wtorek, 30 maja 2017

Od Lily C.D Callum'a

Skinęłam z uśmiechem głową, trzymając się blisko chłopaka. Mimo zgiełku ulicznego, który z pewnością nie należał do najcichszych, nasze buty nadal dźwięcznie stukotały o chodnik i nadal było to dosyć słyszalne. Co jakiś czas ulicę przejeżdżał czyjś samochód. Milczeliśmy. Jednak ta cisza przepełniona była pięknem nocy. Księżyc jak w bajce, delikatnym światłem zdobił uliczki przepełnione już budynki, żyjące własnym życiem. Nocnym życiem. Co jakiś czas ostre brzmienia głośnej muzyki, dyskretnie wymykały się na zewnątrz klubów, w których odbywała się w tym czasie szalona impreza. Jednak nie zaliczała się do nich mała, włoska knajpka na końcu ulicy. Pięć stolików zajmowały już kilka par, udających się na romantyczną kolację "tylko we dwoje". Spokojne brzmienia typowe dla kraju włoskiego, wypełniały przytulne pomieszczenie o beżowych ścianach, ozdobionych obrazami. Callum szybko zaprowadził nas do stolika przy oknie z dwoma krzesłami. Zawiesiłam granatową kurtkę na drewnianym krzesełku i zajęłam miejsce patrząc w zielone tęczówki, spokojnie obserwujące mój każdy ruch.
— Przytulnie — powiedziałam cicho, wzrokiem mierząc każdy kąt restauracji.

— I miło — dodał, przytakując. Ponownie nasze oczy się spotkały, a mi serce parę razy mocniej podskoczyło. Szybko spuściłam wzrok na swoje dłonie, bawiące się palcami, zataczając okręgi na białym stole, prozdobionym czerwono-białym obrusem. Świeca stojąca pomiędzy nami, wesoło tańczyła na czarnym już knocie. Płynny wosk leniwie spływał po świecy, aż zatrzymał się na śnieżnym talerzyku.

— Wiesz, jesteś strasznie interesującą osobą — przyznałam, biorąc kolejną dawkę odwagi na ponowny kontakt wzrokowy.

— Doprawdy? — Uśmiechnął się rozbawiony.

— Co? — spytałam zdezorientowana jego ukrywanym śmiechem.

— Nic, nic

— Powiedz... — mruknęłam prosząco.

— Nie ważne — powtórzył, będąc na granicy wybuchu głośnym śmiechem.

— Proszę...

— To zabawne, że to samo o sobie myślimy, prawda?

Przewróciłam oczami rozbawiona, gdy nagle na stole pojawiły się dwie karty menu. Skanowałam uważnie każdą z możliwych propozycji, póki nie przystałam na apetycznie opisane spaghetti bolognese. Wkrótce także domówiłam sobie wodę, by nie siedzieć, mówiąc brutalnie, "o suchym pysku".

Szklanka wyglądała jakby była dostatecznie długo polerowana, by rozbłysnąć niczym kryształy w kandelabrze. Palcami jeździłam po gładkim szkle, wyczekując na jakąkolwiek wypukłość, do zainteresowania.

— To... Napewno jesteś pewna, że odkręcanie tych śrubek od fotela, było dobrym pomysłem?

— Czemu nie? Jak jest okazja, to się korzysta — odpowiedziałam, podnosząc grafitowy wzrok, spod wachlarzu ciemnych rzęs.

— Nie boisz się? — ciągnął.

— Czego?

— Że... — wsunął rękę pod stół, starając nadal utrzymać moją uwagę na swoich pięknych tęczówkach — Nagle Rose wyskoczy zza biurka i cię ugryzie? — gwałtownie złapał ciepłą dłonią moje kolano, powodując u mnie niemałe zaskoczenie. Zaczęłam się cicho śmiać pod nosem z wygłupu chłopaka. Jednak, duża ręka nie tak szybko chciała się doczepić od mojej nogi, a oderwała się dopiero, gdy podano dwa ciepłe talerze z makaronem. Sos pomidorowy kawałkami mięsa mielonego, komponował się z kluskami, a całość zdobiły dwa listki bazylii i parmezan. Piękny zapach jeszcze dodawał apetytu, ale kiedy widelce poszły w ruch, talerz coraz szybciej stawał się pusty.

— Masz jakieś pomysły na spędzenie tego wieczora, jeszcze? — spytał, kładąc widelec na pustym półmisku na godzinie piątej.

— Chyba noc... — stwierdziłam, wpatrując się przez okno w granat nieba.

— To w takim razie masz jeszcze jakieś plany na... Tę noc? (chwała internet!)

— Chyba spanie — rzuciłam rozbawiona, brzmieniem jego drugiego pytania, co naprawdę posiadało osobliwe DWA znaczenia.

— Ja chyba nie zasnę — stwierdził, śmiejąc się cicho. — Może obejrzymy jakiś film, jak wrócimy — zaproponował.

— Eh, no dobra — zgodziłam się niechętnie, gdyż powieki zaczęły ponownie ze sobą flirtować i się spotykać na jak najdłużej.

Chłopak ucieszony klasnął w dłonie, co nabrało dziecięcego uroku. Chwilę później oboje zapłaciliśmy za swoje dania i opuściliśmy przytulny lokal. Znowu zajęłam miejsce w samochodzie i oddałam się już wcześniej występujących u Callum'a szaleństwach w prędkości.

~*~

Wkroczyłam do szaro z początku malującego się pokoju, jednak jedynym powodem tej ciemności było zgaszone światło.

— Callum? — zawołałam głośniej, gdy w umówione wcześniej miejsce nie byli chłopaka.

— W łazience! — odkrzyknął, dzięki czemu, trochę zdenerwowana przez jego nieobecność. już się uspokoiłam. Usiadłam na jeszcze poukładanym w miarę łóżku, kiedy jeszcze przy szafie wylegiwała się otwarta walizka z częścią nierozpakowanych ubrań. Zaciekawiona nowym otoczeniem, starałam się każdy kąt dokładnie zapamiętać. Nagle brzozowe drzwi z przeszklonymi miejscami. Na niezbyt przyjemny dla ucha dźwięk, automatycznie podniosłam się do pionu, zwracając wzrok na chłopaka.

Call?


Lilciu, weź nie rób takich odstępów xD ~Esma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)