czwartek, 28 lipca 2016

Od Oscara C.D Luny

Spojrzałem na dziewczynę. Zatrzymałem konia i zeskoczyłem na ziemię. Zbliżyłem się do innej.
- Nic Ci nie jest? - Zapytałem.
- Żyjesz? - Przy mnie pojawiła się Pani Sue.
- Nie, nic mi nie jest. - Wyciągnąłem rękę, Luna ją przyjęła dzięki czemu pomogłem jej wstać.
- Dobra na dzisiaj koniec. - Krzyknęła instruktorka.
- Pomóc Ci w czymś?
- Nie, dam radę. - Odpowiedziała i złapała niespokojną klacz.
- Chodź młody. - Powiedziała do mnie siostra.
- Jesteś starsza tylko pół godziny.
- Zawsze coś. - Uśmiechnęła się i podała mi wodze ogiera. Wskoczyłem na niego i ruszyłem obok Naomi.
- Jak Ci się tutaj podoba? 
- Całkiem fajnie tutaj jest. 
- Nowy? - Nagle padło pytanie. Odwróciłem głowę, a po mojej lewej stronie znalazła się blondynka na mustangu. 
- Tak nowy. - Odpowiedziałem uważnie się jej przyglądając.
- Jestem Bridget.
- Oscar. - Pogłaskałem szyję Riwer'a.
- Odpuść sobie i jedź bo możesz dostać dzisiejszą zmianę w stajni. - Warknęła siostra. Tamta tylko fuknęła i odjechała. 
- Kto to był?
- To Bridget Smith. Młodsza od nas o dwa lata. Leci na wszystkich chłopaków.
- Zazdrosna? - Dźgnąłem ją w ramię.
- O co? - Prychnęła.
- O nas. - Zaśmiałem się.
- Jakby jeszcze było o co. Liczę tylko na uwagę koni.
- Naomi! - Krzyknęła kobieta. 
- Tak? - Oboje spojrzeliśmy na instruktorkę.
- Kochana mogłabyś pomóc w opanowaniu koni? Mają małe problemy. - Westchnęła i zniknęła. Siostra zeskoczyła i szybkim krokiem weszła do stajni. Ja zrobiłem to samo jednak w wolniejszym tępię. Nim tam doszedłem sytuacja była opanowana. Naomi rozmawiała z Sue, miała bardzo dobry kontakt z każdym instruktorem. Niektórzy ją chyba kochali.
Rozejrzałem się wzdłuż boksów, nigdzie nie mogłem znaleźć stanowiska ogiera.
- Pomóc Ci? - Przed nami stanęła wcześniej spotkana blondynka.
- Jeśli byś mogła.
- Chodź za mną. - Złapała mnie za wolną dłoń i pociągnęła za sobą. Nie minęła nawet minuta kiedy byłem już u celu.
- Dzięki wielkie.
- Nie ma za co, polecam się na przyszłość. - Uśmiechnęła się i wyszła. Zostałem sam na sam z Riwer'em. Starannie i dokładnie zająłem się nim. Siodło i resztę rzeczy powiesiłem na drzwiczkach. Kiedy już wszystko skończyłem wziąłem rzeczy i ruszyłem w stronę siodlarni. Tam znowu na swojej drodze spotkałem Bridget ale i Lunę. 
- Daj pomogę Ci. - Podbiegła do nie i zabrała ogłowie.
- Dałbym sobie radę. - Mruknąłem i odwiesiłem siodło.
- Lubię pomagać. - Podeszła do mnie i pogładziła mój tors.
- Taa... Jasne. - Wtrąciła Luna.
- Masz coś do dodania? 
- A jak myślisz? - Warknęła. Nie odzywałem się nic, bo to nie mój interes.
- Chodź Oscar, nie będziemy z nią siedzieć. - Chwyciła mnie za rękę i wyciągnęła. - Przynajmniej ja nie spadłam. - Wtrąciła przy wyjściu. Nie czekała jednak na odpowiedź. Luna została sama. My poszliśmy na stołówkę. Byłem strasznie głodny. Wziąłem tacę z jedzeniem, rozejrzałem się za wolnym miejscem. Na szczęście jeden stolik był wolny. Reszta była zajęta. Zająłem miejsce i zacząłem jeść. Podniosłem głowę. Przede mną siedziała Luna, a obok Bridget. Musiałem się zamyślić bo nie zauważyłem kiedy się dosiadły. Czułem napięcie między nimi. Jednak nie chciałem aby żadna z nich się przesiadała.
Luna?

Dostajesz 20 p. za opo 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)