Szłam do stajni, by oporządzić Sun. Może stajenna pozwoliłaby mi na niej pojeździć? Wchodząc nie zauważyłam nikogo. Dziwne... przecież, niektórzy krzątali się tu od rana...
Podeszłam spokojnym krokiem do mojej ulubionej klaczy, gdy nagle zauważyłam rudowłosą dziewczynę przy Safirze. Głaskała go i dała mu jabłko. W pewnym momencie zauważyła mnie i uciekła. Nie wyglądała na śmiałą. Pobiegłam za nią.
- Hej! Nie chciałam cię przestraszyć! Ja tylko przyszłam oporządzić Sun.
- Przepraszam...
- Jesteś nowa? Nie widziałam cię tu...
- Tak.
- Lena jestem. - podałam jej rękę. -Też przyjechałam tu kilka dni temu.
- Anastazja.
- Miło cię poznać. Może chcesz pojechać na małą przejażdżkę? - uśmiechnęłam się.
- Okej.
Znalazłam siodło i czaprak dla Szafira i Sun. Jechałyśmy w kierunku jeziora. Dziewczyna zamyśliła się chyba. Nic nie mówiła.
- Halo jesteś tu? - zapytałam ze śmiechem.
- Ah... tak tylko odeszłam w nieznane.
- Często tak robisz? - skinęła głową. - To mamy coś wspólnego.
Anastazja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)