środa, 27 lipca 2016

Od Arhur'a C.D Vanessy

- To jest Vanessa. Jest nowa, pomogła mi z Loki'm. - Posłałem jej uśmiech, dalej siedząc w samochodzie.
- Hej. - Brunetka rozejrzała się. 
Bez zbędnych moich dalej przemówień wszyscy się odsunęli abym mógł wjechać na teren akademii. Zaparkowałem auto przed akademikiem i wysiadłem. Grupka osób podeszła bliżej mnie. Usiadłem na schodach prowadzących na werandę.
- Co się w ogóle stało? - Zapytała Luna. Westchnąłem ciężko, przeczesałem dłonią włosy i spojrzałem na nią bez najmniejszego wyrazu.
- Loki wpadł w sidła kłusowników. Jeszcze dwa dni temu nie było po nich śladu teraz się pojawili.
Grace zaczęła coś szeptać z Tomas'em. Spojrzałem na resztę z nich.
- Sarah mogłabyś przygotować Rosabell?
- Czemu nie Wogatti'ego?
- Mogą być z za duże problemy. Dzięki. - Uśmiechnąłem się do niej i przytuliłem. Pokochałem ją ale tylko jak przyjaciółkę, nigdy więcej nic nie będzie.
Wstałem i ruszyłem do swojego pokoju. Na miejscu podszedłem do sejfu, wybrałem odpowiedni klucz i wpisałem hasło aby go otworzyć. Wyjąłem z niego broń oraz kilka naboi. Szybko przebrałem się w spodnie moro, czarne desanty takie jak mają wojskowi. Do tego jeszcze z szafki wyciągnąłem ciemny t-shirt. Założyłem rękawiczki, nóż myśliwski oraz sznur, który przewiesiłem sobie przez ramie.
- Gdzie Ty idziesz? - Wytrzeszczyła na mnie oczy portierka.
- Zobaczysz jak wrócę.
- Zadzwonię na policje, że chodzisz z naładowaną bronią! - Zagroziła.
- Dzwoń. - Rzuciłem niedbale i wyszedłem na zewnątrz. Plac był pusty. Skierowałem się do stajni, tam już przed nią czekała na mnie przyjaciółka z osiodłana klaczą.
- Co Ty wyrabiasz?! - Warknęła na mnie.
- Ktoś musi coś z tym zrobić. - Mruknąłem i wskoczyłem bez problemu na siodło.
- Łazisz z naładowaną bronią i co? - Była na mnie zła. Uśmiechnąłem się tylko i pokazałem jej, że nie jest nabita i naboje mam w kieszeni. 
- To po co Ci ona?
- Sarah. - Westchnąłem. - Wytłumaczę Ci to kiedy wrócę, ok?
- Dobra. - Odwróciła się na pięcie i wróciła do stajni.
Bez najmniejszego problemu skłoniłem Rosabell do ruszenia. 
- Gdzie jedziesz? - Jak spod ziemi koło mnie znalazła się Vanessa.
- Do lasu. Chcesz jechać ze mną? - Szybko przemyślałem, że może się przydać. Dziewczyna zlustrowała mnie wzrokiem. 
- Będziesz strzelał? - Zapytała niepewnie.
- Jeśli zajdzie taka konieczność. - Odpowiedziałem bez wyrazu.
Vanessa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)