Przytuliłem ją do siebie mocniej.
-Olivia... Nie płacz... Chodź idziemy. Pogadamy o tym u ciebie.
Poszliśmy do jej pokoju. Devi szła grzecznie przy jej nodze.
Weszliśmy do lokum Olivii. Odpięła smycz swojej suczce i podała jej wody i jakieś tam smakołyki. Usiadła obok mnie.
-Olivia ja wszystko rozumiem...
Znów zaniosła się szlochem. Przytuliłem ją kolejny raz tego dnia. Zacząłem gładzić ją po plecach.
-Nic nie rozumiesz... Nie jesteś w takiej sytuacji jak ja. Tobie się układa, a mi nie...
Pozwoliłem jej powiedzieć to co leży jej na sercu. Opowiadała mi o wszystkim.
-Olivia nie warto się martwić. Ani ty, ani Caleb nie zwariujecie.
-Skąd ty możesz o tym wiedzieć ?!
-Olivia ja to po prostu wiem.
Spojrzała na mnie i przytuliła się. Niech popłacze. Wiem, że to pomoże.
Po kilku minutach płacz ustał. Spojrzałem na nią, a ta spała. Delikatnie
przeniosłem ją i ułożyłem w łóżku. Postanowiłem, że nie będę
przeszkadzał, bo z moim szczęściem bym ją pewnie zbudził. Kiedy
wychodziłem, na korytarzu napotkałem Caleba. Spojrzał na mnie.
Najwyraźniej chciał zobaczyć co z Olivią. Zatrzymałem ją.
-Caleb stój!
-O co chodzi ?
-Olivia śpi. Lepiej żeby teraz spała.
Spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Coś ty jej zrobił ?!
-Ja nic. Opowiedziała mi trochę o tym co jej leży na sercu... - zacząłem opowiadać o tym co się działo.
Caleb? Olivia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)