niedziela, 31 lipca 2016

Od Alli C.D Caleba

- Jasne. Tylko jedna kwestia jest dziwna...
- A jaka?
- Bo ogólnie, ja... jakby to powiedzieć... boję się psów. - powiedziałam nieco się rumieniąc. - Ale Ananda jakoś nie. I to jest dziwne.
- Przezwyciężasz swój lęk. - Caleb się podstępnie uśmiechnął, patrząc na psa siedzącego na schodach akademiku, bo przecież my dalej staliśmy koło auta jak głupcy. - Kto ostatni przy psie, ten zaciąga go do wanny! - krzyknął i zaczął biec. Dogoniłam go, i tuż przy mecie prawie przegoniłam, ale wyszedł remis.
- To nie było fair! - powiedziałam udając obrażoną. - Ty wystartowałeś pierwszy.
- Ale i tak mnie dogoniłaś. - zaśmiał się i podszedł do psa. Złapał za obrożę, którą nawet nie zauważyłam kiedy mu założył, i poprowadził do łazienki w akademiku.
**
- Ale nie lej po mnie, tylko po psie!
- No to tak leję!
- To dlaczego jestem cały mokry?
- Bo się nadstawiasz! Odsuń się!
- A psa kto będzie trzymał?
Caleb trzymał Ananda w wannie, a ja myłam go szamponem i płukałam prysznicem. Na szczęście pies nie miał zamiaru gryźć. Niby Caleb go trzymał, ale i tak po kąpieli cała łazienka była uświniona. Tym razem ja miałam plan.
- Mam dla Ciebie karę. - Caleb westchnął.
- Mam to posprzątać?
- Miałam zamiar powiedzieć żebyś mi pomógł sprzątać, ale skoro chcesz sam... - wyszczerzyłam się.
- Podła ty. - obruszył się.
- Podła ja. - znowu się uśmiechnęłam i wyszłam z Anandem na zewnątrz.

<Caleb? X'D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)