Siadłam na płocie i oglądałam pokaz Armina i Lysandra.
- No to kiedy jedziemy na zawody - zaśmiałam się
- Hmm nie wiem - podjechał do mnie
- Prawdziwy pingwin* - pogłaskałam ogiera
- Ta racja - poklepał konia
- Ale ja wolę adrenalinę i skoki - wyznałam
- Wiesz która godzina - zapytał
Wyciągnęłam z kieszeni mojego IPhone i włączyłam wyświetlacz.
- Dziewiąta - uśmiechnęłam się
- Dzięki - ruszył stępem
- Nie ma za co - odpowiedziałam
Zeskoczyłam z płotu i ruszyłam w stronę stajni, musiałam nakarmić Star. Weszłam do paszarni, znalazłam jakieś wiadro i wsypałam do niego owies, otręby i witaminy. Wybiła w pół do dziesiątej. Pożegnałam się z klacz i szybko poszłam do pokoju. Przebrałam się i wyszłam z pokoju. Powoli szłam w stronę starego dębu, nie wiedziałam czego się spodziewać. Byłam punktualnie o dziesiątej, lecz Armina jeszcze nie było, postanowiłam zaczekać.
Armin?
*Pingwin - koń lub człowiek jeżdżący tylko ujeżdżenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)