Cmoknęłam Parysowi by lekko przyspieszył. Nie miałam ochoty nawet patrzeć na tą Lily. Uważa się za jakąs lepszą bo ma konie. Jak bym chciała to mogłabym kupić sobie takich z 50. W boksie rozsiodłałam kuca i odniosłam do siodlarni jego osprzęt. Jazda na nim była cudowna. Nie mogłam się doczekać, aż będę mogła na nim pograć w polo. Pani Elizabeth powiedziała, żebym po jeździe poszła na obiad. Zrobiłam to. Do jedzenia był kurczak, ziemniaki i marchewka. Usiadłam do stału razem z Bridget.
- Jak było? - spytała.
- Parys jest cudowny. Po prostu kocham tego konie. Jak przyjadą moi rodzice porozmawiam z nimi o jego kupnie - uśmiechnęłam się.
Rozmawiałyśmy jeszcze trochę. Gdy zjadłam zapłaciłam jedenj dziewczynie by odniosła nasze talerze. Bridget miała własnie jazdę więc pożegnałam się z nią i poszłam do mojego ulubienca. Koń na mój widok rdośnie zarżał.
- Zaraz pójdziesz na padok - uśmiechnęłam się.
Wyprowadziłam ogiera z boksu i zaprowadziłam go na padok. Pobiegł do swoich towarzyszy. Podeszła do mnie pani Sue i rzekła:
- Jesteś jedyną osobą która dobzre się z nim dogaduje.
Uśmiechnęłam się do kobiety.
Lily?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)