środa, 17 maja 2017

Od Adeline C.D Luke'a

Nie czułam nic. Może jedynie moją bezwładność, to jak moje bezwładne ciało ktoś niesie. Czerwona struga krwi ciągle leciała z przeciętych żył. Nie czułam żadnej bliskości osób, które kocham. Wszyscy mnie zostawili, a uczniowie odnaleźli mnie, która praktycznie konała w swoim pokoju. Oślepiający błysk niebieskiego światła, który prawdopodobnie pochodził od karetki, wpłynął do mnie przez delikatnie uchylone powieki, które otaczały rzędy długich i czarnych rzęs. Moja psychika nie dała sobie rady, była zbyt słaba na te wszystkie wydarzenia, które gwałtownie wstrząsnęły moim małym światem, który opierał się między innymi na Luke'u i rodzicach. Po tych wszystkich słowach wyrzuconych z ust chłopaka, moja frustracja sięgnęła zenitu, lecz po jej wyładowaniu poczułam dogłębnie rozdzierający mnie smutek. Nie wiedziałam jak mam zachować się w tej sytuacji, więc najlepszym rozwiązaniem według mojego mózgu okazało się samookaleczenie. Poczułam jak moje ciało zostało ułożone na desce ratunkowej i wsunięte do samochodu pogotowia ratowniczego. Uchyliłam delikatnie powieki, ale świat, który mnie otaczał został plamą o jednakowym kolorze. Nie widziałam nic po za rozmazanym obrazem i ruchomymi postaciami, które najprawdopodobniej były ratownikami. Jednakże w rogu karetki można było zauważyć osobę, której twarz schowana była w dłoniach. Jedno było pewne. Był to na sto procent chłopak, którego obecności potrzebowałam. Był to mój Luke, który pocieszał mnie w każdej sytuacji, to on wspierał mnie po telefonie brata, który powiadomił moją osobę o śmierci moich rodziców. Na nieszczęście nie słyszałam kompletnie nic, żadnego zgiełku osób, które siedziały w kabinie, ani żadnego wycia pogotowia na sygnale. Poczułam wbicie igły w jedną z moich rąk, lecz nie potrafiłam określić czy jest to prawa dłoń, czy też lewa. Jak można było sie domyślić, ratownicy wykonali wbicie do ręki prawej, ponieważ nadgarstek lewej był wstrzymywany od krwawienia, które nadal nie ustępowało. Zapomniałam dodać. Mam hemofilię, czyli chorobę krzepliwości krwi. Nawet najmniejsze uderzenie wywoływały u mnie siniaki, a każde zadrapanie znaczyło dla mnie dużym cieknięciem krwi. Dojechaliśmy do szpitala, a mnie od razu zabrano do gabinetu zabiegowego by 'naprawić' moją rozciętą skórę.
~*~
Leżałam na sali obserwacji. Niektóre osoby leżące tuż obok mnie, wpatrywały się w moją osobę jak na idiotkę. Rana, którą sama sobie zrobiłam na szczęście przestała krwawić, i została opleciona grubą warstwą opatrunków. Lekarz zapowiedział jeszcze badania kontrolne, chociażby zwykłe USG. Miałam już głęboko w poważaniu co będą ze mną robić, ponieważ czułam się juz o niebo lepiej. Właśnie o niebo lepiej. Niebieskooki blondyn siedział na szpitalnym taborecie i ściskał moją drobną dłoń.
- Przepraszam, Adeline. Ja naprawdę przepraszam. Nie chciałem Cię skrzywdzić, kochanie. Wybacz mi - powiedział i ucałował moje czubki palców.
- Nie masz za co przepraszać, to tylko i wyłącznie moja wina. Jezu jaka ze mnie idiotka, nie wyobrażam sobie tego jaka ja musiałam być sfrustrowana w tym momencie gdy... Gdy wiesz co zrobiłam. - Powiedziałam i posłałam Luke'owi słaby uśmiech. On samy odpowiedział mi szczerym uśmiechem, który poruszył we mnie wszelkie przyjemne uczucia. Tą uroczą chwilę przerwała nam pielęgniarka, która pchała ekran należący właśnie do urządzenia USG. Szybko również dołączyła lekarka.
- Proszę o wyjście - powiedziała do chłopaka i wskazała na drzwi, które były wciąż zamknięte. Blondyn wychodząc pomachał mi jeszcze swoją dłonią i zniknął w czeluściach należących do korytarza. Podwinęłam koszulkę, która nadal ubrudzona była krwią przybierającą już kolor brązu. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam chłodny żel na swoim brzuchu. Kobieta zaczęła jeździć tym całym drążkiem po całym obszarze mojego brzucha, jednakże największą jej uwagę przykuło podbrzusze. Na twarzy lekarki widoczny był delikatny uśmiech, lecz ja jak to ja zaczęłam się po prostu bać, co ta pani tam wypatrzyła.
- Mam nadzieję, że o tym wiesz - zaczęła. - Grace, zawołaj proszę tego przemiłego blondyna - wydała polecenie, a młoda pielęgniarka natychmiast wyszła na korytarz. Zestresowana zaczęłam bawić się materiałem prześcieradła, które ciasno opinało okropnie niewygodny materac. Po chwili tuż obok mnie znalazł się Luke, który z wyraźnym zmartwieniem wpatrywał się w brunetkę siedzącą przy ekraniku.
- Będą Państwo rodzicami. - Powiedziała, a te słowa dogłębnie mną wstrząsnęły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)