czwartek, 28 lipca 2016

Od Matthewa C.D Olivii

-Lemon ? Zapamiętam to imię - uśmiechnąłem się do siebie.
Popatrzyłem przed nas, nie wiem dokąd zmierzamy, ale zapowiada się ciekawie. Szliśmy dalej polnymi drogami rozmawiając, kiedy nastał moment, w którym żadne z nas nie chciało przerwać ciszy.
****
Doszliśmy na jakąś łąkę, na której rosły kwiaty niemalże każdego koloru - od czerwonych maków po bladoróżową koniczynę. Usiadłem wygodnie i patrzyłem na wciąż stojącą dziewczynę.
-Rzadko ktoś na mnie patrzy z góry, ale może jednak siądziesz ? 
Usadowiła się na  miękkiej trawie. Z kieszeni tylnych spodenek wyciągnęła paczkę papierosów. W jej pokoju nie widziałem, aby je brała - dziwne. Popatrzyłem na nią podejrzliwie, a ona jak gdyby nigdy nic, wyciągnęła jednego i wsadziła do ust. 
- Chcesz jednego ? - spytała patrząc na mnie.
-Nie dzięki, nie palę - uśmiechnąłem się lekko.
Z drugiej kieszeni wyciągnęła zapalniczkę i podpaliła go. Dym wypełnił powietrze między nami. Położyłem się na trawie patrząc na niebo, po którym płynęły ciemne obłoki. Coś mi mówi, że może padać.
-Dzięki, że zechciałaś mnie oprowadzić - przerwałem ciszę panującą między nami.
-Nie ma sprawy - uśmiechnęła się.
- Jakbym miał się zabrać za zwiedzanie zeszło by trochę - zaśmiałem się cicho.
-Nie przesadzaj.
-Ale to prawda - odparłem z udawanym smutkiem w głosie - Taki mały leń ze mnie.
Ponownie uśmiech zagościł na jej twarzy, a także i na mojej.
**** 
Poczułem, że coś spadło mi na głowę. Jak się okazało była to kropla, no masz... 
-Chyba zaraz zacznie padać - szeptem powiedziała Olivia.
Spojrzałem na ciemne niebo i szybko wstałem łapiąc ją za rękę. Ruszyliśmy szybszym krokiem w stronę powrotną. W połowie drogi pojedyncze krople zmieniły się w letni deszczyk. Nie było na nas suchej nitki i to dosłownie. Wpadliśmy do akademiku i ruszyliśmy w stronę pokoju numer 22. Arthura nie było w środku, najwidoczniej gdzieś wyszedł. Z szafy wyciągnąłem jakieś suche ubrania, ale dopiero teraz przypomniałem sobie, że Olivia nie ma pokoju w akademiku,  a w domu właścicieli, więc musiałaby siedzieć mokra. Po raz kolejny otworzyłem szafę i wygrzebałem spodenki 3/4 i koszulkę. Z drugiej półki wyciągnąłem ręcznik i podałem jej.
-Nie będziesz tutaj siedziała mokra, nie pozwalam - powiedziałem stanowczo.
Spojrzała na mnie jak na osobę, która postradała zmysły.
- Mogą być trochę za duże, ale mniejszych niestety nie mam - zaśmiałem się.
Wzięła ubrania i pomaszerowała do łazienki. W między czasie przebrałem się w dresy i podkoszulek. Po kilku minutach nowa znajoma wyszła z pomieszczenia.
-No, prawie idealne - uśmiechnąłem się.
-Bardzo śmieszne... Wyglądam jakbym ubrała worek po ziemniakach!
-Pasuje ci...
Wziąłem mokre ciuchy i rozwiesiłem, aby wyschły. Przenieśliśmy się na kanapę.
-Puścisz coś ? - zapytałem.
-Jasne - wzięła do ręki pilota - Na coś masz ochotę ? 
-Wybieraj. Ja idę po coś do picia - wstałem z wygodnego siedziska.
Przeszedłem kilka kroków, aby wziąć szklanki i napój. Po sekundzie byłem znów na miejscu.

Olivia ? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)