niedziela, 31 lipca 2016

Od Alli - zakup konia

W ten weekend miałam jechać odwiedzić mamę. Podobno przyjaciel mamy zachorował, i sprzedawał wszystkie swoje konie. W tym Werę, klacz którą moja mama od dawna chciała dla mnie kupić, ale właściciel się nie zgadzał. Teraz miałam okazję ją kupić. Mam nadzieję że mnie nie zapomniała.
***
- Alli! - krzyknęła moja mama, ściskając mnie z całej siły.
- Cześć mamo. - odwzajemniłam uścisk. Ale mi jej brakowało. - Możemy już jechać do pana Shaining?
- Jasne córeczko.
***
Na moje szczęście okazało się, że nikt jej jeszcze nie kupił. Klacz zarżała radośnie na mój widok, a ja przytuliłam się do jej grzywy.
- Chcesz ją kupić? - pan Shaining się zmienił, zawsze był gburowaty.
- Tak. Nieważne ile pan za nią chce, i tak ja kupię. - powiedziałam pewnie. Pan Shaining westchnął, i zaprosił mnie i mamę do środka. Zapłaciłam mu odpowiednią sumę, i jeszcze trochę, bo oczywiście zapomniałam się zapytać państwa Rose o przyczepę i jej nie miałam.
***
Po przyjechaniu do akademii, od razu kilka osób zwróciło wzrok na mnie i moją mamę. Weszłam do przyczepy i wyprowadziłam Werę. Podeszła do mnie Olivia.
- To twój koń?
- Tak, nazywa się Wera. - dziewczyna pogłaskała hucułkę, a ta o dziwo była grzeczna. Zaprowadziłam ją do boksu przygotowanego dla niej. Stała między Diamond, koniem Luny, a jakąś kasztanowatą klaczą którą pierwszy raz widziałam. Dałam jej jabłko i zaczęłam czyścić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)