Dziewczyna dała mu garść owsa. Założyłem mu wodze przez szyję. Dziewczyna go nagradzała coraz większymi garściami. Ogier przyjął ze oporem wędzidło. Dostał za to bardzo duże wynagrodzenie. Za to że dał sobie ściągnąć ogłowie również dostawał nagrodę. Nie dopinałem podgardla ani nachrapnika ponieważ nie miało to sensu. Powtarzaliśmy to kilka razy. W końcu Lysander który jadł trawę na końcu padoku podszedł do nas. Vanessa dała mu owies a on zjadł go i znów pobiegł na koniec padoku. Kiedy ogier w końcu przyzwyczaił się do ogłowia daliśmy mu spokój z siodłem.
-Trzeba go nauczyć komend, on na cmoknięcie zwalnia.-Westchnąłem.
-To prawda. Nauczmy go dziś chociaż tego aby szedł stępem jeśli dociśniesz go łydkami.-Uśmiechnęła się. Wsiadłem na ogiera. Przycisnąłem go łydkami. Ogier ruszył i szedł żwawo. Z zatrzymaniem również nie miał problemu. Za każde dobry wykonanie dostawał owies. Kiedy już trochę opanował tą technikę zsiadłem z niego i zdjąłem ogłowie.
-Kto wie... Może kiedyś dołączy do koni w naszej stajni i będzie można na nim jeździć...-Powiedziałem.
-Racja... To... Przychodzimy tu jutro?-Zapytała.
-Ok.-Odpowiedziałem.
Vanessa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)