środa, 3 maja 2017

Od Sashy CD Will'a

Po słowach Will'a zasnęłam snem głębokim... Byłam spokojna już o dzieci, gdyż nic im nie groziło, a mnie zaintrygowały rekiny... Dla normalnego człowieka, który został zaatakowany przez rekina powinien się ich bać i nienawidzić. Jednak jestem pewna, że nie zrobił tego celowo, musiał mnie z czymś pomylić, dlatego zaatakował.. No przynajmniej tak chciałam wierzyć i myśleć na ten temat... Obudziłam się następnego dnia... Pielęgniarka sprawdziła mój stan, a gdy wszystko było w miarę wypisałam się na żądanie ze szpitala. Miałam do tego prawo i z niego skorzystałam. Nie miałam ochoty się z nikim spotykać anie gadać. Miałam ochotę pobyć sama...  Jednak długo to nie trwało, bo musiałam iść do pani Rose.... Gdy znalazłam się w jej gabinecie wszystko jej opowiedziałam. Muszę być silna, gdyż sama będę musiała wychować moje dziecko lub dzieci... Postanowiłam pojechać do miasta by popatrzeć na łóżeczka dla dzieci.. Po dotarciu na miejsce weszłam do sklepu meblowego i poszukałam działu dziecięcego. Przejrzałam chyba wszystkie łóżeczka, ale żadne mi się nie podobało, więc wróciłam do Akademii lekko załamana, ale w następnym tygodniu ma być dostawa, może będą ciekawsze łóżeczka wtedy?  Miałam taką nadzieję, ale może i nie będą... Mówi się wtedy trudno i żyje się dalej... Wyszłam się przejść, a na mym ramieniu siedział Ven... Już tak dawno się nie czułam... Cisza, spokój i samotność.... To było fantastyczne uczucie....  Nie przeszkadzało mi nawet fakt iż było strasznie wietrznie i zimno.... Miałam to w swoich czterech literach... Miałam zamiar jednak wracać, gdyż ze względu na ciążę powinnam na siebie uważać, gdy mnie ktoś zatrzymał... Tą osobą był Will...
- Hej, czemu wypisałaś się ze szpitala? Już lepiej? - spytał
- Bo tak chciałam. - rzuciłam - Posłuchaj Will. To twoje dziecko i nic tego nie zmieni, ale przestań udawać troskę. Ja potrzebuj kogoś kto mnie wesprze i uwierzy w moje słowa... Kogoś w kim będę widzieć oparcie... Wybacz mi i dziękuję za ratunek, ale skąd mogę wiedzieć czy nie odstawisz takie samego numeru, gdy ci mówiłam o ciąży? Nie mam pewności.. A nie chcę być z kimś przy kim nie czuję się pewnie i nie wiem co powiedzieć, by tak nie wybuchał... Oczywiście będziesz mógł przyjść odwiedzić twego syny bądź córkę po porodzie, ale to tylko tyle. - powiedziałam i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu....
Była to jedna z najcięższych mych rozmów i chwil w życiu jakie kiedykolwiek miałam, bo może to było moja pierwsza taka rozmowa? Powiedziałam mu, że może odwiedzić dziecko po porodzie, ale czy ja je chcę urodzić? Ciągle myślę nad dokonaniem aborcji, ale to już moja sprawa... Dam mu znać jak się zdecyduję na tą aborcję, ale niech na razie myśli, że mu urodzę dziecko...
- Ale możemy zostać najlepszymi przyjaciółmi - dodałam

< Will?? Wybacz, że tak długo>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)