niedziela, 14 maja 2017

Od Luke'a C.D Adeline /+18 /

Unosząc delikatnie kąciki swych ust ku górze, szczerze ucieszyłem się, kładąc swoje dłonie na jej smukłej talii. Brunetka miała już się odsunąć, gdy lekko przytrzymałem ją przy sobie, spoglądając w jej ciemne, tajemniczo mieniące się tęczówki. Po jej ustach także przebiegł cień uśmiechu, zwłaszcza wtedy, gdy odgarnąłem jej ciemny kosmyk włosów za ucho.
- Ja też Cię kocham, Adeline - szepnąłem, czule całując jej czoło, które było niewątpliwie najwyżej dostępnym dla mnie punktem, na którym mogłem złożyć drobny pocałunek. Zaczęło mi się podobać to, że coraz częściej obdarowywaliśmy się małymi gestami, znaczącymi dla mnie stanowczo zbyt wiele. - To trochę jak tabliczka mnożenia, wiesz?
Zaśmiałem się, co brunetka niekoniecznie zrozumiała, bo wbiła we mnie zbity z tropu wzrok.
- Możesz mnie obudzić w środku nocy, a ja i tak powiem Ci to samo, co wcześniej - wyjaśniłem, bawiąc się zapięciem jej kurtki, której zamek był akurat w zasięgu mej dłoni. - Z tą różnicą, że tabliczki musiałem się nauczyć, czego nie ułatwiała mi nauczycielka, serio. Nie była zbytnio pociągająca.
- Pieprzony z Ciebie romantyk, Luke - prychnęła, z politowaniem klepiąc mnie po ramieniu, co skwitowałem wywróceniem swych oczu. - Źle z Tobą, skoro porównujesz matematykę do miłości, a swoją nauczycielkę do dziewczyny.
- Ty, w odróżnieniu od niej, przyciągasz mnie do siebie zawsze, absolutnie zawsze - mruknąłem do jej ucha, delikatnie skubiąc jego drobny, całkowicie zimny płatek. - Teraz też.
- Nie podlizuj się.
Znowu się zaśmiałem, zostawiając zapięcie jej kurtki w spokoju, by ponownie obejmować ją dłońmi w talii.
- Nonsens, kochanie. Nie podlizuję się, tylko mówię Ci prawdę w czystej postaci.
- Może mamy inne definicje prawdy? - mruknęła, zagryzając swoją dolną wargę co sprawiło, że mimowolnie spojrzałem na jej usta, które śmiało mógłbym nazwać kolejnym cudem świata. Dziwne zresztą, że do tej pory nie otrzymały tego tytułu.
- Mam Ci udowodnić, do chole*y, jak bardzo mam w tym momencie rację?
Adeline, zauważywszy w moich słowach pewnego rodzaju propozycję, uniosła jedną ze swych brwi do góry, jednym pociągnięciem sprawiając, że dzieliły nas tylko i wyłącznie milimetry. W milczeniu skinęła głową, co skomentowałem cieniem uśmiechu, który jednakże szybko zniknął z mych ust. Nie miałem czasu na wymienianie się pozytywnymi gestami, bowiem już po chwili czułem usta ukochanej tuż obok swoich, co było zdecydowanie hipnotyzujące i poniekąd przyczyniające się do tego, że mój mózg uległ trwałemu wchłonięciu. Namiętnie łączyliśmy swoje wargi, oddalając się od siebie tylko wtedy, by zaczerpnąć drobnej dawki powietrza. Żadne z nas nie robiło jednak tego zbyt często, bowiem ważne dla nas było to, by czuć w tamtym momencie wzajemną bliskość. Po krótkiej chwili zjechałem z uściskiem dłoni niżej, zatrzymując się tuż pod jej krągłymi pośladkami, lokując swoje ręce na jej okrytych udach. Brunetka ekspresowo zrozumiała mój niemy przekaz, bo wplotła dłonie w blond kosmyki moich włosów, by zaledwie chwilę później opleść mnie nogami w pasie, gdy tylko uniosłem ją kilkadziesiąt centymetrów od podłogi. Nie przerywaliśmy sobie, a wręcz przeciwnie - Adeline od czasu do czasu przygryzała moją dolną wargę, z czego momentalnie korzystałem, coraz bardziej pogłębiając nasze pocałunki. Brakowało mi tego szaleństwa, stanu totalnego otępienia, w którym nie widzieliśmy niczego po za sobą nawzajem. Tego, gdy wreszcie mogłem ją mieć przy sobie, jak i tego, że bez większego zawahania mogłem udowodnić jej to, jak cholernie mnie sobą pociąga.
