środa, 3 maja 2017

Od Esmeraldy do Abigail

Głaskałam bok Draculi, gdy z transu wybudził mnie głos instruktorki.
-Panna Schrase, czyż tak?- zapytała Pani Cooper, przeglądając kartki notesu.-Dzisiaj ma Pani pomóc nowej uczennicy. Proszę ją oprowadzić po całej Akademii... Ojej! Jednak nie... Proszę z nią pojechać w teren, cokolwiek, proszę jej po prostu pomóc!- krzyknęła na odchodne.
W czym pomóc? No chyba, że zabrać ją w teren... Ciekawie zapowiada się ten dzisiejszy poranek, albowiem była 7 rano. Cały dzień przede mną, ale czy będzie dobry? Ach, a więc będzie tajemniczy? Toczyłam właśnie rozmowę ze swoimi myślami. Westchnęłam ciężko, co ma być to będzie. Poznawanie nowych ludzi jest- nie powiem - bardzo miłe. Powróciłam do czyszczenia ogiera, który już od dobrej chwili domagał się dalszej pielęgnacji. Wspomniałam, że jest czwartek? Jeśli nie to przepraszam. A więc dzisiaj zajęcia są dwugodzinne, mamy jeździć na koniach szkółkowych, by jakkolwiek się rozruszały. Przez stajnię przewijały się to kolejne osoby, rzucające mi najczęściej ciepłe spojrzenia, lub w kilku przypadkach krótkie 'Cześć Esma'. Spokojnie czyściłem kłąb ogiera, który z przyjemnością oddawał się pieszczotom z mojej strony, w formie drapania okolic kłębu. Jego sierść stała się o wiele miększa niż wtedy, gdy go dostałam.
-Dobra, pa mały.- zatrzasnęłam boks, odniosłam jego szczotki do swojej szafki i powędrowałam ścieżką do stajni dla koni stajennych. Zerkałam na wszystkie konie z wielką ciekawością. Dawno tu mnie nie było, doszły nowe konie, parę koni odwieziono.
-Dobra, kogo by tu wziąć?- westchnęłam ciężko opierając się o boks Arabki.-Euforia... No proszę!- przeczytałam na srebrnej tabliczce z podobizną klaczy.
Pobiegłam do siodlarni po szczotki. Po przeszukaniu szuflady z imieniem "Euforia", zrezygnowana zaczęłam rozglądać się po całej siodlarni. Niestety niczego nie znalazłam i ruszyłam w stronę mieszkania klaczy.
-No malutka, wiesz gdzie są Twoje szczo...AHA!- właśnie natrafiłam wzrokiem na pudełko z zielonym zestawem szczotek.
Szybko weszłam do boksu i zaczęłam szukać zgrzebła i szczotki ryżowej. Starannie się przede mną ukryła, skubana, i to się nazywa złośliwością przedmiotów martwych.
-Jest!- krzyknęłam po chwili poszukiwań tej piekielnej szczotki ryżowej.- Ku**a!- miauknęłam, uderzając się o poidło.
Potarłam czubek głowy, którym przyrżnęłam o metalowy gwóźdź wystający z poidła. " Co cię nie zabije to cię wzmocni..." Tu się chyba to porzekadło nie sprawdziło. Obite miejsce piekło cholernie, a gdy tylko je pocierałam- pulsowała jeszcze bardziej. Wstałam, tym razem bez spotkania z gwoździem, poklepałam klacz po łopatce i zaczęłam szczotkować jej grzbiet.
-Widzisz jak się poświęcam?- zaśmiałam się, przeciągając zgrzebło po zadzie Euforii, stojącej nadmiernie spokojnie, aż wydawało mi się to bardzo podejrzane.
Dziesięć minutek później odrzuciłam zgrzebło i szcz. ryżową na drugi plan a zajęłam się kopytami. Wyciągnęłam z kieszeni marchewkę i ugryzłam kawałek, po czym podsunęłam resztę warzywa pod pysk klaczy, która łapczywie chwyciła je w swoje zęby i zaczęła ją chrupać. Udało mi się wyciągnąć kopystkę i przejechałam dłonią po całej nodze klaczy, Euforia podniosła kopyto i stała spokojnie bym mogła wyczyścić jej kopyta.
***20 minut później ***
Mój wzrok błądził po siodłach, musiałam znaleźć to siodło, nad którym widniał napis 'Euforia, boks 13'. W końcu odnalazłam siodło z tymże podpisem. Siodło było zadbane, miało piękny bordowy kolor, a z tego co zdążyłam zauważyć to było wszechstronne. Podniosłam je i pierwsze co zauważyłam to to, iż było całkiem lekkie i przyzwoitej wielkości, jak na arabkę.  Następnie chwyciłam ogłowie, też w bordowym odcieniu ze srebrnym oliwkowym wędzidłem.
-Pośpiesz się Esma!- usłyszałam głos Naomi, która już wychodziła ze stajni, z Pepper na wodzy.
****
Schyliłam się, by dopasować sobie strzemiona, gdy pani Rose krzyknęła.
- Rozgrzejcie konie, trzy kółka stępem, zatrzymania z stępa do komendy 'STÓJ'.Jedno kółko kłusem i pracujemy nad odstępami! Później galopem na kopertę.
Włączyłam się do "ruchu" i zaczęłam robić zatrzymania. Bardzo szybko klacz załapała i nie musiałam nawet przechylać się za bardzo do tyłu, by ją zatrzymać jak to bywało na początku. Przyłożyłam mocniej pięty do boków Euforii, a ta wyrwała się żywym kłusem. Byłam kilka metrów od kłusującej przede mną Naomi na Pepper. Przytknęłam prawą rękę do szyi klaczy i zaczęłam manewrować, by już po chwili galopować. Namierzyłam przeszkodę i zrobiłam półsiad. Naomi już miała przeszkodę za sobą, gdy ja dopiero miałam przez nią przeskoczyć. Euforis chyba wiedziała co ma robić, bo sama oderwała kopyta od piasku- bez mojej komendy.
Klacz lekko przeskoczyła kopertę.
***
Wyszłam z boksu klaczy i mruknęłam do niej.
-Pa pa, byłaś cudowna.
Pobiegłam na zewnątrz i zderzyłam się z dziewczyną.
-Esma?- zapytała, uśmiechając się.- Jestem Abigail.

<Abi? Trochu kiepskie :v >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)