czwartek, 28 lipca 2016

Od Luny C.D Oscara

Bridget powoli doprowadzała mnie do szału. Była ty zaledwie miesiąc, a już miałam jej dość. Dziewczyna podłubała tylko widelcem w jedzeniu i odniosła tacę z jedzeniem, po czym poszła do stajni.
- Ona zawsze się tak zachowuje? - spytał chłopak.
- Tak - odparłam. - Dlatego mam już jej dość, tak jak większość osób w akademii. Uważa się na lepszą od innych.
Chłopak uśmiechnął się.
- Ta klacz na której dziś jeździłaś jest twoja? - spytał.
- Tak - odparłam. - Ogólnie jest bardzo grzeczna, ale jak wieje wiatr to trochę jej odbija. Naomi to twoja siostra?
- Tak, bliźniaczka.
Uśmiechnęłam się. Wstałam i odniosłam pusty talerz. Chłopak zrobił to samo i poszedł za mną.
- Możemy jeździć kiedy chcemy? - spytał chłopak.
- Pewnie - odparłam. - Miałam teraz jechać w teren. Jedziesz ze mną.
- Jadę z wami - usłyszałam głos Bridget.
- Naprawdę musisz? - spytałam. 
- Tak - odparła dziewczyna. - Na kim chcesz jechać?  
- Nie znam tutaj koni, zaproponuj kogoś - uśmiechnął się.
- W teren świetny jest Paint. Ja biorę Rose, a ty Bridget?
Dziewczyna była na mnie wściekła. Wiedziałam, że klacz fryzyjska to jej ulubiony koń.
- Wezmę Wings - rzekła. - Chodź Oscar pokażę ci Painta.
Bridget złapała chłopaka za rękę i przyśpieszyła tempo by oddalić się ode mnie. W siodlarni wpadłam na Naomi ze sprzętem Sun.
- Jedziesz ze mną, Oscarem i Bridget w teren? - spytałam.
- Pewnie. Bridget musi jechać? - odparła dziewczyna.
- Znasz ją. Wiesz, że nie odpuści.
Poszłam po sprzęt Rosy. 

Oscar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)