wtorek, 2 maja 2017

Od Naomi C.D Katniss

- Co powiesz na małą przejażdżkę po okolicy? - zapytałam podchwytliwie się uśmiechając.
- Cudownie! Tylko... Nie zabijesz mnie, prawda? - upewniła się Katniss.
- Nie martw się... Tylko puści cie szaleńczym pędem na pola, idealnie tak, żebyś się zgubiła! - usłyszałam za sobą głos mojej szalonej przyjaciółki z Akademii, Esmy. Ta jak szybko się zjawiła, tak szybko się ulotniła, nie zdążyłam nawet zapytać, co sądzi o zamianie koni na wieczorny teren. Mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, mogłam wyglądać trochę jak psychopatka, ale która Naomka przejmuje się swoim wyglądem? Na twarzy blondynki pojawił się lekki niepokój, przecież nie widziała mnie od wielu dni i nawet nie podejrzewa, jaka zrobiłam się wredna! Zdjęłam podły uśmieszek z gęby i klepnęłam starą przyjaciółkę w ramię, bełkocząc:
- Jadę na oklep, zostaw siodło przy stajni, później wezmę. Masz konika i moje słowo, że dożyjesz wieczoru.
Podałam dziewczynie wodze haflingerki i sama podjęłam się próby wskoczenia na grzbiet niesfornego Empika. Ten miał chyba złośliwość po mnie, w końcu nie od dzisiaj ciężko pracowałam, aby go wychować, coś musiało się przelać. W końcu, mając na sobie drwiący wzrok Kat, która była już gotowa do jazdy, udało mi się znaleźć na górze. Z ulatniającą się powoli irytacją chwyciłam wodze, próbując znaleźć odpowiedni kontakt, po czym delikatnie ścisnęłam łydki - to wystarczyło, żeby konik ruszył żwawym kłusem. Widząc, że jeżdżę z jeszcze nie do końca doświadczonym jeźdźcem nieco zwolniłam. Po chwili udało nam się zgrać i mogłyśmy bez obaw rozmawiać. Skierowałam wierzchowca do lasu i zaczęłam rozmowę:
- Ładnie, co? Podoba ci się tutaj?
- Jest przecudownie! - zawołała z entuzjazmem blondynka.
- A jak tutaj trafiłaś? Co robiłaś po ukończeniu technikum? Nie widziałyśmy się... Ze dwa lata, nie ma co!
- Ech... Co nieco jeździłam konno. Nie mogłam wrócić do domu, więc wynajmowałam małą kawalerkę. Pewnego razu, w głębinach internetu znalazłam to miejsce. Postanowiłam tu przyjechać, dorabiałam jako kelnerka, żeby zebrać pieniądze na przyjazd. A ty skąd wiedziałaś, że przyjadę?
- Zauważyłam jakąś niepozorną, chudą osóbkę stojącą przed akademią i od razu cię rozpoznałam, i tyle. To co - przygotowana do trochę szybszego chodu? - lekko ścisnęłam boki gniadosza, żeby poszedł energicznym kłusem. Oczywiście nie mógł wytrzymać ani chwili bez swobodnego galopu, od razu zaczął się rwać.
- Galopowałaś kiedyś?! - krzyknęłam próbując zwolnić ogiera, już dawno przejął on prowadzenie tego dwuosobowego zastępu.
- Oczywiście!
- W takim razie... - nie zdążyłam nawet dokończyć, bo z prawej strony wyminęła mnie Minnie.
- Popatrz, tak się będą bawić! Za chwilę się dowiedzą, kto jest lepszy w te karty, co?! - szepnęłam do Empire, który nawet bez radosnego bryknięcia, które miał w zwyczaju ruszył szybkim galopem. Mimo, że haflingerka była szybką jak na swoja rasę klaczą, w starciu z selle francais, który był istnym wulkanem energii nie miała najmniejszych szans. Z chwałą i uwielbieniem wyprzedziłam kuca. Chwała miała koniec trochę dalej, kiedy wierzchowiec korzystając z okazji bryknął, a uwielbienie razem ze mną pocałowało ziemię, po czym zostawiło mnie samą z sytuacją. Usiadłam na gruncie, pozwalając Empikowi na niespokojne trącanie mnie w ramię. Kiedy jednak się odwróciłam, zobaczyłam w jego oczach widoczne rozbawienie. I zdziwienie. I drwinę.
- Oj, nie trzeba było się tak śpieszyć, co? - słyszę za sobą głos mojej przyjaciółki. Przewracam oczyma.
- Każdemu może się zdarzyć... A ty czasem nie miałaś umówionej żadnej prywatnej lekcji?

Zue, ale odpisz i tak. Całą wenę wykorzystałam, przepraszam, że tak długo. Kat?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)