poniedziałek, 8 maja 2017

Od Adeline C.D Luke'a

- Jak kur*a mamy sobie dać radę?! Jesteśmy dzieciakami, rozumiesz?! Mam dopiero dziewiętnaście lat! - Krzyknęłam z rosnącą złością na wszystko co mnie otacza. Jak można tak myśleć?! Rozumiem, chłopak chce być tym piepr*onym optymistą, ale tak się po prostu nie da. Nie wiedziałam czy Luke'owi po jakimś czasie się po prostu nie znudzę, kto chciałby mieć ciężarną kobietę przy swoim boku? No kto? Nikt, żaden młody mężczyzna.
- Adeline, ale my musimy dać radę - powiedział z nadzieją w głosie.
- Nie chce tego dziecka, rozumiesz? Nie wiem co zrobię z nim, ja się po prostu boję, że zrobię mu krzywdę. Oddamy je najwyżej do adopcji, nie chcę go - bąknęłam i oderwałam się od ramienia blondyna.
- Przestań tak mówić - westchnął niebieskooki i pogładził moje włosy. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy bezsilności, które nie miały nic wspólnego ze smutkiem. Siedziałam tak bez ruchu, jedyną oznaką życia był niespokojny oddech.
- Luke, ale to nam przekreśla całą młodość.. wiesz o tym? - Westchnęłam i spojrzałam prosto w niebieskie tęczówki chłopaka, które teraz przepięknie się mieniły.
- Wiem, Adeline. Pamiętaj tylko, że zawsze będę przy Tobie, w każdej chwili, nawet wtedy kiedy nie będziesz chciała mojej obecności, pamiętaj o tym - powiedział, a na jego twarz wstąpił lekki uśmiech, który od razu wzbudził we mnie przemiłe uczucia. Sama też uśmiechnęłam się.
- Dziękuję. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Ciebie mam. Pomyśleć, że jeszcze niedawno byłeś dla mnie wrogiem numer jeden - zaśmiałam się.
- Uważaj bo Ty nie byłaś - wystawił mi język, po czym wstałam z łóżka by zaczerpnąć świeżego powietrza, a przy okazji zapalić. Wyjęłam jedną sztukę z paczki, a już gdy miałam go zapalić, poczułam tylko nagły ruch, a w mojej dłoni nie pozostawało nić, prócz zupełnej pustki.
- Nie możesz palić.
- Mogę.
- Nie.
- Mogę i oddaj mi tego cholernego papierosa! - Krzyknęłam po czym wyrwałam przedmiot z jego dłoni.
- Jesteś w ciąży, nie możesz. Masz ode mnie zakaz palenia - burknął.
- No i co, że mam zakaz? Jestem dorosła i moge robić to co chcę - powiedziałam i dosłownie przed nosem chłopaka zapaliłam fajkę.
- I weź się z taką dogadaj - szepnął pod nosem i usiadł wygodnie w fotelu.
- Słyszałam.
Stałam tak w oknie, patrząc się na odległe pastwisko mojego ogiera, który teraz szalał galopując i brykając. Zaśmiałam się na ten widok i niezauważalnie skończyłam papierosa, po czym usiadłam przy chłopaku, który wydawał się być w tym momencie rozluźniony i w pełni uspokojony. Czasami wydawało się, że blondyn po prostu zasnął.
- Bu! - Krzyknął zrywając się z fotela.
- Idiota...
- Tak też nazwałaś mnie w dzień, gdy się poznaliśmy - zaśmiał się.
- Będę Cię tak nazywać do końca Twojego życia - bąknęłam.
- Tak, na pewno, szczególnie przy dzieciach.
- Błagam nie wspominając nic o dzieciakach - westchnęłam i rozłożyłam się na krześle, które było maksymalnie wygodne.
- No dobra - powiedział, po czym odpalił laptopa by zarezerwować sobie miejsce na lot.
- Lecimy w dwójkę? - uśmiechnęłam się.
- W trójkę.
- Miałeś przestać, nooo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)