środa, 27 lipca 2016

Od Luny C.D Arthur'a

Nigdy o takiej chorobie nie słyszałam, ale postanowiłam nie zadawać już pytań.
- Idę wyprowadzić klacz p przyczepy - powiedziałam.
Mój tata otworzył przyczepę a ja weszłam do niej. Podeszłam do klaczy i odwiazalam uwiąz po czym wyprowadziłam ją z przyczepy. Zaprowadziłam ją do małej stajni.
- Jutro przyjedzie weterynarz - powiedział mój tata.
Przywiązałam klacz przed boksem i zaczęłam ją czyścić. W kopytkach miała pełno kamyków.
- Kiedy ostatnio ktoś ci je czyścił ... - pomyslałam.
Po około godzinie skończyłam ją czyścić. Wprowadziłam klacz do boksu i nakarmiłam. Następnie poszłam do swojego pokoju. Była godzina 21.00. Umysłami się i ubrałam piżamę. Usiadłam na kanapie i włączyłam pierwszy lepszy flim. Nie wiem kiedy zasnęłam. 
*Następnego dnia*
Obudził mnie budzik o godzinie 7.00. Wstałam, ubrałam sie i uczesałam. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Szybko zjadłam i poszłam na dwór. Konie były już nakarmione. Sprawdziłam czy wszystko dobrze u nowej klaczy i zaczęłam szykować Riwera na jazdę. Razem ze mną jeździć mieli Arthur, Armin, Bridget, Sophie i Olivia.

Arthur?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)