biznesmenem i finansuje wiele firm. - odparła instruktorka, ale mnie już nie było.
Sam się oprowadzę. Nie będę pustych laluń prosił o pomoc. Dam radę. Akademia choć duża to jednak nie da się zgubić. Pod opiekę otrzymałem Klejnota. Był to wredny ogier, aż na myśli mi przyszło jak kopie tą zadufaną w sobie lalunię... Aż cicho zachichotałem. Będzie mi trudno się zaprzyjaźnić z nim, ale lubię wyzwania. Jednak po chwili obok mnie stanęła "ta" dziewczyna
- Molly Hilton - przedstawiła się dumnie - My bogacze powinniśmy trzymać się razem. - dodała po chwili.
Spojrzałem na nią i milczałem. Mam tego dość. Niech się odpieprzy ode mnie! Jednak powinien być na początku miły i kulturalnie ją spławić, prawda?
- Czy to twój koń? - spytała pokazując na Klejnota
- Nie. Zajmuję się nim. Lepiej nie podchodź, bo cię ugryzie. - ostrzegłem, choć miałem ochotę tego nie robić, lecz zadufana lalunia mnie nie posłuchała i skończyło się na krzyku i łzach oraz na skardze. Na spokojnir wszystko wyjaśniłem, a instruktorka pouczyła Molly zamiast mnie, co najwyraźniej jej nie zafascynowało. Gdy odeszła
- Czy ty kogokolwiek słuchać? - spytałem retorycznie
- Nikogo - odparła, czym mnnie dobiła. Możliwe, że nie wyczuła. Westchnąłem czy mam być na nią skazany?! Jednak po chwili natkneliśmy się na jakąś inną dziewczynę... Widać, że te dwie za sobą nie przepadają. Zaczęły się wyzywać, więc wykorzystałem to by się zmyć. Poszedłem nad jezioro, gdyż je przez przypadek odkryłem jak tu jecheliśmy i znam drogę, a mam nadzieję, że nikt tam się nie skapnie, że jestem. Po dotarciu miałem wreszcie ciszę i spokój. Jednak po chwili znowu pojawiła się Molly... Ona jest duchem czy co?! Skąd wiedziała?! Za chwilę moja cierpliwość się skończy, a w szale jestem nieprzewidywalny. Jak raz mi powiedziała moja siostra, że w szele wbiłem matce w głowę obcasa...
- Czego? - powiedziałem, może dość burkliwie, ale co z tego. Na szacunek trzeba zasłużyć, jak ja to mówię...
- Jak śmiałeś tak się zmyć?! - przez całą drogę powrotną marudziła i nie chciała się odczepić..... Tego już było dość. W końcu udało mi się ją zgubić. Poszedłem do pokoju, któy dzieliłem z siostrą i jakimś chłopakiem.Gdy wszedłem wpółlokator był z tą samą dziewczyną, co wcześniej i jeszcze inną siedzieli.
- Witaj, jestem Lily,to Luna, a to Ryan. - powiedziała Lily...
- Lucas. - odparłem i walnąłem się na łóżko.
Serdzecznie miałem dość dzisiejszego dnia. Ojciec jak zwykle zrujnował mój pobyt w Akademii. Chciałem się zdrzemnąć, lecz walenie w drzwi mi nie pomogło. Do pokoju wparowało Molly. Zaczęła się szamotać z Lily i Luną oraz Ryanem. Nie interesowało mnie to, dopóki nie obraziła mojej siostry.
- Coś ty powiedziała? - spytałem, a wszyscy spojrzeli się na mnie w zdumieniu. Jedynie Kate wiedziała, co się stanie. Rozumiem ich zdziwienie, bo się nie mieszałem.
- Że jest tępą suką - odparła Molly bez problemu. - A co?
- Tak się składa, że to moja siostra. - powiedziałem zimno - Radziłbym ci ją i innych przeprosić. - powiedziałem bardziej zimno niż wcześniej.
- Nie. A co mi zrobisz, prostaku? - powiedziała - Na puścisz na mnie tą świnię? - pokazała na Lunę.
Teraz to puściły mi nerwy. Kopnąłem ją w twarz i to ostro.
- Lucas!! - usłyszałem krzyk siostry, lecz zignorowałem
- Powiedziałem szmato. Widzę,że nie nadajesz się do niczego oprócz wycierania podłogi. Tania d*pa jak ty powinna w burdelu pracować. Tam jest miejsce dla takich dziwolągów jak ty... Chwila pomyliłem się to cyrk!
- TY! - zaczęła, a z jej kącików poleciała krew
- Wiem że pewnie już cie nie obchodzi to pytanie ale chciałabym dać ci 3 wskazówki: Kur warszawa nie hoduje. Jadłaś kiedyś rosół z kurwielu? Jesteś małpą, a nie po małpy są mądrzejsze od ciebie. - zadrwiłem i przy czym podniosłem ją za włosy oraz rzuciłem na ścianę. Lily i Luna wraz z Rayanem starali się mnie powstrzymać, w końcu im się udało mnie uspokoić, lecz na koniec dodałem:
- Nie szczekaj tak swą psią jadaczką .. Bo suki maja większy szacunek do siebie niż Ty...
Molly wyszła z płaczem, a ja nadal byłem poddenerwowany. Ryan,Lily i Luna patrzyli na mnie z lekkim strachem jak i zdumieniem.. .Kate im wszystko powyjaśniała, a ja się w tym czasie uspokoiłem.
- Przesadziłem, prawda? - spytałem się ich
Lily,Luna, Ryan, Molly??? Kto odpisze???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)