poniedziałek, 2 stycznia 2017

Od Jade C.D Aleksandra

Ecydowanie można było wrzucić tenże dzień do tych niekoniecznie rozpoczętych idealnie - pogoda (jak zwykle zresztą) niezbyt mi odpowiadała, rano skończyła się moja ulubiona herbata, a na dodatek na jazdę został przypisany mi Versace, jak zwykle lubiący wprawiać mnie w istną frustrację, niekiedy chwilowe osłupienie. Nie mógł sobie odpuścić i tym razem, kiedy to musiałam sprowadzić go z padoku, co najwidoczniej niezbyt było mu na rękę - choć stosowniejszym słowem byłoby tu kopyto. Z początku obchodził jedynie pastwisko tuż obok taśmy, tak, aby uniknąć bliższego spotkania ze mną, potem jeszcze kłapał zębami na wszystko i wszystkich, skutkiem czego było niekonieczne zadowolenie reszty rumaków, niestety skazanych na człapanie z nim po udeptanej trawie. Efekt końcowy tak czy inaczej był opłakany - angloarab samotnie ruszył w stronę dwóch postaci idących po pobliskiej dróżce z niezbyt przyjemnymi zamiarami - na nic zdały się moje nawoływania, prośby, ani tym bardziej szaleńcza pogoń. Pozostawało mieć nadzieję, że wysoki brunet uniknie zamachów ze strony Versace'a, co nie ukrywam, bywało trudne. Nie raz ani nie dwa, leżałam przez tego konia na betonie, kiedy to nie spodobało mu się, że musi nosić jeźdźca na grzbiecie - tymczasem, nie do końca wiedziałam, co w niego wstąpiło... Może wyczuł strach u chłopaka, albo najzwyczajniej w świecie nie spodobał mu się on albo jego kompanka? Zanim jednak zapięłam do jego kantara uwiąz, zdążył zrobić małe (jak na jego skromną osobę) spustoszenie - konie widząc, że ich kolega biega na wolności również chciały pójść w jego ślady - zgromadziły się przy wciąż podłączonym do prądu pastuchu, mając nadzieję, że i na nich wkrótce przyjdzie pora. Oprócz tego, zdążył sprawić że z brwi nieznanego nam dotąd chłopaka zaczęła sączyć się krew, a i jego ramię nie zostało pozostawione w spokoju. Zanim się właściwie obejrzałam, dziewczyna pożegnała się szybko z chłopakiem, migając się ofertą spotkania w najbliższym czasie. Chcąc nie chcąc byłam świadkiem tejże rozmowy - trzymałam wałacha na boku już nie co mocniej, tak aby mieć pewność, że już nigdzie nie ucieknie - czułam się bowiem winna zaistniałej sytuacji, pomimo że obrażenia nie były ani zbytnio poważne, ani tym bardziej śmiertelne. Tak czy inaczej, należało brunetowi choć w pewnym stopniu pomóc, co akurat leżało w moim zakresie. Nie widząc więc innej opcji, skierowałam się wraz z nim w stronę boksu wałacha - musiałam zrezygnować na tamten moment z jazdy, głównie z tego powodu, iż jego energia sięgała co najmniej zenitu. Zamknąwszy drzwiczki od jego lokum obdarowałam jego osobę nieco morderczym spojrzeniem, grożąc mu treningiem przy najbliższej sposobności. Obróciwszy się w stronę mojego monumentalnej wysokości towarzysza, uśmiechnęłam się jedynie, mierząc wzrokiem jego krwawiącą brew.
- A, właśnie - pokręciłam z delikatnym niedowierzaniem głową, uświadamiając sobie własne roztrzepanie. Wciąż i nadal się uśmiechając, wyciągnęłam w jego kierunku dłoń - Jade jestem.
- Aleksander - odwzajemniając mój gest, również sprawił, że kąciki jego ust nieznacznie lecz zauważalnie powędrowały do góry. Odłożywszy uwiąz na sznurek wiszący przed boksem Versace'a, skierowałam nasze wspólne kroki do pokoju instruktorów - to właśnie tam znajdowała się najbliższa apteczka, z której to wyposażenia zamierzałam skorzystać. Widząc, że pomieszczenie jest puste, zajęłam się poszukiwaniami czerwonego pudełka, podczas gdy Aleksander usiadł na prowizorycznej 'kozetce', której funkcję pełnił ciepły fotel.
- Może i nie jestem najlepszą lekarką, ale jestem pewna, że to nie będzie zbyt przyjemne... - uprzednio oczyszczając ranę nieco zbyt chłodną wodą, sięgnęłam po wodę utlenioną, na sam jej widok mocno się krzywiąc. Pozostało mi współczucie skierowane w jego kierunku, z racji, że zawartość białej butelki nie należała do najprzyjemniejszych, zwłaszcza w tym miejscu.
<Dziadek? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)