Dopiero wtedy, gdy zaczęło brakować nam tchu, a atmosfera stała się zdecydowanie zbyt gorąca, oderwaliśmy się od ściany, do której do tej pory stałem przyparty. Korzystając z jej drobnych wskazówek, znalazłem się w miejscu, którego stanowczo nam brakowało do pełni szczęścia - dużym łóżku. Nosząc wciąż Adeline w ramionach, szybko skierowałem tam swoje kroki, nie chcąc tracić ani okazji, ani mijającego czasu. Delikatnie więc położyłem ją na równo zaścielonym materacu, co brunetce niekoniecznie się spodobało, bo skutkowało naszym chwilowym oddaleniem się od siebie. Gdy tylko chciałem zdjąć z jej nóg buty, sama rozprawiła się z nimi, zsuwając je akurat wolną stopą, by móc z powrotem przyciągnąć mnie do siebie. Przyciskając lekko moje łopatki, zmuszając mnie równocześnie do tego, bym schylił się w jej stronę, łapczywie wpijała się w moje wargi, co ja sam robiłem jeszcze zaledwie chwilę wcześniej.
- To już nie będzie Ci potrzebne... - mruknąłem diametralnie zniżonym głosem, powstrzymując się od chrypki, która na moje nieszczęście coraz częściej władała moimi strunami głosowymi. Bez zastanowienia zdjąłem z jej ramion kurtkę, która już chwilę później leżała na ziemi, by zająć się także resztą górnej garderoby, niewątpliwie doprowadzającej mnie w tamtym momencie do szewskiej pasji. Ukochana nie była mi dłużna, gdyż po chwili i ja zostałem pozbawiony kurtki, bez której w normalnych okolicznościach zwyczajnie byłoby mi zimno. Mój wzrok momentalnie powędrował w stronę górnej części jej ciała, okrytej tylko i wyłącznie biustonoszem, którego zdjęcie także nie sprawiło mi większego kłopotu. Całując Adeline w jej miękkie usta, stopniowo schodziłem coraz niżej i niżej, poprzez jej szyję i wystające obojczyki, dekolt, by w końcu dotrzeć do piersi, wciąż uwięzionych pod skąpym materiałem. Sięgając dłonią jego zapięcia, płynnym ruchem w końcu zdjąłem go, by jak cała reszta ubrań wylądował na górce zrzuconych części garderoby. Słyszałem jak dziewczyna nabrała większej dawki powietrza, delikatnie szarpiąc moje włosy, gdy nachyliłem się nad jej piersiami, które także w moim mniemaniu wymagały odpowiedniego zainteresowania. Szybko jednak mi przerwano, a zrobiła to Adeline, której drobne rączki zaczęły powoli sunąć po moim torsie. Patrząc mi nieustannie w oczy, co sprawiło, że przebiegł mnie przyjemny dreszcz, zjeżdżała dłonią coraz bardziej w dół, równocześnie obrysowując każdy kontur mojego ciała. W zafascynowaniu przyglądałem się, jak sięgała krawędzi spodni, by przyciągnąć mnie jeszcze bliżej swojego ciała. Mrucząc jej do ucha, by wrócić do obdarowywania pocałunkami jej szyi, poczułem, jak brunetka powoli rozsuwa zamek, by już chwilę później niemalże całkowicie zsunąć ze mnie spodnie. Wyglądało na to, że dzieliły nas tylko i wyłącznie moje bokserki i jej koronkowa bielizna.
- Jesteś pewna? - spojrzałem jeszcze w jej czekoladowe tęczówki, by nie dostrzec niczego co kazałoby mi przestać. Oczekiwałem jednak czegokolwiek - skinienia głową, mruknięcia wyrażającego aprobatę, czegoś, co dawałoby mi stuprocentową pewność. W innym wypadku, po prostu opamiętałbym się w porę, choć niewątpliwie nie przyszłoby mi to na myśl szczególnie łatwo.
- Jak nigdy wcześniej - szepnęła, delikatnie gładząc mój policzek, gdy tylko nachyliłem się nad jej drobną twarzą.
Uśmiechając się więc pod nosem, ponownie sięgnąłem dłońmi jej bioder, tym razem jednak sprawiając, że moje dłonie zahaczyły o koronkowy materiał. Powoli, nigdzie się nie spiesząc, ściągnąłem z jej smukłych bioder bieliznę, co skwitowane zostało przez dziewczynę cichym pomrukiwaniem. Szybko jednak obydwoje uznaliśmy, że zwlekanie z rozwojem sytuacji nie przyniesie niczego dobrego. Brunetka także pozbawiła mnie bokserek, co uczyniła zdecydowanie bardziej pewnie, niż kiedykolwiek wcześniej.
Nie minęła chwila, gdy Adeline syknęła przeciągle, obejmując mnie w biodrach swoimi udami. Starałem się być jak najdelikatniejszy, najbardziej opanowany i stuprocentowo spokojny, co najwidoczniej niekoniecznie mi wyszło, bo dziewczyna mocno spięła się, usilnie wbijając w moje łopatki swoje paznokcie, gdy tylko przyspieszyłem nieco ruchów swych bioder. Czując, jak na moich plecach tworzą się delikatne rysy, cicho syknąłem, skupiając się jednak na tym, by lekko odwzajemnywać pocałunki brunetki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)