Pewny siebie jak zawsze wszedłem do środka. Był to malutki sklepik, taki na podstawowe potrzeby okolicznych mieszkańców. Bez zbędnego przeciągania podszedłem do sprzedawczyni. Kobieta była może o dziesięć lat ode mnie starsza. Miała krótkie czarne włosy, piwne oczy i ciemniejszą karnację.
- Witam co podać? - Zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Poproszę butelkę wody i paczkę papierosów.
- Dowód poproszę. - Usłyszałem kiedy wyciągałem z portfela pieniądze.
- Słucham?
- Poproszę dowód. - Powtórzyła.
- Po co? Mam dwadzieścia lat.
- Nie zmienia to faktu, że chcę zobaczyć Twój dowód.
Powstrzymałem się od chamskiego komentarza i po kilku zdaniach pomachałem jej nim przed twarzą. Ta przyjrzała mu się uważnie i chciała go wziąć do ręki, nie pozwoliłem na to. Nienawidziłem jak ktoś ruszał moje dokumenty, nawet podczas takiej kontroli. Sprzedawczyni podała mi cenę, wygrzebałem tyle ile było trzeba dałem jej i wyszedłem bez słowa. Po drodze schowałem paczkę do kieszeni.
- Jedziemy? - Zapytała Luna.
- Trzymaj. - Rzuciłem jej wodę i uśmiechnąłem się.
- Po co mi to?
- Na wypadek jakby chciało Ci się pić. Tak samo jak i mi. - Usiadłem na swoim miejscu i ruszyliśmy dalej.
- Gdzie chcesz jechać? - Zapytała.
- Nie wiem. Prowadź mnie. - Bez wyrazu spojrzałem na licznik, jechaliśmy przepisowo. Nie byłem za bardzo przyzwyczajony do takich prędkości. Jednak teraz nie byłem sam.
Luna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)