Dzisiejszy dzień był wyjątkowy, ponieważ miałem do omówienia pewną rzecz z bratem na mieście. Po jeździe pobiegłem do pokoju, aby się przebrać. W biegu zamówiłem taryfę, która była (o dziwo) bardzo szybko. W mieście byliśmy po ok. 35 minutach. Przyznam się, że trochę pogoniłem kierowcę. Zapłaciłem mu należne i dałem coś od siebie. Z bratem umówiłem się w galerii. Miałem do przejścia kawałek drogi, ale po chwili już byłem na miejscu.
-Jake gdzie jesteś ?
-Siedzę przy lodziarni. Chcesz coś ?
-Zamów mi 2 kulki truskawkowych, zaraz będę.
-Jasne...
Zakończyłem połączenie. Tak jak mówił, siedział przy stoliku. Nie widziałem, aby miał lody.
-No hej Młody ! -powiedziałem z entuzjazmem.
-Odezwał się ten stary... To tylko 2 lata no...
Pomimo tego, że był ode mnie młodszy nie różniliśmy się tak bardzo. Jak się dowiedziałem Jake czekał na mnie, aby zamówić deser. Poszedł po 4 gałki - 2 truskawkowe dla mnie i 2 waniliowe dla niego. Ustawił się w kolejce, a ja miałem czas by mu się przyjrzeć. Niby mieszkaliśmy w jednym domu, ale jednak mijaliśmy się. Kiedy w domu byłem ja, go nie było, a zaś jak on był to mnie brakowało. Jake jest trochę niższy ode mnie, brunet. Na prawej ręce tatuaż - musiał go zrobić nie dawno. Lekki zarost na twarzy pokazujący, że nie jest dzieckiem. Po 3 minutach usiadł naprzeciwko mnie.
-To o czym chciałeś ze mną pogadać ? - na wstępie zadał pytanie.
-Musisz mi pomóc...
-Już się nie podoba w akademii ?
-Podoba, podoba - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - Musisz z domu sprowadzić moje autko.
- BMW ?
-Raczej. Przyda mi się i8 -uśmiechnąłem się lekko.
-Jasne. Na kiedy ?
-Jak najszybciej.
-Nie ma sprawy Matt.
Dzięki Bogu, że mam takiego brata. Oczywiście w późniejszym czasie będzie coś chciał, ale dobrze, że mi pomoże. Dokończyliśmy gałki lodów.
-Ja już muszę iść.
-Czekaj odprowadzę cię. Resztę szczegółów wyślę mailem.
Ruszyliśmy w kierunku wyjścia.
-Hej - usłyszeliśmy z tyłu.
Obróciliśmy się w tym samym momencie.
- Cześć - powiedzieliśmy równo i popatrzyliśmy po sobie, a potem na dziewczynę.
-Co tu robisz ?
- Wybrałam się na małe zakupy - odpowiedziała machając torbami - A ty?
-Spotkałem się z bratem - w tym momencie przybiłem dobie dorodne facepalma-Jake poznaj Lunę, Luno poznaj Jake'a.
Uśmiechnęli się do siebie po czym uścisnęli dłonie. Telefon chłopaka rozdzwonił się.
-Ja muszę, naprawdę, lecieć. Miło było poznać.
-Jasne, cześć.
Odszedł zostawiając nas samych.
-To co... pewnie masz jeszcze do obejścia parę sklepów ?
-A i owszem -odpowiedziała z uśmiechem.
-Może będę mógł pochodzić z tobą po sklepach, co ?
-Jeśli chcesz...
Wziąłem od niej wszystkie torby i ruszyliśmy razem na podbój galerii.
Luna ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)