środa, 31 sierpnia 2016

Od Vivan Cd Noah

Nie wiedziałam, dlaczego, lecz znowu w moim ciele pojawiło się TO uczucie. Nie znałam źródła jego pochodzenia, lecz odczuwałam lekką przyjemność z jego pojawienia się. Spojrzawszy na usta Noah’a, przeszedł mnie lekki prąd, zważywszy na to, że znajdowałam się bardzo blisko nich nawet wtedy, gdy woda nie była już aż tak głęboka i nie musiałam się bać utonięcia w jej krystalicznej, pomarszczonej toni. Czułam, jak z delikatnością zaciskam palce dłoni na jego szyi, patrząc mu przy tym niezmiernie głęboko w oczy. Byłam aż tak nachlana? Czy ja po prostu…? Nie, to głupie.
- Coś wymyślisz.- przysunęłam wargi do jego ucha, mrucząc delikatnie.- Sądzę, że mnie znasz.
Nie odpowiedział nic, jedynie przenikliwie mi się przyglądał, jakby próbując rozgryźć mnie, co mam na myśli. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałam, jak ma mi się za to odwdzięczyć, bo… W tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że zrobiłam to zupełnie bezinteresownie, jakby wirowanie wokół Noah’a sprawiło mi przyjemność i mogłabym to robić, kiedy tylko by mnie o to poprosił. Zaczynałam sama siebie nie poznawać, więc nic więcej już nie powiedziałam, a tylko przytuliłam policzek do jego, dalej będąc uczepiona na nim.
Gdy znaleźliśmy się na brzegu, poczułam, jak bardzo jest mi teraz zimno bez ubrań. Wskakiwanie w samej bieliźnie było przyjemne tylko wówczas, gdy znajdowałam się w wodzie, teraz jednak miałam co do tego wątpliwości. Na moim ciele wystąpiła gęsia skórka, palce mi zlodowaciały, nos podobnie, a dodatkowo, jakby moje ciało chciało poinformować chłopaka dobitnie, że zamieniam się w kostkę lodu, zaczęłam delikatnie trząść ramionami. Usłyszałam cichy śmiech koło swojego ucha, więc odchyliłam głowę, by ujrzeć rozbawioną twarz Noah’a. Zmrużyłam oczy, próbując zabić go wzrokiem.
- Komuś tu chyba jest zimno.- nie puściwszy mnie, począł zbliżać się do ogniska, gdzie praktycznie rzecz biorąc, nie było prawie płomienia.
Na całe szczęście, pomyśleliśmy wcześniej, zostawiając niedaleko kilka dodatkowych patyków na kolejne ognisko, ciut mniejsze od poprzedniego, ale zawsze to coś. Zeskoczywszy z jego ramion, zgarnęłam je, układając we wcześniej wyznaczonym miejscu na ogień i podpalając jeden z nich, patrzyliśmy, jak pomarańczowo-czerwone języki oplatają drewno, ponownie tworząc atmosferę ciepła. Usiedliśmy obok siebie cali mokrzy, wpatrując się w żar, który muskał naszą schłodzoną przez ciesz skórę. Siedzieliśmy w ciszy, co dla mnie nie było nowością, bo często lubiłam pokontemplować w ten oto sposób otoczenie. Jednak teraz, zdawałoby się, że każde z nas rozpatrywało ostatnie kilkanaście minut, które wydarzyły się dość nieoczekiwanie. Wpatrywałam się w swoje splecione ręce, którymi przygarnęłam pod brodę nagie nogi. Czułam, jak woda ścieka mi z włosów, spływając małymi stróżkami po plecach.
- Wiesz, spieprz*liśmy sprawę.- zagaiłam, by przerwać jakoś milczenie, które zawisło między nami splątane w naszych myślach.- Walenie nie przyszły.- westchnęłam.
- Następnym razem się uda.- pocieszył mnie, unosząc przy tym lekko kąciki ust do góry.
- Następnym razem muszę się porządnie schlać, bo najwyraźniej tylko wtedy tolerują moje towarzystwo.- stwierdziłam z powagą, wyjmując z kieszonek spodni papierosy z zapalniczką. Podpaliwszy sobie jednego, rzuciłam cały zestaw Noah’owi.
- Porządnie?- uniósłszy jedną brew do góry, zaśmiał się, wkładając przy tym papierosa do swych ust.- A to nie było porządnie?
Gdy pokręciłam przecząco głową, zaśmiał się.
- W takim razie zaczynam się bać.
- I słusznie.- oparłam rękę za swoimi plecami na trawie i odchylając głowę do tyłu, wypuściłam ze swych ust kłębek dymu.
Chłopak przyglądał mi się spod na wpół przymkniętych powiek, po czym wypuścił w moją stronę chmarę szarości. Zaśmiałam się i odpłaciłam mu się tym samym. Wyglądało to dziwnie, gdyż dopóki nie spaliliśmy swojego tytoniu, każde z nas dmuchało, jak najmocniej się dało, na drugiego.
- Mam całe włosy w dymie.- skomentowałam, gdy powąchałam je. Krzywiąc się delikatnie, zauważyłam kątem oka, że rozbawiłam tym chłopaka.
- Ej, ja też.- powiedział, gasząc peta.
Wstałam, a przechodząc obok niego, zmierzwiłam mu włosy, do których już się nieco przyzwyczaiłam.
- Nie próbuj mi tylko tego tak tu zostawiać.- podniosłam nasze niedopałki, podreptałam nad wodę, a gdy ochlapałam je, wróciłam, by ponownie schować je do pudełka.
- To ich taka mała trumienka?- zdziwił się, przyglądając się uważnie moim poczynaniom.
Pokręciłam przecząco głową, informując go, że to jedynie moje głupie przyzwyczajenie. Otrzepałam się z ziemi i piasku, zaczynając się ubierać. Widząc, co robię, Noah z lekkim ociągnięciem chwycił po swoją koszulkę.
Siedzieliśmy, aż ognisko znowu się nie wygasiło. W tym czasie mój niewyspany organizm dał o sobie mocno znać. Nie oszukujmy się- spanie zaledwie kilka godzin po spożyciu takiej ilości alkoholu, nie było wyśmienitym pomysłem. Położyłam się więc na trawie, a w ślad za mną poszedł mój towarzysz. Rozmawialiśmy, byłam tego pewna, lecz odpowiadałam na wpół przytomna, gdyż oczy miałam zamknięte. Pamiętam, że nim zasnęłam, prawdopodobnie się do niego przytuliłam. Wytłumaczyłam to sobie w sposób bardzo prosty- chciało mi być po prostu cieplej. Lecz siebie nie oszukam…

Noaszek? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)