niedziela, 31 lipca 2016

Od Armina - zadanie 2

Znów wstałem bardzo wcześnie. Zrobiłem to co każdy człowiek robi rano. Umyłem się i wybrałem ciuchy. Poszedłem do stajni. Chciałem wybrać się z Wings na przejażdżkę. Klacz na mój widok cicho zarżała. Wyglądała jakość dziwnie. Myślałem że jest zaspana. Poszedłem po szczotki. Wziąłem zgrzebło i wyczyściłem zaklejki. Następnie do ręki wziąłem szczotkę z miękkim włosiem i usuwałem pozostałe włosy i kurz. Rozczesałem jej grzywę, z ogona wyjąłem słomę i następnie go rozczesałem. Po wykonaniu czynności wziąłem kopystkę do ręki. Zacząłem czyścić kopyta. Pierwsze udało mi się wyczyścić. Natomiast przy drugim klacz głośno zarżała i zaczęła dębować. Chciałem się odsunąć lecz było za późno. Gdy się obudziłem obok mnie klęczała Anastazja.
-Nic ci nie jest?-Zapytała się.
-Chyba nie...-Próbowałem się podnieść.
Ręka strasznie mnie bolała. Okazało się że było to złamanie. Miałem też bardzo dużo siniaków. Przez kilka tygodni musiałem nosić gips, jednak kiedy mi go zdjęli od razu wróciłem do treningów. Nie miałem nic za złe Wings. Wiedziałem że nie zrobiła tego celowo. Kiedy wróciłem ze szpitala sprawdziłem co ma z tą nogą. Okazało się że ma coś z kopytem. Musiałem jeździć na innym koniu gdy klacz wracała do zdrowia. Podziękowałem Anastazji za ,,uratowanie" mnie. Czułem że mam coś nie tak z tą ręką jednak nie przejmowałem się tym i zachowywałem się jak dawniej.
Dostajesz 20p. za zad. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)